Tego lata rząd postanowił zafundować części obywatelom wakacje. Dokładnie rzecz biorąc, banki je zafundują na polecenie rządzących. Co prawda będą to wakacje tylko kredytowe, ale jednak. Przy obecnych stopach procentowych za równowartość kilku rat kredytu hipotecznego można sobie zapewnić całkiem udany wyjazd turystyczny, więc właściwie na jedno wychodzi. Spożytkowanie zawieszonych rat na wzrost konsumpcji byłoby jednak mało rozsądne. Podobnie nieprzemyślane jest zresztą objęcie wakacjami kredytowymi wszystkich – a więc także tych, którzy obecnie radzą sobie doskonale i wsparcia nie potrzebują. Ale po kolei.
Łatwo, szybko i przyjemnie
Wprowadzone od sierpnia wakacje kredytowe umożliwiają zawieszenie spłaty łącznie ośmiu rat kredytu hipotecznego. Można zawiesić dwie raty w trzecim kwartale tego roku i dwie w ostatnim. W przyszłym roku opcja zawieszenia raty obejmuje po jednej w każdym z kwartałów. Przesunięte raty i tak trzeba będzie spłacić. Okres spłacania kredytu hipotecznego odpowiednio więc się wydłuży. Nie będzie się to jednak wiązać z żadnymi dodatkowymi opłatami lub odsetkami. Rządowe wakacje kredytowe są więc de facto nieoprocentowaną pożyczką. W otoczeniu wysokich stóp procentowych oraz inflacji taka pożyczka to czysty zysk dla klienta. Niektórzy kredytobiorcy będą mogli w ten sposób pożyczyć sobie bezkosztowo niemałą sumkę. Przy racie wysokości 3 tys. złotych mowa łącznie o 24 tys. zł.
Wakacje kredytowe nie obejmują jednak wszystkich dłużników banków. Dotyczą one tylko kredytobiorców hipotecznych, którzy zaciągnęli kredyt na własne potrzeby mieszkaniowe. Dzięki temu odsiani zostaną inwestorzy, którzy kredytem sfinansowali zakup mieszkania np. pod wynajem. Skorzystanie z wakacji kredytowych jest bardzo proste – a przynajmniej powinno być. Należy złożyć do banku wniosek najpóźniej dzień przed pobraniem raty. W formularzu zaznacza się okresy, w których wnioskuje się o zawieszenie płatności, jak również oświadcza się, że kredyt został zaciągnięty na własne potrzeby mieszkaniowe. Oczywiście można w tym celu skorzystać z bankowości elektronicznej, nie ma potrzeby udawania się do placówki. Bank ma obowiązek pozytywnie rozpatrzyć prawidłowo złożony wniosek. Nie powinien też w żaden sposób utrudniać jego złożenia, np. generując niepotrzebną papierologię. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zapowiedział, że przeprowadzi odpowiednie kontrole. Wątpliwości budzi np. fakt, że niektóre banki domagają się złożenia oddzielnego wniosku na każdy kwartał.
Jak na razie nie ma jednak informacji, by któryś z dużych banków uniemożliwiał złożenie wniosku. Inną obawą klientów jest jednak wpis do Biura Informacji Kredytowej. Informacja o zawieszeniu raty zostanie przesłana do BIK, co teoretycznie mogłoby utrudnić otrzymanie innego kredytu w niedalekiej przyszłości. Według UOKiK informacja o wakacjach kredytowych zawarta w BIK powinna być traktowana neutralnie i w żaden sposób nie powinna wpływać na zdolność kredytową klienta. Jak będzie w rzeczywistości, niestety trudno powiedzieć. Wiele będzie zależeć od polityki kredytowej danego banku. Jeśli z wakacji kredytowych skorzysta większość uprawnionych, co jest bardzo prawdopodobne, nie będą oni traktowani jak naznaczeni. Chociaż można sobie wyobrazić, że klienci, którzy z nich nie skorzystają, będą traktowani preferencyjnie przy okazji korzystania z usług bankowych w przyszłości.
Spłacanie pożyczki pożyczką
Jeśli ktoś nie korzysta intensywnie z bankowych usług finansowych lub nie zamierza zaciągać kredytów w najbliższych miesiącach, nie powinien mieć większych oporów przed skorzystaniem z rządowych wakacji kredytowych. Na co je jednak spożytkować? Oczywiście rodziny, którym rosnące stopy procentowe pochłonęły znaczną część dochodów, będą musiały je przeznaczyć na podreperowanie domowego budżetu. Jednak kredytobiorcy niemający problemów finansowych mogą środki te zaoszczędzić, by stworzyć sobie poduszkę finansową na wypadek chudszych lat. Ewentualnie przeznaczyć je na spłatę lub nadpłatę swoich zobowiązań. Na przykład… kredytu hipotecznego. Dzięki temu część odsetkowa zawieszonych rat zapisana zostanie na spłatę kapitału, a nie odsetek.
Właśnie do takiego rozwiązania zachęca KNF. „Urząd Komisji Nadzoru Finansowego zachęca kredytobiorców, którzy zdecydują się na skorzystanie z tego rozwiązania pomocowego, aby środki zaoszczędzone w trakcie wakacji kredytowych wykorzystać do zredukowania swojego zadłużenia – nadpłacenia kredytu hipotecznego. Skróci to okres, na jaki zaciągnięty został kredyt, lub obniży wysokość przyszłych rat kredytu, czego efektem będzie zmniejszenie obciążeń budżetów domowych w przyszłości” – czytam w komunikacie KNF. Według szacunków Expandera, przy kredycie o wartości 300 tys. zł, zaciągniętego na 25 lat i z ratą wysokości 2677 zł, można w ten sposób zaoszczędzić aż 46,5 tys. zł. Oczywiście w całym okresie kredytowania i przy założeniu, że do końca tego okresu stopy procentowe będą na obecnym poziomie. Jeśli spadną lub wzrosną, korzyść będzie odpowiednio niższa lub wyższa.
Do skorzystania z wakacji kredytowych namawia także premier Mateusz Morawiecki, co zapewne również rozwieje ewentualne wątpliwości wśród kredytobiorców. Według danych z 2 lipca spośród ponad dwóch milionów uprawnionych wnioski złożyło już pół miliona. Czyli jedna czwarta w zaledwie trzy dni robocze. Najprawdopodobniej liczba korzystających wzrośnie, chociaż nie każdy zechce zawiesić wszystkie osiem rat.
Banki pod kreską?
Wakacje kredytowe bez wątpienia są bardzo korzystne dla kredytobiorców, pytanie jednak, czy są one korzystne dla społeczeństwa jako całości. Wszak mogą z nich skorzystać także osoby bardzo zamożne. Co więcej, to właśnie one skorzystają w większym stopniu – wszak zamożniejsi zaciągają zwykle kredyty o wyższej wartości.
Bez wątpienia odbiją się one na sytuacji finansowej banków w tym i przyszłym roku. Według szacunków NBP, przy założeniu, że wszyscy uprawnieni z nich skorzystają, koszt banków wyniesie łącznie około 20 mld złotych. Realnie wyniesie on zapewne około połowy tej kwoty lub nieco więcej, gdyż bez wątpienia nie każdy uprawniony skorzysta. Mimo wszystko banki i tak zechcą sobie odbić część poniesionych strat. Przede wszystkim przez wzrost marży lub prowizji kredytów udzielonych w najbliższych kilkunastu miesiącach. Można jednak przypuszczać, że będą to robić ostrożnie. Trzeba pamiętać, że obecnie notujemy załamanie na rynku kredytów hipotecznych, gdyż z powodu wzrostu stóp zdolność kredytowa Polaków drastycznie spadła. Nie zmienia to faktu, że częściowo za wakacje zapłacą niestety inni klienci banków.
Kolejną sprawą jest walka z rosnącymi cenami. Z perspektywy pojedynczego kredytobiorcy zawieszenie wszystkich ośmiu rat kompensuje właściwie cały negatywny efekt wzrostu stóp. Wakacje kredytowe istotnie więc ograniczą antyinflacyjne działanie podwyżek stóp procentowych NBP. W reakcji Rada Polityki Pieniężnej być może zechce podnieść stopy odpowiednio wyżej. Najprawdopodobniej zrobi to jeszcze tylko raz – tak przynajmniej wynika z nieoficjalnej wypowiedzi Adama Glapińskiego, nagranego podczas spaceru na molo w Sopocie. Na horyzoncie majaczy już kryzys gospodarczy, więc można przypuszczać, że polityka RPP w najbliższych miesiącach nie będzie już tak jastrzębia.
Tak więc zarówno banki, jak i RPP będą miały ograniczone możliwości przeciwdziałania skutkom wakacji kredytowych. Mimo wszystko wydaje się, że rząd powinien wprowadzić kryterium dochodowe, które odsiałoby gospodarstwa domowe z bardzo wysokimi zarobkami. W tym momencie to już jest jednak tylko gdybanie.