Logo Przewdonik Katolicki

Watykańskie nawrócenie

Monika Białkowska
Widok duchownego z papierosem w dłoni niegdyś nie dziwił. Dziś trudno sobie wyobrazić palącego kardynała czy papieża fot. East News

Sto sześćdziesiąt lat dzieli decyzję o wybudowaniu watykańskiej fabryki tytoniu – od decyzji o zakazie sprzedaży papierosów w całym Watykanie. Ta zmiana w myśleniu Kościoła może być wzorcową dla świata.

Pod koniec maja w Watykanie, pod egidą Dykasterii do spraw Integralnego Rozwoju Człowieka odbyło się międzynarodowe seminarium poświęcone kwestiom ograniczenia palenia tytoniu. Już w 2018 r. papież Franciszek zdecydował, że w Watykanie ani papierosy tradycyjne, ani nawet elektroniczne nie będą sprzedawane. Seminarium było próbą podjęcia głębszej refleksji nie tylko na temat szkodliwości palenia (która jest dziś oczywista), ale przede wszystkim na temat szukania sposobów odchodzenia świata od nałogu i tytoniowego biznesu.

Papież z papierosem
Refleksja Kościoła nad paleniem tytoniu i jego skutkami jest przykładem z jednej strony wzrostu wiedzy i świadomości, a z drugiej – idącego w ślad za tym nawrócenia. Kiedy w XVI w. późniejszy kardynał Prospero Santacroce sprowadził tytoń do Italii, nazywał go erba di Santacroce, czyli ziołem. Tytoń przyjął się na tyle dobrze, że papież Urban VIII i Innocenty X w XVII w. musieli zakazywać jego używania… podczas Mszy św. w bazylice św. Piotra! Zakaz ten nałożony był pod groźbą ekskomuniki, więc problem musiał być poważny. Wiemy, że w Hiszpanii tabakę wciągano podczas Mszy św., a księżom zdarzało się to nawet tuż po przyjęciu Komunii św., do tego stopnia, że tabakiery leżały na ołtarzu.
Liturgia liturgią, ale o zakazie używania tytoniu w ogóle nikt wówczas nie myślał. Przeciwnie, Watykan uczynił z tego źródło swojego dochodu. Papież Pius IX – ten sam, który ogłosił dogmaty o papieskiej nieomylności i Niepokalanym Poczęciu NMP – na rzymskim Zatybrzu wybudował fabrykę, produkującą tabakę i cygara. Z tabaki korzystał on sam (na tyle często, że codziennie zmieniać musiał zabrudzoną tabaką sutannę) i jego następca, Leon XIII. Zachowało się zdjęcie papieża Jana XXIII z papierosem w dłoni – kiedy jeszcze jako kardynał Roncalli uczestniczył w jednym ze spotkań. Nie było to zdjęcie przypadkowe, Jan XXIII wypalał paczkę papierosów dziennie. Palić miał również Paweł VI i kardynałowie podczas konklawe, które wybierało Jana Pawła I. Kto pamięta tamte czasy, nie będzie się gorszył, palenie należało wówczas do absolutnie naturalnych zachowań towarzyskich. Papierosów unikał już Jan Paweł II. Benedykta XVI z papierosem nigdy nie przyłapano publicznie, choć niektórzy twierdzą, że był miłośnikiem Marlboro. Papież Franciszek nie pali – w młodości miał usuniętą część jednego płuca.
Nie tylko jednak zdrowie papieża sprawia, że jest on przeciwnikiem palenia. Wpływ na to ma wzrost naszej świadomości na temat skutków nałogu – zarówno skutków zdrowotnych, społecznych, jak i moralnych.

Dziecko zbiera twój tytoń
W swoim wystąpieniu w czasie watykańskiego seminarium kard. Czerny, prefekt Dykasterii do spraw Integralnego Rozwoju Człowieka, zwracał uwagę, że szkody związane z paleniem są jedną z największych tragedii, jakie dotykają społeczeństwo, obok globalnego ocieplenia, kryzysów społecznych, zdrowotnych i ekonomicznych oraz nielegalnego handlu i nadużywania narkotyków.
Pierwszym elementem tej tragedii jest oczywiście kwestia zdrowia. Palenie papierosów jest przyczyną ośmiu milionów zgonów rocznie, z czego siedem milionów to bezpośredni użytkownicy, ponad milion – bierni palacze. To druga główna przyczyna zgonów na świecie. Jeszcze w 2004 r. prawie 30 proc. zgonów spowodowanych biernym paleniem dotyczyło dzieci. Ponad 40 proc. dzieci ma przynajmniej jednego palącego rodzica, drugie tyle wdycha zanieczyszczone dymem tytoniowym powietrze w miejscach publicznych. Kościół, stając w obronie życia i głosząc ekologię integralną, nie może na te dane pozostawać obojętnym.
Wpływ na zdrowie, którego zwykle na co dzień sobie nie uświadamiamy, ma również „zielony tytoń”. Choroby przez niego powodowane dotykają tych, którzy pracują przy jego zbiorach, często ludzi najbiedniejszych, w tym dzieci. Ilość nikotyny w mokrych liściach tytoniu jest tak duża, że – jak przypominał kard. Czerny – zbierające je osoby przyjmują taką dawkę nikotyny, jakby w ciągu kilku godzin wypaliły pięćdziesiąt papierosów. Powoduje to zawroty i bóle głowy, wymioty, osłabienie mięśni. W tych warunkach często pracują dzieci. To one zbierają tytoń na potrzeby amerykańskich i międzynarodowych koncernów – tytoń, który trafia również na nasz rynek. Trudno jest więc wmówić sobie, że paląc, nie przykładamy ręki do ich dramatu.

Ziemia, lasy, owady
W ten sposób dochodzimy do drugiej kwestii, która zdaje się najbardziej charakterystyczna dla wrażliwości papieża Franciszka, czyli do tak zwanych peryferii świata. To właśnie tam, wśród najuboższych, w świecie odległym od bogatych Stanów Zjednoczonych czy Europy, skutki tytoniowego nałogu świata są najbardziej dotkliwe. Wspomniane wcześniej ofiary „zielonego tytoniu” są tylko ich częścią. Kardynał Czerny zwracał uwagę, że co roku na całym świecie około trzech i pół miliona hektarów ziemi przeznacza się na uprawę tytoniu, degradując ją i niszcząc różnorodność biologiczną. Dwieście tysięcy hektarów jest wylesiane. Nikotyna z liści rośliny tytoniowej paruje i rozprzestrzenia się, niszcząc owady. – Produkcja tytoniu pozbawia naszą planetę wody, paliw kopalnych i metali – mówił kard. Czerny. – Roślina tytoniu ma również osobliwą właściwość, polegającą na wprowadzaniu do swoich liści polonu-201, radioaktywnego izotopu powstałego w wyniku rozpadu uranu w skorupie ziemskiej. Izotop ten, choć występuje w znikomych ilościach, jest wchłaniany przy każdym wciągnięciu papierosa i stopniowo gromadzi się w drogach oddechowych. W związku z globalizacją rynku przemysł tytoniowy jest w dużym stopniu uzależniony od zasobochłonnych środków transportu. Każdego roku na całym świecie cztery i pół miliarda niedopałków papierosów nie jest właściwie utylizowanych, co powoduje powstawanie prawie dwóch miliardów funtów toksycznych odpadów i uwalnianie tysięcy substancji chemicznych do powietrza, wody i gleby.
To wszystko najbardziej dotyka tych, którzy najsłabiej chronieni są przed negatywnymi skutkami – ludzi z ubogich rejonów świata.

Uzależnić ubogich
Ubodzy cierpią również z powodów psychologicznych, przekładających się na ekonomiczne skutki uzależnienia. Przemysł tytoniowy robi dużo, żeby zwiększyć uzależnienie u użytkowników tytoniu. Niektóre firmy potrafią dodawać do papierosów około sześciuset substancji chemicznych, z których część ma uczynić dym bardziej znośnym, ale inne zwiększają spożycie nikotyny i ułatwiają jej wchłanianie.
W krajach o niskich i średnich dochodach, w których ludzie często pozbawieni są dostępu do innych „przyjemności”, działania marketingowe przemysłu tytoniowego są prowadzone bardzo intensywnie. Jednocześnie poziom świadczeń medycznych pozostawia wiele do życzenia. To sprawia, że właśnie tam na skutek używania tytoniu umiera najwięcej ludzi.

