Logo Przewdonik Katolicki

Stopa okopowa

Natalia Budzyńska
fot. Archiwum/Grupa Granica

Jak wspaniałe czasy minęły, gdy myśleliśmy, że tyle rzeczy już nas nie dotyczy. „Stopa okopowa”? Dajcie spokój, przecież to przeszłość, czarno-biała fotografia sprzed ponad stu lat jest dowodem na nieaktualność tej przypadłości. Teraz nawet wojna wygląda inaczej, choć tego już nie jesteśmy aż tak pewni.

Na Wikipedii pod hasłem „stopa okopowa” czytamy, że jest to określenie „zespołu objawów dotyczących puchnięcia oraz odmrożenia stóp, szczególnie u żołnierzy, spowodowanych długotrwałym uciskiem stóp przez buty oraz długotrwałą ekspozycją na obniżoną temperaturę bądź wilgotne lub mokre środowisko”. Dalej też jest ciekawie, bo „stopa okopowa” przenosi nas w odległe lata czterdzieste XX w., gdy okazuje się, że bywała w wojskach walczących na frontach II wojny światowej uważana za samookaleczenie i groził za nią sąd wojenny! W latach 1944-1945 z powodu tego urazu wycofano z walk niemal 45 tysięcy żołnierzy alianckich. Nieleczona groziła amputacją. Fotografia ilustrująca na Wikipedii „stopę okopową” pochodzi z jeszcze wcześniejszego okresu: oto czarno-białe stopy anonimowego żołnierza ze  szpitala polowego gdzieś w Europie między 1914 a 1918 r. A przecież można by użyć fotografii znacznie bliższej naszym czasom, wręcz całkowicie aktualnej, z tego miesiąca. Byłaby to fotografia kolorowa i wstrząsająca, ponieważ przedstawiałaby stopę dziecięcą.
Otóż właśnie tak: do niedawna sądzono, że „stopa okopowa” dotyczy tylko dorosłych i to przeważnie mężczyzn. W końcu – jak sama nazwa na to wskazuje – przydarza się w okopach, a więc na wojnie. Żołnierzom, którzy są nie w koszarach, ale na linii frontu, dzień i noc walcząc, przysypiając zbyt krótko, aby zdjąć przynajmniej buty, w ciągłej gotowości do walki, niezależnie od warunków pogodowych. Zimą marzną, w upał się pocą, w deszcz przesiąkają wilgocią, która nie ma ochoty wyschnąć.
Było, minęło?
Jak wspaniałe czasy minęły, gdy myśleliśmy, że tyle rzeczy już nas nie dotyczy. „Stopa okopowa”? Dajcie spokój, przecież to przeszłość, czarno-biała fotografia sprzed ponad stu lat jest dowodem na nieaktualność tej przypadłości. Teraz nawet wojna wygląda inaczej, choć tego już nie jesteśmy aż tak pewni.
Zdjęcie należy zaktualizować i informację także, bo ilustracji współczesnych spuchniętych i pomarszczonych ludzkich stóp mamy aż nadto. Pochodzą z polskich lasów, przeważnie z tego jednego najstarszego na wschodzie Polski, blisko granicy z Białorusią. Ale to nie las jest winien. Ta dziecięca stopa ma dziewięć lat i należy do dziewczynki. Ma mamę, tatę i dwóch braci. Ich grupa była wyrzucana przez polskich pograniczników na Białoruś osiem razy. Przez druty.
Postawiony za miliardy stalowy płot niczego nie rozwiązał, ma podobno nawet specjalnie przejście, przez które można wypychać uchodźców w brutalne ręce pograniczników Łukaszenki. Którzy pobiją, poszczują psami i zrobią to samo: wypchną do Polski. Zabawa wciąż trwa. Tymczasem można już odpoczywać na Podlasiu, wyjechać do lasu, spacerować do woli. I uratować komuś życie, dzwoniąc pod numer 222302363 (Grupa Granica).

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki