Logo Przewdonik Katolicki

Męczennik demokracji

Anna Druś
Sir David Amess zmarł chwilę przed 15.00 w piątek 15 października. Dla lokalnej społeczności katolickiej ani dzień, ani godzina nie były przypadkowe fot. Tejas Sandhu/SOPA/Getty Images

Politykę traktował jako służbę społeczności, która wybrała go na posła, a nie okazję do zdobycia władzy dla władzy. Głęboko wierzący katolik, ukochany ojciec piątki dorosłych już dzieci sir David Amess został zasztyletowany.

Leigh-on-Sea to niewielkie miasteczko nad samym brzegiem Morza Północnego, 65 kilometrów na wschód od centrum Londynu. Sprzed tutejszej kaplicy metodystów nie znika morze kwiatów, zniczy i liścików, na których napisano: „Dziękujemy za to, co zrobiłeś dla naszej społeczności”, „Straszliwa tragedia, zupełnie bezsensowna zbrodnia”, „Będzie nam Cię brakowało”. Ciągle też przychodzą tu ludzie, aby w miejscu, gdzie 15 października wydarzyła się tragedia, wspominać lub modlić się za sir Davida Amessa – wyjątkowo lubianego tu posła i społecznika.
Po tragedii na miejscu zjawiła się jego ukochana żona Julia wraz z córkami. Cała piątka ich dzieci – cztery córki i syn – to dorośli dziś ludzie, dla których gwałtowna strata ukochanego taty była ogromnym ciosem. Jednak w opublikowanym na łamach prasy oświadczeniu woleli mówić o przebaczeniu, wdzięczności i dążeniu do zgody, niż szukać winnych. „Jesteśmy całkowicie załamani, ale przetrwamy i będziemy działać dalej dla wspaniałego i inspirującego człowieka. Był patriotą i człowiekiem pokoju. Dlatego prosimy ludzi, aby odłożyli na bok swoje różnice i okazali wszystkim życzliwość i miłość. To jedyna droga naprzód. Odłóżmy na bok nienawiść i pracujmy na rzecz wspólnoty. Prosimy, niech z tej tragedii wyniknie trochę dobrego” – napisali.

Scena zbrodni
O tym, co wydarzyło się w piątek 15 października w kaplicy metodystów w Leigh-on-Sea, do dziś ciągle piszą media na Wyspach. Morderstwo dokonane na sir Davidzie poruszyło wiele strun rezonujących w brytyjskim społeczeństwie. Po pierwsze, było kolejnym aktem zbrodni dokonanym na parlamentarzyście podczas spotkania ze zwykłymi ludźmi swojego okręgu wyborczego. Po drugie, dotyczyło człowieka niezwykle cenionego, obecnego w brytyjskiej polityce od 38 lat i nigdy niezamieszanego w żadne afery. Po trzecie, według dotychczasowych ustaleń, morderstwo to było aktem terroru popełnionym przez młodego muzułmanina urodzonego wprawdzie na Wyspach, ale powiązanego z Somalią, skąd pochodziła jego rodzina. Bezpośredni motyw nie jest ciągle znany, ale policji udało się ustalić, że schwytany na miejscu zamachowiec odwiedzał wcześniej biura innych parlamentarzystów i planował zamach terrorystyczny. Według szefa wydziału terroryzmu i szczególnych zbrodni w CPS (Koronnej Służbie Prokuratorskiej) „wszystko wskazuje na to, że zamachowcem kierowały motywy religijne i ideologiczne”.
W piątek 15 października sir David Amess przybył do kaplicy metodystów w Leigh-on-Sea dokładnie o godz. 10.00 na zaplanowane wcześniej jedno z regularnych spotkań z wyborcami. To stara angielska praktyka polityczna, w myśl której parlamentarzyści spotykają się z mieszkańcami swojego okręgu wyborczego na stałych dyżurach. Sir David uważał ją za jedną z podstaw demokracji pomimo ryzyka, jakie ze sobą niesie. Bardzo często miejscem tych spotkań są kaplice czy sale parafialne, nie powinno więc dziwić, że David Amess – zdeklarowany katolik – korzystał z pomieszczeń udostępnionych przez lokalną wspólnotę metodystów. 
Tego dnia najpierw rozmawiał przez godzinę na schodach kaplicy z wyborcami, którzy tam na niego czekali. Potem odbył krótkie spotkanie online, po czym wszedł do głównej sali kaplicy, by spotkać się z resztą wyborców przybyłych wcześniej. To tam, w tłumie, czekał już na niego zamachowiec: wśród zamieszania zadał politykowi kilkanaście ciosów nożem. Według policji był to 24-letni Ali Harbi Ali, syn byłego doradcy prezydenta Somalii, urodzony i wychowany w Wielkiej Brytanii. Funkcjonariusze schwytali go niemal natychmiast po przybyciu na miejsce zdarzenia.
Choć karetka i medyczny śmigłowiec zjawiły się bardzo szybko, stan polityka był zbyt poważny, by od razu transportować go do szpitala. Mimo reanimacji i zabiegów na miejscu sir David zmarł chwilę przed 15.00. Dla lokalnej społeczności katolickiej ani dzień, ani godzina nie były tu przypadkowe.
Bardzo szybko na miejscu zdarzenia zjawił się zaprzyjaźniony z Davidem Amessem ks. Jeffrey Woolnough, aby udzielić umierającemu ostatniego namaszczenia i Komunii św. Nie został jednak przez kordon policji przepuszczony. Właśnie dlatego biskupi brytyjscy apelują teraz do polityków o wpisanie posługi duszpasterskiej na listę wyjętą z zakazów policyjnych na miejscach zbrodni czy wypadków.

Poruszenie na lewicy i na prawicy
Zawiadomiony o śmierci deputowanego premier Boris Johnson wrócił do Londynu, a flagi na brytyjskich urzędach zostały opuszczone do połowy masztu. Kondolencje dla rodziny oraz publiczne życzliwe wspomnienia o zamordowanym zaczęły płynąć ze wszystkich stron angielskiej sceny politycznej. Sir David nie tylko bowiem pełnił funkcję deputowanego Izby Gmin od 1983 r., ale przede wszystkim budził powszechną sympatię, pomimo swoich często niepopularnych poglądów. Tym, co przekonywało do niego ludzi, było poczucie humoru i niezwykły dystans do samego siebie.
– Często łamał zasady, omijając swoim żartem jakiś przepych czy ceremoniał, tym zjednywał sobie ludzi. Gdy mnie komuś przedstawiał, za każdym razem zmyślał jakąś zabawną historyjkę, np. „to mój sąsiad, dopiero wyszedł z więzienia” – wspominał na poświęconej mu sesji parlamentu 18 października James Duddridge, konserwatywny deputowany oraz wieloletni przyjaciel zamordowanego. Przywołał wiele anegdot związanych z sir Davidem, jak tę, gdy po otrzymaniu tytułu szlacheckiego przebrał się dla żartu w strój rycerza.
– Wielu z nas pamięta, że był częstym gościem w Watykanie. Pewnego razu, podczas prywatnej audiencji stał w kolejce osób oczekujących na pobłogosławienie przez papieża jakichś ich osobistych przedmiotów. David wyjął wówczas z kieszeni cukierek na gardło, jaki nosił, a papież odruchowo go pobłogosławił. Potem stale żartował, częstując nas słodyczami, że są to słodycze święcone – wspominał Duddridge.

Wiara w DNA
Tym, co jest wspominane o nim równie często jak poczucie humoru, jest jednak wiara, ponieważ zamordowany poseł był głęboko wierzącym katolikiem. Wielokrotnie w debacie publicznej sprzeciwiał się legalizacji aborcji oraz związków homoseksualnych na równi z małżeństwami. Był też wielkim obrońcą praw zwierząt. To on miał zapobiec wycofaniu w 2006 r. ambasadora brytyjskiego z Watykanu oraz doprowadził do wizyty w brytyjskim parlamencie papieża Benedykta XVI w 2010 r. podczas jego podróży apostolskiej na Wyspy.
– Wiara była w jego DNA. Ożywiała jego służbę publiczną i poczucie obywatelskiego obowiązku. To wiara ukształtowała jego żarliwe zaangażowanie w obronę prawa do życia, godności człowieka i dobra wspólnego. Ale było to również zakorzenione w jego absolutnym przekonaniu, że priorytetem posła są jego wyborcy. To śmierć wyborcy z powodu hipotermii doprowadziła go do myśli napisania ustawy o ubóstwie energetycznym – mówi David Alton, inny deputowany, zaprzyjaźniony z zamordowanym politykiem. Właśnie dlatego apeluje on, aby w odpowiedzi na śmierć Amessa nie rezygnować z tej starej tradycji bezpośrednich spotkań z mieszkańcami okręgów. Z tego też powodu sir David jest coraz częściej nazywany męczennikiem demokracji.
– Sugeruję każdemu, kto chciałby być deputowanym pierwszej klasy, aby brał przykład z Davida Amessa – powiedziała Theresa May, była premier Wielkiej Brytanii.
Śmierć sir Davida rzeczywiście, jak sugerowała jego żona, pomogła odłożyć na bok zwykle istniejące polityczne spory. Już wiadomo, że jego miejsce w okręgu wyborczym (w Wielkiej Brytanii są okręgi jednomandatowe) zajmie polityk konserwatysta, na co zgodziły się wszystkie partie. W hołdzie dla niego status miasta uzyskało jego ukochane Southend, o prawa miejskie którego walczył przez całą karierę. Już wiadomo, że w hołdzie dla sir Davida płynie wsparcie do kilku wspieranych przez niego organizacji charytatywnych.
Pogrzeb zamordowanego polityka odbędzie się 23 listopada w katedrze westminsterskiej.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki