Kościół katolicki obrządku bizantyjsko-ukraińskiego liczy około sześciu milionów wiernych. Zdecydowana większość z nich mieszka w Ukrainie. Wojna za naszą wschodnią granicą spowodowała jednak spore ruchy migracyjne. Ukraińców, w tym także grekokatolików, jest w Polsce więcej. Parafie greckokatolickie przygotowują dla nich regularne wsparcie. – Obecnie wszystkie parafie greckokatolickie są bardzo zaangażowane w przyjmowanie uchodźców. Organizowana jest pomoc materialna, charytatywna, a także duchowa. Stwarzane są warunki do życia w nowej sytuacji. Parafie przyjmują do siebie rodziny, organizują spotkania katechetyczne, zajęcia z języka ukraińskiego – podkreśla bp Arkadiusz Trochanowski, biskup powołanej przez papieża Franciszka w 2020 r. eparchii (diecezji) olsztyńsko-gdańskiej.
Wśród dwóch milionów uchodźców z Ukrainy są osoby różnych wyznań. Warto jednak przyjrzeć się Kościołowi greckokatolickiemu, który jak się czasem mawia, jest prawosławny w wierze, ale katolicki z miłości.
Jedność z papieżem
Kościół greckokatolicki, choć zachowuje prawosławne obrzędy liturgiczne, ma odmienny kalendarz kościelny, a także prawo kanoniczne, to jednak uznaje te same dogmaty co Kościół rzymskokatolicki oraz władzę papieża. – Ukraiński Kościół Greckokatolicki (UKGK) jest jednym z 22 wschodnich Kościołów katolickich, które wraz z Kościołem rzymskokatolickim tworzą jeden apostolski Kościół katolicki. Zachowujemy pełną jedność ze Stolicą Apostolską – tłumaczy bp Arkadiusz Trochanowski. Duchowny wyjaśnia, gdzie należy szukać korzeni tego wyznania oraz jaką ma ono obecnie strukturę. – Kościół greckokatolicki czerpie swe korzenie z dawnej metropolii kijowskiej, która powstała wskutek przyjęcia przez Ruś Kijowską chrztu (988 r.), na kilkadziesiąt lat przed podziałem chrześcijaństwa. Zgodnie z praktyką chrześcijaństwa wschodniego, również w UKGK najwyższą władzę ma Synod Biskupów, obejmujący wszystkich hierarchów tego Kościoła, również tych, piastujących swe urzędy w diasporze (m.in. w Polsce). Przewodniczy mu z urzędu arcybiskup większy Kijowa i Halicza, którym obecnie jest abp Światosław Szewczuk – mówi bp Trochanowski.
To samo, ale inaczej
Z racji tego, że duchownych nie obowiązuje celibat, przed święceniami kapłańskimi mogą wziąć ślub. Nie mogą jednak wejść w związek małżeński, kiedy są już duchownymi, nawet jeśli zostaną wdowcami. Biskupami mogą zostać jedynie ci duchowni, którzy są bezżenni.
Rzymscy katolicy i grekokatolicy mają te same sakramenty, co oznacza, że każdy katolik może swobodnie przystępować do Komunii św. w cerkwi, a duchowny może nawet koncelebrować Mszę św. razem z księdzem rzymskokatolickim. To, co najbardziej dzieli te dwa wyznania, to fakt, że w przypadku grekokatolików sakramenty wtajemniczenia, czyli chrzest, bierzmowanie i Eucharystia, udzielane są w momencie samego chrztu. Gdy dziecko ma kilka lat, jest przygotowywane nie do Pierwszej Komunii Świętej, ale po prostu do pierwszej spowiedzi. Do Komunii przystępują nawet małe dzieci. Jest ona udzielana łyżeczką pod dwiema postaciami chleba i wina. W praktyce wygląda to tak, że otwiera się szeroko usta i kapłan wrzuca łyżeczką hostię wiernemu. W Kościele greckokatolickim w innym okresie świętuje się uroczystość Wszystkich Świętych. Jest to pierwsza niedziela po uroczystości Zesłania Ducha Świętego. Natomiast groby bliskich odwiedza się w Wielkanoc, świadcząc o tym, że Chrystus pokonał śmierć.
Wielka schizma wschodnia
Aby lepiej zrozumieć sposób funkcjonowania Kościoła greckokatolickiego i samo jego istnienie, musimy bardzo mocno cofnąć się w czasie. Bo choć ta wspólnota chrześcijan została tak nazwana przez cesarzową Marię Teresę w 1774 r., to jednak korzeni trzeba szukać kilkaset lat wcześniej. W roku 1054 doszło do wielkiej schizmy wschodniej. Kościół podzielił się na zachodni i wschodni. Wśród przyczyn należy w pewnością podać różnice kulturowe między tymi dwoma regionami czy brak chęci podporządkowania się patriarchów Konstantynopola kolejnym papieżom, Stolicy Apostolskiej. Efektem
było nałożenie, na mocy bulli papieskiej Leona IX, przez legata ekskomuniki na patriarchę Konstantynopola Michała Cerulariusza. W odpowiedzi na to patriarcha zwołał synod, na którym spalono ową bullę i zatwierdzono klątwę nałożoną na legatów papieskich. Podział stał się faktem.
Próby jedności
Schizma przyczyniała się oczywiście do rosnących podziałów między Kościołem wschodnim a zachodnim. Podjęto więc próby dążenia do ponownego zjednoczenia. W 1274 r. została zawarta unia lyońska, w której cesarz Bizancjum Michał VIII, jako reprezentant Kościoła prawosławnego, uznał listownie ważność siedmiu sakramentów, zaaprobował formułę Credo, która miała odtąd obowiązywać w atanazjańskim wyznaniu wiary, i zaakceptował naukę o czyśćcu, głoszoną przez Kościół katolicki. Co chyba najważniejsze, przyjął doktrynę o pierwszeństwie papieża. Tyle że deklaracja cesarza nie miała przełożenia na poglądy duchownych i wiernych, którzy buntowali się przeciw takiej postawie przywódcy. Porozumienia nie udało się zrealizować, Michał VIII został wyklęty przez papieża Marcina IV, a syn cesarza i jego następca doprowadził do unieważnienia unii w 1282 r.
Niecałe dwieście lat później, w 1439 r., na soborze florenckim podjęto kolejną próbę zawarcia unii. Postanowienia były podobne i rezultat niestety również. Mimo deklaracji dążenia do jedności duchowni Kościoła wschodniego zaczęli wycofywać swoje poparcie dla unii, a niektórzy z nich uważali zwolenników zjednoczenia heretykami i zdrajcami. W 1484 r. unię odwołano.
Jedna wiara mimo różnic
Historia Kościoła greckokatolickiego wchodzi w nowy etap w 1596 r., gdy na Synodzie w Brześciu większość prawosławnych metropolitów, których diecezje leżały na terenie Rzeczypospolitej, podpisała akt unii z Rzymem, uznając tym samym władzę papieża. Było to odnowienie jedności Metropolii Kijowskiej z Rzymem. Zjednoczonych nazwano unitami. Unici zachowali swoją liturgię, prawo kanoniczne, kalendarz i własną hierarchię kościelną. Powstanie Kościoła unickiego było jakąś szansą na obranie kursu ku jedności chrześcijan. Weryfikacja rzeczywistości przyszła jednak bardzo szybko i na unitów spadły niekończące się prześladowania mające podłoże religijne, ale i polityczne.
Prześladowania
W czasie rozbiorów carska Rosja stosowała prześladowania wobec grekokatolików, licząc, że wrócą do Cerkwi prawosławnej. Nie inaczej było za czasów istnienia Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich (ZSRR). W pierwszej połowie 1945 r. wszyscy biskupi greckokatoliccy znaleźli się w więzieniach i łagrach, KGB nie oszczędzało także przełożonych zakonów. Wszystkie te działania zmierzały do zmuszenia duchowieństwa greckokatolickiego do przejścia na prawosławie i oddania się na służbę Patriarchatu Moskiewskiego.
W marcu 1946 r., po tzw. Soborze Lwowskim, Kościół ten został zdelegalizowany we wszystkich krajach komunistycznych, a biskupi i księża, którzy odmawiali zgody na siłowe przyłączenie do Cerkwi prawosławnej, byli poddawani aresztowaniom i represjom. Wielu z nich zginęło w więzieniach i łagrach. Majątek kościelny unitów przejęła Cerkiew prawosławna. Przetrwanie Kościoła umożliwiło istnienie podziemnej hierarchii, która mogła ujawnić się dopiero po 1989 r. W latach dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych utworzono kolejne diecezje, aby zapewnić wiernym opiekę duszpasterską.
25 listopada 2020 r. Stolica Apostolska utworzyła w Polsce nową greckokatolicką eparchię (diecezję). Dotychczas funkcjonowały dwie: przemysko-warszawska i wrocławsko-gdańska. Po utworzeniu olsztyńsko-gdańskiej dotychczasowa eparchia wrocławsko-gdańska otrzymała nazwę wrocławsko-koszalińskiej.