Logo Przewdonik Katolicki

Co nam powiedział Franciszek w Grecji

Tomasz Królak
fot. Magdalena Bartkiewicz

Takim właśnie jest Kościół katolicki w Grecji. Naprawdę dają do myślenia słowa papieża, który zauważył, że bycie małym Kościołem czyni z tamtejszej wspólnoty „wymowny znak Ewangelii”, zaś Jezus „wybiera maluczkich i ubogich” i „zmienia bieg dziejów poprzez proste czyny pokornych”.

Słowa Franciszka wypowiedziane na Cyprze i w Grecji powinno się gruntownie przemyśleć także nad Wisłą. Wczytując się w papieskie wskazania wypowiedziane w kolebce zachodniej cywilizacji, uderzała mnie ich aktualność w odniesieniu do polskich wyzwań. Czy będziemy potrafili i chcieli z tych papieskich podpowiedzi skorzystać?
Pierwsza z nich dotyczy braterstwa. Ten motyw, chyba kluczowy dla całej papieskiej pielgrzymki, był stale obecny w jego słowach kierowanych do polityków, biskupów prawosławnych, do Kościoła katolickiego oraz uchodźców i migrantów. Duch encykliki Fratelli tutti towarzyszył praktycznie wszystkim papieskim wypowiedziom i spotkaniom. Powinniśmy pamiętać, że wezwanie do powszechnego braterstwa i zachęta do dostrzegania w każdym człowieku obrazu Boga nie są jakimś wymysłem obecnego papieża, lecz rdzeniem Ewangelii. Jezus mówi jasno: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili”. Papież przypomniał natomiast: „Historia uczy nas, że zamknięcie i nacjonalizm prowadzą do skutków katastrofalnych” i zaapelował: „Proszę człowieka, każdego człowieka: przezwyciężajmy paraliż strachu, obojętność, która zabija, cyniczny brak zainteresowania, poprzez który w białych rękawiczkach skazujemy na śmierć tych, którzy są na marginesie”. Dziś, gdy jako społeczeństwo tworzone przez katolików konfrontujemy się z kryzysem migracyjnym na wschodniej granicy, nie możemy zapominać ani o słowach Jezusa o braciach najmniejszych, ani o wstrząsającym apelu papieża. Zwłaszcza teraz, w okresie bezpośrednio poprzedzającym Boże Narodzenie, kierując wzrok na wschód, powinniśmy zapytać siebie, co zrobiliśmy dla tych najmniejszych (a często dosłownie bardzo małych) koczujących w przygranicznych lasach.
Druga podpowiedź dotyczy wątku Kościoła mniejszościowego. Takim właśnie jest Kościół katolicki w Grecji. Naprawdę dają do myślenia słowa papieża, który zauważył, że bycie małym Kościołem czyni z tamtejszej wspólnoty „wymowny znak Ewangelii”, zaś Jezus „wybiera maluczkich i ubogich” i „zmienia bieg dziejów poprzez proste czyny pokornych”. Słuchając papieskich słów o tym, że od Kościoła nie wymaga się podboju, zwycięstwa, wielkich liczb i splendoru, bo za tym idzie pokusa triumfalizmu, pomyślałem o lękach, jakie często nam towarzyszą przy ogłaszaniu kolejnych danych o stanie praktyk religijnych. Mój Boże, skąd ten strach i po co? Czy naprawdę jest się czego bać? Czy te pięć procent w tę czy osiem w tamtą ma aż tak wielkie znaczenie? Nie liczby powinny nas niepokoić i nie o procenty powinniśmy pytać. Sen z powiek powinno spędzać nam pytanie o jakość ewangelicznego świadectwa Kościoła jako instytucji i – co się z tym wiąże bezpośrednio – wszystkich, którzy go tworzą.
Być może za długo myśleliśmy w kategoriach liczb. Być może zbyt długo trwaliśmy 
w  samozadowoleniu z powodu cyfr – rzeczywiście wysokich na tle Europy – co skutecznie usypiało myślenie w kategoriach ewangelicznych, eliminując pytanie, czy za ilością idzie jakość. I oto budzimy się w zupełnie nowej rzeczywistości. Dziś, gdy wszelkie wskaźniki religijności spadają, zaś młodzież rezygnuje z lekcji religii i odchodzi od praktyk, tym bardziej powinno się powrócić do pokornego odbudowywania rzeczywistej wspólnoty Kościoła. I stawiać bardziej na autentyczność przeżycia religijnego aniżeli wskaźniki statystyczne, bo ich piękna fasada może skrywać duchową pustkę. Takie oto nauki płyną dla nas z papieskiej wizyty na Cyprze i w Grecji. Dziękujemy, Franciszku.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki