Logo Przewdonik Katolicki

Żłóbek był naprawdę

Monika Białkowska
Relikwie żłóbka w bazylice Santa Maria Maggiore w Rzymie, 2014 r. fot. Wojciech OLSZANKA/East News

Wierzymy, że w Bożym Narodzeniu Bóg stał się człowiekiem. I choć relikwie niczego w tej wierze nie zmieniają, są prostym i ważnym dla nas śladem, że to wszystko wydarzyło się naprawdę i osadzone jest w ludzkiej historii.

Kiedy człowiek trafia tam po raz pierwszy, słucha i patrzy z niedowierzaniem. To przecież niemożliwe! Nakarmieni niesprawiedliwymi nieco opowieściami Sienkiewicza, sporo starożytnych relikwii traktujemy nieufnie. Kołyska Jezusa zdaje się leżeć gdzieś między szczeblem z drabiny, która przyśniła się Jakubowi, i piórem ze skrzydła Archanioła Gabriela, zgubionym podczas zwiastowania. A jednak jest – i to w jednej z najważniejszych rzymskich bazylik. A czas i droga, jaką przywędrowała do Wiecznego Miasta, świadczą na rzecz jej wiarygodności.

Pamięć Mamy
Badania potwierdzają, że drewno klonowe, które przechowywane jest w bazylice Matki Bożej Większej (nazywanej również Śnieżną), liczy około dwóch tysięcy lat i pochodzi z terenu Palestyny. Z jednej strony wydaje się mało prawdopodobne, żeby Maryja czy Józef przechowywali żłóbek, w którym leżał Jezus – tym bardziej że choć rozpoznawali w Nim kogoś niezwykłego, to nie mogli wiedzieć, jak skończy się Jego życie i że z Jego śmierci i zmartwychwstania wyrośnie nowa religia, poszukująca własnych relikwii. Kiedy Jezus był małym chłopcem, oni byli zwykłymi rodzicami, którzy starych i niepotrzebnych rzeczy nie przechowują.
Jezus jednak urodził się nie w domu, lecz w grocie, w której trzymane były zwierzęta. Żłób dla nich mógł być przytwierdzony do skały i w ten sposób służyć przez dziesięciolecia. Jeśli tak, to i po wielu latach Maryja mogła wskazać Janowi czy Łukaszowi, w której grocie Jezusa rodziła i jak to wydarzenie wyglądało. Nieprawdopodobne? Raczej dość zwyczajne.

Wszyscy wiedzieli
Do tej prawdopodobnej, acz niepotwierdzonej nijak teorii dochodzą jednak dokumenty. Pierwszy i najstarszy z nich to dzieło Przeciw Celsusowi pióra Orygenesa, który zapisał: „W Betlejem istnieje grota, w której się urodził Jezus, i żłób, w którym Go położono owiniętego w pieluszki. Rzeczy te zgadzają się z historią Jego narodzin opisaną przez Ewangelie. Miejsce to słynie w całej okolicy, a nawet wśród niewierzących, z tego, że urodził się tam Jezus, którego czczą i któremu kłaniają się chrześcijanie”. Kiedy Orygenes tworzył swoje dzieło, był 248 r. – wystarczająco blisko wydarzeń w Betlejem, żeby ktoś zaprzeczył jego wersji, gdyby była fałszywa. I zdaje się, że nikt nie zaprzeczył. Przeciwnie, grotę zaczęto nazywać Grotą Mleczną.
Krótko potem chrześcijaństwo dzięki edyktowi cesarza Konstantyna stało się religią oficjalną, a matka cesarza, św. Helena, z wielką pasją i zaangażowaniem zbierać zaczęła wszystkie dostępne i niedostępne pamiątki po Jezusie. To ona doprowadziła między innymi do odnalezienia Krzyża – nie mogła więc zignorować wiadomości o grocie i żłóbku, do których dotarła bez najmniejszych problemów. I rzeczywiście kazała wybudować bazylikę Narodzenia Pańskiego w Betlejem i w niej właśnie złożone zostały klonowe deseczki, które teraz nie były już żłobem, ale świętą pamiątką. Nazywano je „Świętą Kolebką” albo „Kolebką Pana”, choć ludzie mówili też po prostu, że to „Żłóbek”.
Od tego czasu relikwie żłóbka były zawsze „na widoku” – z kolejnych lat pochodzą świadectwa tych, którzy je widzieli i którzy przy nich się modlili. Pisała o nich słynna pątniczka Egeria około 363 r. Pisał św. Justyn w Dialogu z Żydem Tryfonem. Pisał wreszcie św. Hieronim, tłumacz Pisma Świętego na łacinę, który w Betlejem, w pobliżu Groty Narodzenia spędził niemal całe życie i którego szczątki też po wiekach przeniesiono w ślad za betlejemskim żłóbkiem do bazyliki Santa Maria Maggiore.
Wiedza o istnieniu klonowych deseczek i o ich świętym pochodzeniu była powszechna.

Ocalić przed zniszczeniem
Dzieje Ziemi Świętej i samego Betlejem były jednak burzliwe. Już wcześniej, przed Orygenesem, z miejscem narodzenia Jezusa stoczono pierwszą walkę. Cesarz Hadrian chciał grotę zniszczyć, a kiedy zwyciężył, w jej miejscu kazał wybudować świątynię Adonisa i zasadzić święty gaj. Relikwie jednak były bezpieczne, chrześcijanie zdążyli je ukryć. Na początku VI w. bazylikę Narodzenia zniszczyli Samarytanie. Niespełna sto lat później zjawili się tam Persowie. Oni na szczęście przed niszczeniem się powstrzymali: bazylikę uratowali wymalowani na freskach magowie, składający pokłon Dzieciątku. Persowie uznali, że skoro stroje mają do nich podobne, muszą być jakimiś kapłanami, których należy uszanować. Ale nie był to koniec najazdów, bo w 638 r. na ziemiach wokół Betlejem pojawili się muzułmanie. Tym razem chrześcijanie uznali, że już dość – chronili żłobek Jezusa przez kilka wieków, ale ziemia, na której żyją, jest zbyt niespokojna i jeśli relikwia ma przetrwać, koniecznie musi się znaleźć w miejscu bardziej bezpiecznym. I tak patriarcha Sofroniusz odesłał Jezusowy żłóbek do Rzymu, gdzie trafił do rąk papieża Teodora I, choć jak dokładnie to się stało, nie wiemy.
Miejsce, w którym miały być złożone klonowe deseczki, nie od początku było oczywiste. Wędrowały one przez osiem lat po różnych miejscach Rzymu, ale ostatecznie uznano, że bazylika Matki Bożej Śnieżnej będzie dla nich najlepszym miejscem. To przecież tam od niemal dwustu lat znajdowała się krypta, z dokładną kopią Groty Narodzenia. Zbudować ją kazał jeszcze w 432 r. papież Sykstus III, który o złożeniu tam relikwii żłóbka nawet nie marzył, ale jego pobożność mocno oparta była właśnie na Bożym Narodzeniu. Czy można było dla Świętego Żłóbka znaleźć miejsce bardziej stosowne? I to właśnie tam, na wiele wieków przed św. Franciszkiem z Asyżu, co roku na Boże Narodzenie powstawała pierwsza betlejemska szopka.

Pięć deseczek
Współczesny relikwiarz dla Sacra Culla zaprojektował Giuseppe Valadiera: zdobiony przedstawieniami Bożego Narodzenia, pokłonu trzech króli, ucieczki do Egiptu i ostatniej wieczerzy. Kołyskę z deseczkami podtrzymują postaci złotych cherubinów. Jest nawet niezwykle misternie wykonane złote siano z pojedynczymi źdźbłami, które do złudzenia przypominają prawdziwe – na nich spoczywa postać Jezusa.
W tym srebrze, złocie i kryształach nadal spoczywają te same proste, klonowe deseczki, liczące sobie dwa tysiące lat. Nie są w specjalnie dobrym stanie, czemu trudno się dziwić – w 2007 r. przeszły konserwację, która ma wydłużyć im życie. Deseczek jest pięć, cztery długości siedemdziesięciu centymetrów i jedna nieco dłuższa.
W 2019 r. papież Franciszek przekazał część relikwii żłóbka tam, gdzie być one bez wątpienia powinny, czyli do Betlejem – do sąsiadującego z bazyliką Narodzenia kościoła św. Katarzyny. I choć wiara chrześcijańska nie opiera się na relikwiach i mogłaby istnieć nawet bez nich, to dobrze jest mieć niemych świadków tamtych wydarzeń sprzed wieków i namacalny znak, że wszystko to wydarzyło się naprawdę.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki