Logo Przewdonik Katolicki

Nie dostałem się na studia!

Bogna Białecka
Fot.

Oto problem, przed którym, niestety, rokrocznie staje wielu maturzystów. Aby pocieszyć załamanych, powiem, że przy ocenie tak naprawdę ważną rolę odgrywa szereg czynników pozamerytorycznych. Może napisałeś wszystko dobrze, ale z nerwów tak niechlujnie, że mądrych treści nie da się po prostu odczytać? Może ogarnęła cię trema, nie pozwalając na pełne uzewnętrznienie twoich talentów?...

Oto problem, przed którym, niestety, rokrocznie staje wielu maturzystów. Aby pocieszyć załamanych, powiem, że przy ocenie tak naprawdę ważną rolę odgrywa szereg czynników pozamerytorycznych. Może napisałeś wszystko dobrze, ale z nerwów tak niechlujnie, że mądrych treści nie da się po prostu odczytać? Może ogarnęła cię trema, nie pozwalając na pełne uzewnętrznienie twoich talentów? Może wiedzę masz solidną, lecz nie potrafisz jej sprzedać w sposób wymagany przez oceniających? Niezależnie od samopoczucia, pozostaje problem - co z sobą zrobić.


Można zacząć studiować kierunek, na który nie było chętnych, więc jeszcze są miejsca.
Na zasadzie - lepiej studiować cokolwiek niż nic. Jest to jednak zła taktyka. Jak myślisz - dlaczego nie było chętnych? Prawdopodobnie dlatego, że te studia są nudne i brak jest perspektyw przyzwoicie płatnej pracy. Część ludzi, którzy wybrali tę opcję oszukuje się mówiąc: "To tylko na rok, potem będę startować jeszcze raz, przynajmniej nie stracę roku". Stracisz. Gwarantuję. Nie nauczysz się niczego - po pierwsze nie będziesz miał motywacji, żeby się starać, bo masz świadomość, że to do niczego ci się nie przyda, po drugie - wynudzisz się i zamęczysz. Popracować rok, potem startować ponownie.
Taktyka niezła, lecz zwodnicza. Jak wspomina wiele osób, które zaczęły pracować - człowiek zaczyna czuć się dorosły - zarabiam, jestem panem samego siebie. Żal to porzucić na kolejne 5 lat. Co jednak ważniejsze - przez rok zapomina się niemal całą wiedzę tak pracowicie zdobytą na maturę, a wzięcie się za naukę po roku przerwy wymaga niesamowitego samozaparcia i jest trudne, bo odwykliśmy od tego rodzaju wysiłku umysłowego.
Przez rok na garnuszku rodziców, potem zobaczę.
Taktyka beznadziejna - rok stracony na zawsze - jak w przykładzie wyżej - zapominasz, co umiałeś i nie ruszasz mózgiem, więc masz problemy, by znowu wskoczyć w rytm nauki. Dodatkowo pogarszasz sobie stosunki z rodziną, która nawet jak cię kocha, to nie lubi łożyć na utrzymanie snującej się po domu znudzonej i marudzącej nimfy (a tak to się kończy: "Mamo, co ja mam z sobą zrobić, nic mi się nie udaje, nudno, brzydka pogoda, nikt nie ma czasu ze mną pogadać, a kot się kłaczy.").

Szkoła policealna


Taktyka naprawdę niezła. Nie wypadasz z rytmu nauki, uczysz się czegoś przydatnego, poznajesz nowych przyjaciół. Jednak przy wyborze szkoły powinno być spełnionych kilka warunków:
- Idź do szkoły zgodnej z twoimi zainteresowaniami - nie popełniaj błędu: nie cierpię liczyć, ale pójdę do szkoły księgowych, bo to się w życiu przyda. Efekt będzie podobny jak przy pójściu na byle jakie studia.
- Nie idź do szkoły uczącej czegoś zupełnie niezgodnego z twoim charakterem. Np. jeśli jesteś odludkiem, nie ucz się na przedstawiciela handlowego.
- Idź do szkoły, w której nauczysz się czegoś autentycznie przydatnego w życiu zawodowym. Skąd masz wiedzieć, co może być przydatne? Patrz np. na oferty pracy - co najczęściej się powtarza? Znajomość niemieckiego, angielskiego, obsługi komputera, umiejętności interpersonalne, komunikatywność, umiejętność pracy w zespole.
- Jeżeli nie chcesz narażać rodziców na koszty - wybierz szkołę, która ma zajęcia w trybie wieczorowym lub zaocznym - pozwala to na zarabianie, a jednocześnie dbanie o sprawność szarych komórek.

A po roku...


Startuj raz jeszcze. Jeżeli w ciągu roku naprawdę się uczyłeś - będzie ci łatwo przypomnieć sobie wiedzę konieczną na egzaminy - bo nie wypadłeś z rytmu nauki. Jeśli w ciągu roku naprawdę się uczyłeś to odniosłeś sukces kończąc szkołę z wynikiem co najmniej dobrym. W większości szkół policealnych program i metody nauczania konstruowane są tak, że osoba, która po prostu chodzi na zajęcia i się uczy - ma gwarancję wysokich ocen, po prostu umie. A sukces w nauce dodaje nam pewności siebie na egzaminach, czyż nie? Dodatkowo masz przewagę nad młodszą konkurencją, że wiesz, czego się spodziewać na egzaminie, możesz więc przygotować się lepiej do tego właśnie rodzaju egzaminu, tym bardziej, że w niektórych szkołach policealnych uczą wykładowcy akademiccy, zdążyłeś więc poznać ich oczekiwania. Pozostaje mi w tej chwili tylko życzyć wszystkim, którzy nie dostali się na wymarzone studia - podjęcia właściwych decyzji dotyczących następnego roku.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki