Logo Przewdonik Katolicki

Światła w ciemności

Monika Białkowska i ks. Henryk Seweryniak
fot. Dekanaryas, Imagedb.com/Adobe Stock

Świece łojowe powstały dopiero po Jezusie, w czasach prześladowania chrześcijan. U Żydów mamy przede wszystkim oliwne lampki. Ale nieroztropne panny używały raczej pochodni.

Monika Białkowska: Po niedawnych wichurach w wielu miejscach zabrakło prądu. Znajomi cały wieczór przesiedzieli przy świeczkach. U nas na szczęście tylko na ulicy nie świeciły latarnie, ale świat od razu zrobił się mało przyjazny. Aż nieswojo było wychodzić z domu. Odzwyczailiśmy się od kompletnych ciemności. To nie jest stan przyjazny człowiekowi…

Ks. Henryk Seweryniak: W starożytności prądu nie było, ale ludzie byli podobni do nas i też w ciemnościach żyć nie chcieli. Oświetlenie było jednak sprawą bardziej skomplikowaną. W Ewangeliach motyw światła pojawia się dość często. Najpierw Jan Chrzciciel mówi, że przyszedł zaświadczyć o światłości. Potem Jezus sam o sobie wielokrotnie mówił, że jest światłością świata, że jest światłością prawdziwą, że kto za Nim idzie, nie będzie szedł w ciemnościach, wzywał uczniów, by ich biodra były przepasane, a pochodnie zapalone. W Kazaniu na górze mówił, że nie zapala się światła i nie stawia go pod korcem, nie ukrywa pod workiem, ale ustawia na świeczniku, na podwyższeniu, żeby dobrze oświetlało miejsce, w którym się znajduje. I jest oczywiście ta słynna opowieść o pannach mądrych i nieroztropnych, która bodaj jako pierwsza przychodzi nam na myśl, gdy mówimy o światłach w Ewangeliach.

MB: To teraz trzeba o tych światłach powiedzieć więcej. Mamy pochodnie, mamy świeczniki, mamy zapewne jakieś oliwne lampki, skoro mowa jest o oleju. Domyślam się, że archeologia ma tu sporo do powiedzenia.

HS: Przede wszystkim musimy tu wiedzieć, że Żydzi nie znali świec takich, jakie my znamy.

MB: Świece łojowe powstały dopiero po Jezusie, w czasach prześladowania chrześcijan. Ich wynalezienie przypisuje się Rzymianom. Wcześniej Egipcjanie próbowali sobie radzić, ale zanurzali tylko papirus albo sitowie w wosku pszczelim, takie „świece” nie miały knota. Świece stearynowe to zupełnie nowy wynalazek, z początków XIX wieku, parafinowe są jeszcze od nich młodsze.

HS: U Żydów mamy więc przede wszystkim oliwne lampki. Takich lampek odnaleziono w Ziemi Świętej setki, jeśli nie tysiące. Sam mam taką, pochodzącą gdzieś z Emaus, z przełomu I wieku przed i I wieku po Chrystusie. Lampki miały różne kształty, mogły być okrągłe albo w kształcie łódki, z dzióbkiem, przez który wkładano knot, ale nie z bawełny, tylko z lnu. Wykonywane były raczej masowo, często z odciśniętym delikatnym wzorkiem. Wnętrze lampki napełniano oliwą. Z zewnątrz nie było widać, ile tej oliwy jest, trzeba więc było tego pilnować. Sama oliwa, jeśli przygotowana była ze szlachetnych oliwek, to wydawała jednocześnie przyjemny zapach.

MB: Panny nieroztropne nie upilnowały ilości oliwy?

HS: Wydaje się, że one jednak miały inne światła. W czasie uroczystości weselnych pan młody przychodził po pannę młodą, potem razem z druhnami udawali się do domu jego rodziców, gdzie rozpoczynała się uczta, trwająca nawet siedem dni. Ale na to przyjście pana młodego po przyszłą żonę trzeba było czasem poczekać, druhny więc czekały. A że rzecz odbywała się wieczorem, potrzebowały oświetlenia. Miały jednak nie lampki, z którymi niewygodnie i mało bezpiecznie jest się poruszać, i w których oliwa wystarcza na dość długo, ale raczej pochodnie. Takie pochodnie to były kawałki drewna, owinięte tkaniną nasączoną w oliwie. Tkanina się paliła dość krótko, około piętnastu minut. Potem znów trzeba było okręcić kolejną, znów zanurzoną w oliwie. Oliwy więc potrzeba było sporo i na bieżąco.

