Logo Przewdonik Katolicki

Gdy w przepaść męki Twej wchodzę…

Szymon Bojdo
fot. Archiwum prywatne autora

Pierwszy raz odśpiewano je dokładnie 315 lat temu. Gorzkie żale są unikatowym wyrazem polskiej pobożności i zabytkiem naszego języka.

Rozłam Kościoła zachodniego był w XVIII w. bolesnym faktem. Nowym wspólnotom nie można było odmówić pobożności, a silnie rozwinięta sieć edukacji sprawiała, że wierni bardzo świadomie podchodzili do praktyk religijnych. Kościół rzymski szybko odpowiedział na te nowe ruchy religijne, tworząc, jakbyśmy powiedzieli nowoczesnym językiem marketingu, ofertę odpowiadającą nie tylko oczekiwaniom, ale i potrzebom ludzi swojego czasu. Duży nacisk położono też na pobożność indywidualną oraz publiczną. Z jednej strony były to nabożeństwa pełne przepychu, z niemal teatralnym wydźwiękiem, szczególnie te, które dotyczyły podniosłych momentów życia (słynne były polskie barokowe pogrzeby). Z drugiej liczne bractwa, wspólnoty, w których pragnienie zbawienia realizowano w grupie, przez różne pobożne praktyki. W takiej wspólnocie powstają Gorzkie żale, a pierwszy raz zostają one odśpiewane 13 marca 1707 r. w kościele św. Krzyża w Warszawie.

„Na processyje służyć mogą”
Przypomnijmy: Gorzkie żale to nabożeństwo eucharystyczne, odprawiane w kolejne niedziele Wielkiego Postu. Zazwyczaj odprawiane są one w sąsiedztwie Mszy św., przed nią lub po niej, bardzo rzadko jako zupełnie osobne nabożeństwo. Dzielą się one na trzy części, z których każda osobno śpiewana jest podczas kolejnych niedziel Wielkiego Postu (zatem jeśli post ma sześć tygodni, ten cykl powtarzany jest dwa razy). Wszystkie części śpiewane są zazwyczaj podczas czuwań przy Grobie Pańskim w Wielki Piątek. I dalej – każda część dzieli się na następne trzy części, przy czym tzw. Pobudka wspólna jest dla wszystkich części. Kolejne części składają się z hymnu, którego treść to następujące etapy Męki Pańskiej, dalej następuje tak zwany lament, czyli poetyckie wyrażenie żalu nad cierpiącym Jezusem, a następnie podobny lament, tym razem skierowany do Matki Bożej Bolesnej.
W pierwotnej wersji eucharystyczność Gorzkich żali podkreślona była przez ich drugą część – „Krótkie nabożeństwo do Najświętszego Sakramentu”. Jak tłumaczyła ówczesna do niego instrukcja: „na trzy części rozdzielone, na cześć i podziękowanie TRÓJCY Przenajświętszej za tak nieoszacowany Skarb; z przydatkiem niektórych hymnów z łacińskiego języka na polski przełożonych, które na processyje służyć mogą”. Zachowałem tu pisownię oryginalną, żebyśmy zobaczyli, jak podobny był już to wtedy język do naszej współczesnej polszczyzny. Równocześnie – to tylko instrukcja, zobaczmy więc, że i do tego zdania włożono wiele poezji. I wreszcie po trzecie – nabożeństwa barokowe, choć wydają się specyficzne dla polskiej pobożności, osadzone były bardzo mocno w życiu Kościoła powszechnego. Świadczy o tym zarówno wspomniana translacja fragmentów z języka łacińskiego, jak i to, co zostało przetłumaczone – np. hymn św. Tomasza z Akwinu.
Niemniej jednak na mapie pobożności katolickiej na świecie Gorzkie żale są czymś specyficznym dla Polski, nie dziełem ludowym, ale narodzonym i kultywowanym w naszym kraju fenomenem kulturowym, którego istotą jest przeżywanie męki Chrystusa. To „wcielanie się”, „wchodzenie w przepaść męki” pocieszanie Maryi, czy wręcz nawiązywanie poetyckiego dialogu z Chrystusem i jego Matką – to zasadniczo przypomina rozmyślania z ćwiczeń św. Ignacego, tak propagowanych przez jezuitów. Zatem wracamy tu do kontrreformacji, wszakże przez jezuitów głównie prowadzonej. Ten bardzo poetycki sposób nawiązywania bliskości z Bogiem, pełna emocji pobożność, ale niepozbawiona intelektualnego wymiaru, jest właśnie charakterystyczna dla baroku.

gorzkie-zale-fot-archiwum-prywatne-autora-1-kopia.jpg
Snopek Mirry
Jednak to nie jezuici stoją za powstaniem Gorzkich żali, a księża misjonarze św. Wincentego à Paulo. Naonczas młode zgromadzenie słynęło i słynie do dziś głównie z pomocy ludziom ubogim, przede wszystkim poprzez ludowe misje. Królowa Maria Gonzaga sprowadziła ich do Polski w 1651 r. i osiedli przy drewnianym kościele św. Krzyża, w miejsce którego powstała słynna dziś bazylika. To tam właśnie działało Bractwo św. Rocha, w kręgu którego powstało nowe nabożeństwo. Członkowie konfraterni praktykowali bowiem od 1698 r. specyficzne prywatne nabożeństwo Fasciullus Mirrae, czyli „Snopek Mirry”.
Skąd ta oryginalna nazwa? Zaczerpnięto ją z Pieśni nad pieśniami. W ówczesnej pobożności szczególny związek Oblubieńca i Oblubienicy odnoszono do Męki Pańskiej, ich miłosny związek oddawać miał związek Kościoła i Chrystusa, który to za swoją Oblubienicę oddał życie. Za to często występująca w Pieśni nad pieśniami mirra była jedną z wonności, którą natarto ciało Chrystusa po śmierci. Na takie nabożeństwa składały się pieśni pasyjne, a także wywodzące się jeszcze ze średniowiecza pobożne dialogi, często inscenizowane, odgrywane przez aktorów – amatorów, członków Bractwa. Wymagało to nakładu kosztów, a i jak czasami to bywa w amatorskiej grze – nie zawsze efekt był w pełni zrozumiały czy zadowalający, dlatego na specjalnym posiedzeniu bractwo postanowiło zebrać najlepsze teksty, które po wydaniu drukiem można by śpiewać samemu lub wspólnie z bractwem.
Co ciekawe – wtedy Europę, także nasz kraj, pustoszyła epidemia dżumy, a św. Roch był patronem, do którego zwracano się w czasie zarazy. Dlatego też na polecenie ks. Michała Tarły, ówczesnego proboszcza św. Krzyża (a później biskupa poznańskiego), redakcji nowego nabożeństwa podjął się ks. Wawrzyniec Stanisław Benik. Pracować musiał intensywnie, bo już w lutym z drukarni księży pijarów wyjdzie pierwszy „Snopek Miry z Ogroda Getsemańskiego albo ŻAŁOSNE Gorzkiej Męki SYNA BOŻEGO, co piątek, a mianowicie pod czas Pasyjnej w niedziele Postu Wielkiego po południu około godzin nieszpornych ROZPAMIĘTYWANIE z przydatkiem króciuchnego nabożeństwa do Najświętszego Sakramentu” – tu znów pisownia z oryginału, a tytuł – iście barokowy, długi i oddający całą treść dzieła.

Dziwne, że były traktowane z pobłażaniem
Z tytułu możemy też wywieść, że niekoniecznie przewidywano odprawianie tego nabożeństwa w niedzielę, choć zalecano godziny popołudniowo-wieczorne, czyli nieszporne (w okolicach nieszporów). Jednakowoż znawcy tematu mówią, że jako żywo układ Gorzkich żali oddaje jednak XVIII-wieczną… jutrznię, a więc modlitwę poranną. Szybko to nowe nabożeństwo przyjęło się w Polsce, choć w różnych stronach śpiewa się je na różne melodie. Nic dziwnego, skoro pierwszy zapis nutowy pojawił się dopiero w 1826 r. Czasem zdarza się też rozdzielać poszczególne partie między kobiety i mężczyzn.
A trzeba jeszcze nam wiedzieć, że o nabożeństwa pasyjne toczyła się w baroku istna monachomachia: znani z popularyzowania różańca dominikanie też próbowali stworzyć swoje nabożeństwo pasyjne, nie przyjęło się ono jednak, a księżom misjonarzom (nie chcę tu sugerować, że z powodu swojej porażki w tym względzie) wytoczyli oni proces kanoniczny w sprawie Gorzkich żali, nie udało się też paulinom, umiarkowanie – franciszkanom, z ich własnym nabożeństwem Corda Pia, ale bracia mniejsi jak wiemy są mistrzami religijnych inscenizacji.
Dziś, za sprawą upodobania muzyki dawnej Gorzkie żale wracają do łask, ale jak pisała prof. Barbara Judkowiak w krytycznym opracowaniu tekstu nabożeństwa: „Może dziwić fakt, że Gorzkie żale były przez ostatnie dwa stulecia traktowane często z pobłażaniem, jako nabożeństwo dla ludu, rzewne, prymitywne i pozbawione większej wartości literackiej. Tak jednak oceniano do niedawna całą – a zwłaszcza nabożną – spuściznę polskiego baroku i epoki saskiej”.
Warto więc do tego tekstu i nabożeństwa wracać, bo jak w innym miejscu ocenia prof. Judkowiak: „już sama Pobudka Gorzkich żalów wystarczyłaby, aby trwale zapisać się w polskiej poezji. […] ujmuje potęgą poetyckiej wizji, spadającej na słuchacza z nieba i grożącej spod ziemi, zarazem zaś wzrusza klarowną prostotą i serdecznością”. A zatem „Gorzkie żale przybywajcie…”.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki