Opowieść o synu marnotrawnym czy, jak chcą niektórzy, o miłosiernym ojcu jest żarliwą zachętą do znalezienia w sobie odwagi do nawrócenia. Warto na nią jednak też czasem popatrzeć jako na krótkie studium międzyludzkich relacji.
Zauważmy, że przypowieść opowiada nam o trzech spotkaniach. Pierwsze dwa są spotkaniami ojca z synem marnotrawnym, ostatnie jest spotkaniem ze starszym synem, tym porządnym. Jeśli przyjrzymy się im uważnie, szybko zorientujemy się, że wszystkie one wiążą się z niedojrzałością synów i rozmaitymi reakcjami ojca.
Pierwsze spotkanie jest spotkaniem z aroganckim dziedzicem, który mówi ojcu: daj mi część majątku. Niektórzy widzą w tej prośbie najkrótszy opis grzechu pierworodnego (pragnienie skonsumowania „swojej” części z dala od ojca – figury Boga w opowieści). Drugie spotkanie jest spotkaniem z niepewnym niewolnikiem, którego życie upokorzyło i który ze względów materialnych („Iluż to najemników mego ojca ma pod dostatkiem chleba…”) decyduje się na powrót. Trzecie spotkanie, a może raczej jego brak, to spotkanie z pseudoposłusznym urzędnikiem instytucji zwanej rodziną. Mimo że życie starszego syna wydaje się odwrotnością grzechu pierworodnego („ty zawsze jesteś ze mną i wszystko, co moje, do ciebie należy”), jego reakcje wskazują na to, że w jego życiu nie ma prawdziwych relacji. O swoim bracie mówi do ojca „twój syn”, nie używa też – w odróżnieniu od brata – słowa „ojciec”.
Jak reaguje ojciec? Za każdym razem inaczej. Na arogancję reaguje cierpliwością; na brak wiary w synowską godność erupcją czułości. Pozrywane więzy z innymi prowokują pełną delikatności perswazję. Rozwój naszych relacji domaga się wolności, umacniania godności drugiego, mówienia sobie rzeczy najważniejszych.
Zauważmy, że żadna z przedstawionych w tej przypowieści więzi nie jest ze strony syna dojrzała i partnerska. Przypowieść daje nam wspaniały model ojcostwa, ale brakuje w niej wzoru pięknie zrealizowanej więzi synowskiej. Czy nie pomaga nam przez to zrozumieć, jak bardzo było potrzeba, by Bóg posłał do nas swego Syna?