MB: Jeśli lampki nie były najpraktyczniejsze, żeby z nimi chodzić, to służyły pewnie głównie do oświetlania wnętrz domów?

HS: Też. Ale używano ich również na zewnątrz. Nie zwracamy uwagi na ten fragment, kiedy św. Łukasz opisuje pogrzeb Jezusa. Pisze on wtedy, że odbywało się to w pośpiechu, bo „szabat się rozjaśniał”. Pascha tamtego roku rzeczywiście pokrywała się z szabatem. Na szabat trzeba było wcześniej wszystko przygotować: napoje i jedzenie na ucztę paschalną, trzeba było oczywiście zapalić też wcześniej światła, bo w sam szabat Żydom nie wolno było tego zrobić. Zapalano ich wtedy więcej, stawiano w oknach, jeśli takowe w domach były. Ustawiano je też na dachach czy na tarasach. Miasto wyglądało wtedy prześlicznie, trochę jak nasze miasta oświetlone świątecznie na Boże Narodzenie, z zachowaniem proporcji oczywiście – bo bez prądu aż tak jasno zapewne nie było. Ale to świąteczne światło mocno kontrastuje z cichym, szybkim i bardzo skromnym pogrzebem Jezusa…

MB: Pozostaje nam jeszcze kwestia świecznika. I ona mnie męczy, przyznaję. Bo z jednej strony świecznik to świecznik, naczynie na świece. Bez wątpienia mamy menorę już w pierwszej Świątyni Salomona. A z drugiej strony – Żydzi nie znali świec!

HS: Menora rzeczywiście była, i to nie ulega wątpliwości. Siedmioramienny świecznik przechowywany był w Świątyni. Potem wyraziście przedstawiono go na Łuku Tytusa w Rzymie, jak po zdobyciu Jerozolimy niosą go jeńcy żydowscy. Józef Flawiusz opisuje, że ten pochód był dość chaotyczny, a menorę z innymi łupami umieszczono w rzymskiej Świątyni Pokoju. Potem ta zagrabiona przez Tytusa menora już się nigdy nie odnalazła. Jedni twierdzą, że wróciła do Palestyny, inni że Wandale łupiący Rzym w 455 r. przewieźli ją do Kartaginy, skąd przez Konstantynopol trafiła do Jerozolimy. Wiemy na pewno, że dziś jej nie ma. Obecnie w Jerozolimie, przy jednej z głównych dróg z czasów rzymskich, za pancerną szybą stoi wielka menora z brązu i czeka, aż Świątynia zostanie odbudowana. Natomiast ze Starego Testamentu wynika, że menora, choć nazywana świecznikiem, była też rodzajem siedmioramiennej lampy, albo raczej podstawą na lampy. Mojżesz w Księdze Wyjścia otrzymał dokładną instrukcję od Boga, jak świecznik ma wyglądać – miał być przeznaczony dla przybytku, jeszcze na pustyni.

MB: Z jednej bryły złota, sześć ramion zdobionych kwiatami i pąkami migdałów. A potem Mojżesz słyszy: „I uczynisz siedem lamp, i ustawisz te lampy w ten sposób, ażeby oświecały tę stronę, która jest przed nimi” – czyli tym dzióbkiem z knotem do przodu. Tyle że te lampy według opisu też były ze złota, nie z gliny, tak samo jak szczypce i popielnice do knotów. Wygląda w takim razie, że nazwę „świecznik” niesłusznie kojarzymy ze świecami w przypadku menory… Pomijam fakt misterności wykonania takiego dzieła w warunkach tak trudnych jak wędrówka ludu przez pustynię.

HS: Wiadomo, jak menora wyglądała, i pewnie będzie trzeba jeszcze do niej wrócić. Ta sporządzona na pustyni była później przeniesiona do Świątyni, a temat Świątyni i jej wyposażenia jest bardzo ciekawy. Ciekawe jest to, że miał być na świeczniku właśnie kwiat migdałowca – to drzewo uważane było za symbol czujności. Ciekawe też, że Mojżesz miał się zatroszczyć o oliwę do świecznika, a to przecież w czasie wędrówki przez pustynię, gdzie o oliwę, na dodatek najczystszą, było bardzo trudne. Może być i tak, że ta tradycja została spisana później, a to mojżeszowe podtrzymywanie światła ma sens raczej teologiczny niż czysto historyczny. Ale przecież tam, gdzie jest światło, tam sensów teologicznych nigdy nam nie brakuje…

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki