Rzecz znamienna, że Chrystus Pan, chociaż przyszedł na świat, aby nas uczyć, stać się naszym wodzem i drogą, prawdą i życiem – nigdy nie mówił o swojej woli. Nigdy nie powiedział: „Ja tak chcę!”. Zawsze zasłaniał się Ojcem. „Ojcze, nie jako ja, ale jako Ty chcesz…”. Sam czynił tylko to, czego Ojciec od Niego chciał, i nam tak czynić doradzał.
Chrystus dobrze „wyszedł” na tym,
że czynił wolę Ojca. Można się dziwić: jak to? Przecież Kalwaria! Rzeczywiście. A jednak wiemy, że ostatecznie Chrystus dobrze wyszedł na zaufaniu pokładanym w woli Ojca, bo Ojciec przywrócił Mu chwałę, którą Syn miał pierwej, aniżeli świat się stał. Ojciec wysłuchał prośby Syna, a przecież prosił On o rzecz niemałą, o chwałę.
My wszyscy pragniemy chwały. Wszyscy śnimy wielki „sen o potędze”. Ciągle sobie wyobrażamy, że coś się stanie, że do czegoś wreszcie dojdziemy. Na pewno osiągniemy wymarzoną „karierę”, jeśli wolę naszą skierujemy całkowicie i z pełnym zaufaniem ku woli Ojca. Ziści się wtedy „sen o potędze” i stanie się rzeczywistością. Będzie tak, jak było z Chrystusem Panem. Ojciec Niebieski przywróci nam chwałę, jaką miał człowiek w raju, przed upadkiem Adama i Ewy. Otrzymamy wspaniałość odrodzonego stworzenia, nowego człowieka.
Książkę można kupić tutaj