Logo Przewdonik Katolicki

Betlejem - tam zawsze jest Boże Narodzenie

Seweryn Lubecki OFM
Fot.

Zatrzymać się w Betlejem więcej niż pół dnia dla wielu turystów nie ma sensu. Znane na całym świecie jako miejsce narodzin Jezusa Chrystusa, Betlejem nie ma zbyt wiele do zaoferowania turyście żądnemu przygód i zwiedzania wspaniałych zabytków. Tłumy wierzących i niewierzących z całego świata przyjeżdżają tu tylko po to, by zobaczyć Grotę Bożego Narodzenia. Pielgrzymi, jeśli...

Zatrzymać się w Betlejem więcej niż pół dnia dla wielu turystów nie ma sensu. Znane na całym świecie jako miejsce narodzin Jezusa Chrystusa, Betlejem nie ma zbyt wiele do zaoferowania turyście żądnemu przygód i zwiedzania wspaniałych zabytków. Tłumy wierzących i niewierzących z całego świata przyjeżdżają tu tylko po to, by zobaczyć Grotę Bożego Narodzenia. Pielgrzymi, jeśli napięty zazwyczaj program na to pozwala, zaglądają też chętnie na Pole Pasterzy i do Groty Mlecznej.


Jeśli wy zapomnicie, kamienie wołać będą. To wołanie kamieni, zapowiedziane przez Chrystusa w Ewangelii, ma w Betlejem i całej Ziemi Świętej szczególną wymowę. Mijają wieki, a każdy kamień w Betlejem zdaje się być świadkiem obecności przed dwoma tysiącami lat Jezusa Chrystusa. Jego obecność jest na tej Ziemi ciągle zachowana i pamięć o Nim jest ciągle żywa.
Miejsca Święte to nie tylko skupisko zabytków architektonicznych lub archeologicznych, to przede wszystkim "świadkowie" ewangelicznych i biblijnych wydarzeń. Ktoś słusznie nazwał Ziemię Świętą piątą Ewangelią, do której nowe strony są ciągle dopisywane.
Betlejem i jego największy skarb - Grota i Bazylika Bożego Narodzenia to 2000 lat historii ogromnie bogatej w wydarzenia. Jak to się stało, że chrześcijanie zachowali pamięć o tym miejscu oraz o wielu innych związanych z życiem i działalnością Jezusa? Czy możemy być pewni, że właśnie w tej Grocie narodził się Zbawiciel?

Czy Chrystus powrócił do Betlejem?


Ciekawą rzeczą w historii Betlejem jest to, że po narodzeniu Jezusa Chrystusa miasto znika zupełnie z kart Pisma Świętego. Nie ma absolutnie żadnej wzmianki o powrocie Jezusa do Betlejem. Ostatnie wspomnienia to pokłon Mędrców, rzeź niewiniątek oraz ucieczka Józefa z Maryją i Dziecięciem do Egiptu. W Ewangeliach i w innych Pismach Nowego Testamentu przeczytamy później nazwy dziesiątek miast i miejscowości, lecz nikt nie wspomni o Betlejem!
Czy należy przypuszczać, że Chrystus nigdy tam nie powrócił? Tak często przecież odwiedzał Jerozolimę, skąd do Betlejem to już tylko parę kilometrów. Może Jezus nie chciał wracać do miasta, w którym "żłób mu za kolebkę dano"? Być może, spotkało Go tam jeszcze później coś bardzo przykrego i dlatego nikt nie chciał wspominać tego miasta w Piśmie Świętym.

Zacieranie śladów


Nie znajdziemy na to odpowiedzi. Nie zapomnieli natomiast o Miejscu narodzenia Jezusa pierwsi chrześcijanie. Betlejem, Jerozolima, Nazaret i wiele innych miejscowości stają się niemal spontanicznie miejscami kultu, pamiątkami, które chrześcijanie starają się zachować i ustrzec od burz dziejowych, tak często nawiedzających Ziemię Świętą.
W niewiele ponad 100 lat po śmierci Chrystusa cesarz rzymski Hadrian, zdobywca Jerozolimy, czuje się zmuszony do podjęcia wszelkich kroków, aby wymazać z pamięci chrześcijan miejsca święte. Na Kalwarii nakazuje wybudować świątynię dla greckiej bogini Wenus, zaś w Betlejem, w którym chrześcijanie czcili Grotę Narodzenia, powstaje sanktuarium ze świętym gajem dla boga Adonisa. Te wyrafinowane próby zastąpienia kultu chrześcijańskiego bożkami greckimi spełzają jednak na niczym. Dzięki tym zabiegom wyznawcom Chrystusa jest łatwiej później odnaleźć miejsca, do których broniono im wstępu.
Już w II i III wieku pisarze chrześcijańscy, jak św. Justyn, pochodzący zresztą z Ziemi Świętej, czy Orygenes i jego wielki przyjaciel biskup Jerozolimy Aleksander, przekazują nam cenne wiadomości o Betlejem i Grocie Narodzenia czczonej przez chrześcijan. Późniejsi prześladowcy religii Chrystusa nie pozwolą na budowę świątyń na miejscach świętych. Chrześcijanie gromadzili się tam w sposób potajemny, w domach czy budowlach, które stają się pierwszymi kościołami (domus ecclesia).
Dopiero na początku IV wieku, dzięki wspaniałomyślności Konstantyna Wielkiego i jego matki, świętej Heleny, powstaną pierwsze świątynie upamiętniające wydarzenia z ziemskiego życia Jezusa Chrystusa. Nad betlejemską Grotą, którą wierni chrześcijanie zachowali w pamięci, powstaje wspaniała bazylika. Prace rozpoczęto około 325 roku i pieczę nad nimi sprawowała sama święta Helena, która jednak nie doczekała ukończenia budowli. Świątynia opływała w złocie i drogocennych kamieniach. Chrześcijanie chcieli wynagrodzić Jezusowi Jego narodzenie się w żłobie.
Dzięki wybudowaniu bazyliki w Betlejem zaczął się również umacniać kult chrześcijański. Znaczny wpływ miał na to święty Hieronim, który przybył do Ziemi Świętej w 385 roku i tuż przy Grocie założył klasztor, w którym przez ponad 30 lat pracował nad tłumaczeniem Pisma Świętego z języków oryginalnych na łacinę. Hieronim był też wielkim krzewicielem życia zakonnego w Betlejem i okolicach oraz niestrudzonym obrońcą czystości wiary w obliczu herezji. Do dzisiejszego dnia jego grób znajduje się zaledwie parę kroków od Groty Narodzenia.

Bazylika justyniańska


Wzniosła Bazylika Bożego Narodzenia wybudowana przez świętą Helenę nie uchroniła się przed burzliwymi najazdami na Ziemię Świętą i 529 roku została niemal doszczętnie zniszczona przez bojowników samarytańskich zbuntowanych przeciw rządom Bizancjum. Nad jej odbudową czuwał kolejny cesarz, Justynian (527-565), który przywrócił jej dawną świetność. Obecna Bazylika jest słusznie nazywana "bazyliką justyniańską", gdyż zachowuje wiernie wygląd, jaki jej nadał cesarski architekt. W 614 roku Bazylika cudem uniknęła kolejnego zniszczenia, tym razem z ręki wojsk perskich. Legenda mówi, że najeźdźcy znaleźli pośród mozaik w Bazylice jedną przedstawiającą Mędrców ze Wschodu ubranych w stroje perskie i dlatego nie zniszczyli świątyni.

Wyprawy krzyżowe


Lata 636-638 to okres ogromnie ważny dla Ziemi Świętej i dla tamtejszych chrześcijan. W tym czasie muzułmanie podbijają i zdobywają całą Palestynę. Wprawdzie pierwszy kalif zdobywca Omar był nadzwyczaj życzliwie usposobiony do chrześcijan, lecz tego samego nie można już powiedzieć o jego następcach. Wspaniałe świątynie będą od teraz w cieniu "półksiężyca". Zacznie się powolny, ale ciągle postępujący upadek chrześcijaństwa w Ojczyźnie Chrystusa. Będą to również czasy niezwykle ciężkie dla Betlejem i Bazyliki Bożego Narodzenia. Przetrwa ona jednak wszystkie nawałnice i zawsze będzie powstawać z gruzów do nowego życia.
Chwili wytchnienia od najazdów i zniszczeń betlejemska świątynia doczekała za czasów panowania w Ziemi Świętej krzyżowców. To oni odbili z rąk niewiernych sanktuaria i oddali je w ręce chrześcijan. Dziś różnie się ocenia ich podbój Ojczyzny Chrystusa. Nie obyło się bez błędów, a czasami i bezwzględności. Jednakże nikt też nie może zaprzeczyć, że wyprawy krzyżowe były kierowane szczerą chęcią przywrócenia miejsc świętych wiernym chrześcijanom.
W historii Bazyliki Bożego Narodzenia warto zwrócić uwagę na jeszcze dwa ważne wydarzenia: przybycie do Betlejem franciszkanów oraz przejęcie władzy nad Palestyną przez Turków. Synom świętego Franciszka, od wieków wiernym stróżom Miejsc Świętych, przyjdzie nam poświęcić osobny rozdział. Z Bazyliką Bożego Narodzenia franciszkanie są związani od 1347 roku, choć prawdopodobnie w jakiś sposób byli tam obecni już od XIII wieku. Do XVI wieku, w czasach niezwykle trudnych dla Palestyny, franciszkanie opiekują się sanktuariami, nawet za cenę wielkich ofiar.

Dramat Ojczyzny Chrystusa


W 1517 roku Turcy przejęli rządy w Palestynie i od razu zrozumieli, że na Miejscach Świętych można całkiem dobrze zarobić. Zaczęli wtedy praktykować zwykły handel sanktuariami, oddając je, za ogromne sumy pieniędzy, w posiadanie grekom prawosławnym albo katolikom (łacinnikom). I tak oto przez kilka wieków toczyła się prawdziwa i godna pożałowania walka pomiędzy samymi chrześcijanami o posiadanie sanktuariów, zwłaszcza w Betlejem i w Jerozolimie. Ktoś słusznie kiedyś powiedział, że Miejsca Święte być może najbardziej ucierpiały właśnie na skutek waśni pomiędzy prawosławnymi i katolikami. Jest to kolejny smutny rozdział w historii chrześcijaństwa w Ziemi Świętej, którego skutki do dziś są odczuwalne. Można śmiało stwierdzić, że nigdzie indziej dramat podziału chrześcijan nie jest tak bardzo widocznym, jak w Ojczyźnie Chrystusa.
Czytelników rozważań o Betlejem proszę o cierpliwość. Do miasta narodzin i jego Świętej Groty trzeba nam jeszcze powrócić. Ciąg dalszy nastąpi.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki