"Ukończyłem w tym roku studia. Cieszę się tym faktem, ale powoli się niestety załamuję. Nie mogę znaleźć pracy. Wydaje mi się, że robię bardzo dużo w tym kierunku i nie czekam, aż praca „spadnie” mi z nieba. Zaczynam być sfrustrowany i tracę sens życia. Czy to jest normalne? Jak podejść do tej sytuacji? Proszę o wskazówkę i radę". Krzysztof
Jesteś jednym z wielu, którzy bardzo chcą pracować, ale nie mogą tej „wymarzonej” pracy dla siebie znaleźć. Napisałem „wymarzonej”, bo dlaczego nie poszukiwać pracy, która mnie interesuje i wiąże się z kierunkiem ukończonych studiów? To jest normalne, ale niestety nie takie łatwe. Ducha nie gaś! Jeden z twoich rówieśników, będąc w podobnej sytuacji, wymyślił dla siebie taktykę postępowania w tej sprawie. Założył, że będzie poszukiwać pracy, którą chciałby wykonywać, i zrobi wszystko, co jest możliwe, aby ją otrzymać. Zauważył jednak, że kolejne miesiące szybko mijają, a on jest bez niczego i cały czas na utrzymaniu rodziców. To go bardzo denerwowało i mocno przeżywał całą sytuację. Był niezadowolony, przygnębiony i rozgoryczony. Postanowił wtedy, że podejmie pracę, która jest dostępna, i będzie szukał dalej. Ten styl spowodował, że się nie załamał. Pracował w wielu miejscach, nawet za granicą, chociaż nie wyobraża sobie życia poza krajem. Dzisiaj nie żałuje, że przyjął taki styl ciągłego „poszukiwacza”, bo przy tej okazji dużo się nauczył. Stał się bardziej otwarty, rozumie lepiej życie i samego siebie. Ma za co żyć i jest zadowolony. Najważniejsze, co go podtrzymywało wtedy i teraz, to więź z Panem Bogiem. Ufał, że Pan Bóg jest z nim i go nie zostawi. To jest najważniejsze, aby w wierze poszukiwać siły i oparcia. Pan Bóg pragnie być obecny w naszym życiu, w tym, co przeżywamy i co się z nami dzieje. Módl się ufnie i wytrwale w tej intencji. Może i opisane przeze mnie doświadczenie stanie się dla ciebie światłem. Powodzenia!