Bez alternatyw
Kardynał Czerny nie był tym, który występował na seminarium w sposób najbardziej radykalny. Dostrzegając negatywne skutki palenia przyznawał, że walka z tym nałogiem odbywać się powinna stopniowo i że będzie długotrwałym procesem. Za pozytywne zjawisko (choć nie jednoznacznie pozytywne) uznawał na przykład wprowadzenie alternatywnych form używania nikotyny, czyli elektronicznych papierosów czy podgrzewaczy tytoniu. Pomagają one redukować szkody zdrowotne – przynajmniej tak wynika z prowadzonych dziś badań. Skutki po kilkudziesięciu latach są jeszcze nieznane, możemy tu mieć do czynienia ze zwiększeniem ryzyka astmy, chorób serca czy cukrzycy. Badania wskazują również, że stosowanie papierosów elektronicznych zwiększa o 60 proc. wskaźnik sukcesu w rzucaniu palenia. Alternatywne formy palenia przyczyniają się też do zmniejszenia ilości odpadów, pochodzących z niedopałków.
Mają jednak i swoje bardzo realne niebezpieczeństwa. To wspomniane wcześniej, nie do końca jeszcze znane, skutki zdrowotne. To również promowanie stylu życia, którego elementem nadal będzie używanie nikotyny – stylu, który może pociągać młodych ludzi, którzy bez elektronicznej alternatywy mieliby szansę pozostać całkowicie wolni od nałogu. Poza tym, choć można doceniać przynajmniej połowicznie pozytywne skutki używania alternatyw dla papierosa, nie można nie zauważać, że dla dużej części uzależnionych z uboższych rejonów świata są one niedostępne z przyczyn ekonomicznych.

Ekonomia boli
Podczas watykańskiego sympozjum zwrócono uwagę na konieczność zmian w polityce społecznej, spójnej dla różnych regionów świata. Z jednej strony skutki nałogu są mocno obciążające dla systemu zdrowotnego. Z drugiej nie można udawać, że państwa nie czerpią zysku z przemysłu tytoniowego – i że jest to zysk stosunkowo łatwy, polegający na nałożeniu akcyzy. Mówienie o działaniach prozdrowotnych, a jednocześnie wpisywanie do budżetu gigantycznych kwot z podatku akcyzowego jest niczym innym jak hipokryzją. Niewiele jednak państw na świecie stać na to – mentalnie i ekonomicznie – żeby od zysku z przemysłu tytoniowego odciąć się całkowicie. Watykan jest jednym z nielicznych i również ponosi tego ekonomiczne koszty: wysokie, choć z kosztami innych, wielkich państw nieporównywalne. Kiedy jednak mamy do czynienia z konfliktem interesów, z postawieniem albo na dochód, albo na dobro człowieka, Kościół w zasadzie nie ma wyboru, jeśli chce w swoim nauczaniu pozostawać konsekwentny.

Nowy styl życia
Zmiana z pewnością nie nastąpi od razu. Trudno spodziewać się, że żyjący dziś palacze z dnia na dzień rzucą swój nałóg. Dlatego tak wielkie nadzieje pokładane są w działaniu długofalowym i dlatego musi być ono dobrze przemyślane. Papież Franciszek mówi o profilaktyce, rehabilitacji i reintegracji, o połączeniu wysiłków różnych grup, o wprowadzaniu w życie programów społecznych, promujących opiekę zdrowotną i edukację.
Żeby zmieniła się rzeczywistość, najpierw zmienić się musi myślenie, zmienić muszą się nawyki etyczne i moralne. Współczesna troska o ekologię i zdrowie, swoista moda na zdrowy styl życia mogą być sojusznikami w walce z nałogiem tytoniowym. W tym nowym stylu życia nie powinno być miejsca na eksperymenty z nałogiem – oczywiste być powinno, że nie warto nawet zaczynać, że koszty tego, zarówno osobiste, jak i globalne, są zbyt wysokie.
Wiara w Ewangelię daje jeszcze jedną motywację. Arcybiskup Fortunatus Nwachukwu, stały przedstawiciel Watykanu przy WHO, mówił: ,,Jesteśmy świadomi, że życie jest darem Boga i mamy obowiązek postępować w sposób, który chroni nasze zdrowie; w sposób, który chroni życie, dlatego kierując się naszą wiarą i szacunkiem dla świętej wartości życia, mamy obowiązek chronić i zachować zarówno nasze zdrowie fizyczne, jak i psychiczne. (…) Żaden zysk nie może być uzasadniony, jeśli zagraża życiu. (…) Kościół ma obowiązek wskazywać drogę zachowania i obrony życia od poczęcia do naturalnej śmierci, także poprzez zabieranie głosu w organizacjach międzynarodowych, a zwłaszcza poprzez edukację, aby zapobiegać i eliminować zagrożenia dla życia”.
Od budowania fabryki tytoniu do zakazu jego używania – taką drogę przeszedł Kościół w niespełna półtora wieku. Ekonomicznie trudna decyzja o rezygnacji z dochodów z papierosów podnosi bez wątpienia wiarygodność działań Kościoła w kierunku zwalczania skutków nałogu. Mądry głos etyczny może być tym, który wyznaczy nowy styl życia: zdrowy, moralnie jednoznaczny, nieobojętny na życie człowieka i świat.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki