Śmierć polskich pielgrzymów w Chorwacji wstrząsnęła Polską. Ale domaga się też naszej refleksji i wniosków. A przede wszystkim próby odpowiedzi na pytanie, czy rzeczywiście tej tragedii nie można było uniknąć. Trzeba o to pytać także dlatego, że jesteśmy narodem „pielgrzymim”: wyruszamy nie tylko na piesze wyprawy na Jasną Górę, ale też do znanych – i mniej znanych – miejsc sakralnych w Europie i na świecie. Uczestniczymy w pielgrzymkach czy też tzw. turystyce religijnej, korzystając przy tym z usług licznych biur podróży.
Nie chcę ferować wyroków. Wypadek na chorwackiej autostradzie badają specjaliści różnych dziedzin. Jedno wszakże ustalenie już teraz wydaje się bulwersujące: fakt, że biuro podróży wiozące polskich pątników do Medjugorje działało de facto nielegalnie, jego klienci nie byli objęci gwarancją ubezpieczeniową, jaka przysługuje turystom korzystającym z usług zarejestrowanych biur podróży. W związku z tym rodzą się pytania. Ilu pielgrzymów przewiozło to biuro przed tragicznym wypadkiem z 6 sierpnia? Czy pasażerowie – ci i wszyscy dotychczasowi – byli tego świadomi? Czy z faktem, że biuro działało bez wpisu do rejestru organizatorów turystyki, mogły wiązać się też jakieś inne uchybienia, rzutując na bezpieczeństwo pasażerów, np. na kondycję kierowców?
Stawiam te pytania nie jako dziennikarz śledczy badający tę akurat sprawę. Tym bardziej, że ta, jak wspomniałem, zostanie gruntownie przebadana. Pytam wiedziony wątpliwością, czy aby to konkretne biuro, mające swą siedzibę na Mazowszu, było tym jedynym, które uchybiło profesjonalnym standardom działania. Otóż wydaje się, że niestety nie. – Jest presja, aby pielgrzymki były jak najtańsze – ubolewa bp Krzysztof Zadarko, przewodniczący Rady Konferencji Episkopatu Polski ds. Migracji, Turystyki i Pielgrzymek. I zapowiada, że konkretne wskazania znajdą się w przygotowywanych od jakiegoś już czasu „Wskazaniach dla duszpasterstwa pielgrzymów”.
Myślę, że zarówno biura pielgrzymkowe, jak i ich klienci muszą przestawić się na nowy tryb myślenia, który zakłada przede wszystkim profesjonalną jakość usług. Bo taka wyprawa jest, owszem, także usługą. Pytania o standard autokaru (z czym wiąże się elementarny komfort podróży i jej bezpieczeństwo), a także o obsługę prawną i ubezpieczeniową nie musi kłócić się z religijnym, a nawet pokutnym charakterem takiej wyprawy. Nie należy bać się o tym mówić – nie mieszajmy porządków! Muszą być na to przygotowani tak właściciele biur, jak i ci, którzy decydują się na skorzystanie z oferty.
Można się spodziewać, że biura podróży organizujące autokarowe pielgrzymki znajdą się teraz pod lupą odpowiednich służb dbających o bezpieczeństwo pasażerów. Należy się z tego cieszyć. W przygotowywanych regulacjach Episkopatu spodziewałbym się zaś apelu o to, by właściciele biur pielgrzymkowych pamiętali nie tylko o nadawaniu im nazw nawiązujących do Biblii, ale przede wszystkimi o bezpieczeństwie pasażerów – swoich bliźnich. Takie biura powinny być wręcz wzorem dla innych.