Skala i okrucieństwo rosyjskich zbrodni wojennych dokonanych na ukraińskich cywilach, odkrytych po wycofaniu się armii Putina z podkijowskich miejscowości Irpień czy Bucza, powinny być momentem przełomowym tej strasznej wojny. Okazało się, że wojska rosyjskie zastosowały całą paletę wojennych okropieństw, które znamy z II wojny światowej, z Czeczenii czy Syrii. Polakom te wydarzenia przypominają przez model egzekucji zbrodnię w Katyniu. Tortury, gwałty, egzekucje cywilów, coś, co w XXI w. miało się już nigdy w Europie nie zdarzyć. Wstrząsające zdjęcia masowych grobów czy ulic pełnych trupów przypadkowych przechodniów przejdą do historii zbrodni ludobójstwa, bez względu na to, jak zostaną zakwalifikowane przez międzynarodowe trybunały.
Ujawnione okrucieństwo pokazuje po pierwsze więc logikę tej strasznej wojny, w której armia jednego kraju podbija terytorium sąsiada i dokonuje zbrodni na cywilach. To nie żadna specjalna operacja, to nie denazyfikacja czy chęć demilitaryzacji Ukrainy. To brutalna napastnicza wojna, której celem jest pobicie, upokorzenie, podporządkowanie sobie przemocą kraju, który nie chciał się podporządkować politycznie. Nikt już nie będzie się mógł dłużej oszukiwać, że to Zachód sprowokował Putina, że nie trzeba było mamić Ukrainy członkostwem w NATO, co sprawiło, że Moskwa poczuła się zagrożona. Nie, to imperialistyczna wojna napastnicza, a nie żadna samoobrona. Doskonale wiemy, co się działo ponad osiemdziesiąt lat temu w Katyniu, i dzięki temu rozumiemy, jaki jest cel Rosjan wyłapujących urzędników, nauczycieli zabijanych strzałem w tył głowy.
Ale to też akt oskarżenia dla całego Zachodu, który już znudził się wojną. Przecież gdzieniegdzie, w niektórych europejskich stolicach, dał się słyszeć głos, że może by ta wojna ucichła, a wówczas będziemy mogli wrócić do swoich spraw. Że już nałożyliśmy sporo sankcji, więc trzeba poczekać, aż zadziałają. Że wciąż trzeba dzwonić do Putina i prosić, by przestał, by nie kazał nam płacić za gaz w rublach. Zachodni świat niech patrzy na zdjęcia z Buczy i Irpienia i niech gryzie go sumienie, że tej wojnie nie potrafił zapobiec, że dopuścił do tego, że historia się powtórzyła. Te zdjęcia zarazem kompromitują wszystkich, którzy zachęcali do tego, by Putina zrozumieć, którzy mówili o wyrozumiałości, że Rosja jest inna, że rządzi się swoimi prawami. Nie, to nie są żadne prawa. Bestialstwo, które dzieje się raptem nieco ponad siedemset kilometrów od granic Warszawy, nie może zostać w żaden sposób usprawiedliwione. A zachodni politycy, którzy uwielbiają rozprawiać o wartościach, powinni wreszcie przejść od słów do czynów.
Ale te okrucieństwa pokazują też, że Ukraina nie może się poddać, nie może zaakceptować jakiegoś zawieszenia broni, pokoju w zamian za ustąpienie trochę terytorium Rosji. Bo już wiemy, co się będzie działo z mieszkańcami każdej ukraińskiej wsi, miasteczka czy miasta, które pozostanie pod rosyjską okupacją. Zachód powinien się dziś raczej zastanowić nad tym, jak rozliczyć te zbrodnie.