Logo Przewdonik Katolicki

Religia w szkole i synod

Tomasz Królak
fot. Magdalena Bartkiewicz

Badania amerykańskiego Instytutu Pew Research Center dowodzą, że sekularyzacja młodzieży w Polsce postępuje najszybciej na świecie.

Dokonanie bilansu plusów i minusów religii w szkole od lat uważam za jedno z kluczowych zadań dla Kościoła w Polsce. Tym bardziej więc się cieszę, że na fali wizyty ad limina do tematu wracają także biskupi. Kardynał Nycz wprost mówi o tym, że „należy szukać nowego kształtu obecności religii w szkole”.
Napisałem „religia w szkole”, ale myślę oczywiście o całym procesie religijnego formowania młodych ludzi, który to proces może się dokonywać zarówno w szkole, jak i poza nią. Rozmawiałem ostatnio z kilkoma biskupami, którzy przekonywali mnie, że kiedy tylko religia powróciła do szkół, Kościół zwracał uwagę na konieczność uzupełniania lekcji w szkole zajęciami przy parafii. Cóż, być może o tym mówiono, ale zdecydowanie przeważał ton satysfakcji, że oto religia znowu znalazła się w systemie państwowej oświaty. O tym, co się ma dziać w parafiach, mówić przestano, w kościelnych salkach zaległa cisza.
Tymczasem nasilony w ostatnim czasie proces wypisywania się młodzieży ze szkolnej religii pokazuje, że coś poszło nie tak. Pilnie trzeba odpowiedzieć na pytanie co? Trzeba dyskutować o tym, jak zatrzymać odpływ młodzieży z lekcji religii w szkole, zastanowić się nad przyczynami tego procesu, wypracować sposoby zapobiegające kolejnym odejściom. Trzeba zapytać, czy – a jeśli tak, to jak często – rezygnacja z lekcji religii pociąga za sobą zerwanie z praktykami religijnymi? A także: czy i jakiej natury korelacja zachodzi pomiędzy tymi lekcjami a odejściem od praktyk. To pytania palące, bo badania amerykańskiego Instytutu Pew Research Center dowodzą, że sekularyzacja młodzieży w Polsce postępuje najszybciej na świecie, tzn. różnica w przywiązaniu do Kościoła pomiędzy młodzieżą a osobami ze starszego pokolenia (40 lat i więcej) najgłębsza jest właśnie u nas. Jak to się mogło stać?
Nie możemy tego wszystkiego nie zauważać, wypierać, chować głowę w piasek. Szukając odpowiedzi, rozmawiajmy, dyskutujmy, wymieniajmy opinie: biskupi, duszpasterze, katecheci, rodzice, socjologowie, kulturoznawcy, uczniowie. Ale, uwaga, pytajmy zarówno tych uczniów, którzy na religię wciąż chodzą, jak i tych, którzy z niej zrezygnowali. Nie da się rozmawiać poważnie o przyszłości religii w szkole bez uwzględnienia opinii młodych ludzi. Trzeba przy tym zadbać, by były szczere. A wtedy mogą okazać się wręcz kluczowe.
Gotowość do dyskusji wokół tych trudnych kwestii jest miarą naszej ludzkiej i chrześcijańskiej dojrzałości. Wcześniej czy później taka debata musi się w Polsce odbyć. Dobrze byłoby nie czekać, skoro problem staje dziś przed nami w całej swojej bolesnej prawdzie.
Wierzę, że uda się wspólnymi siłami wypracować właściwą odpowiedź na pytanie, które domagało się odpowiedzi co najmniej od paru lat: jak powinien wyglądać najbardziej dziś owocny kształt religijnej edukacji młodego pokolenia.
Do tej pory jakoś nie było dobrze z naszą rozmową na ten temat, ale może czas synodalny (oby żył wiecznie) ośmieli lud Boży do szczerej wymiany zdań? Można by wręcz zapytać: jeśli nie teraz, to kiedy?

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki