Jan Paweł II podczas 104 pielgrzymek odwiedził 132 kraje i około 900 miejscowości. W niektórych krajach, choćby w Polsce, bywał wielokrotnie. Podczas wszystkich podróży zagranicznych przebył ponad 1 700 000 km, co odpowiada 42-krotnemu okrążeniu Ziemi wokół równika. Te liczby to nie tylko ciekawostka. To przede wszystkim konkretne zobrazowanie tego, jaki był ten pontyfikat. Nie bez przesady można powiedzieć, że papież spędził sporą jego część w samolotach, samochodach, pociągach – mówiąc ogólnie poza Watykanem. Ponad 26 lat jego posługi na Tronie Piotrowym to był czas wychodzenia do wiernych. Wychodzenia nie symbolicznego, ale bardzo konkretnego. Jan Paweł II był papieżem dostępnym niemal na wyciągnięcie ręki. Żaden z jego poprzedników tyle nie podróżował i tak często nie spotykał się z ludźmi. Styl jego pontyfikatu był z pewnością przełomowy i wyznaczył następcom drogę, którą dzisiaj chyba trudno byłoby im zmienić.
O czym zapomnieliśmy?
Osobom w średnim wieku lub starszym nie trzeba tłumaczyć, czym był dla Kościoła i Polski pontyfikat Jana Pawła II. Wielu z nich doskonale pamięta fragmenty homilii i przemówień, których spora część ma znaczenie historyczne. Tyle że dla dzisiejszych nastolatków Karol Wojtyła jest postacią historyczną. Co o nim wiedzą? Pewnie słyszeli słynne anegdoty o kremówkach czy opowieści dotyczące pielgrzymek do naszego kraju. Znają księży, którzy zdecydowali się pójść do seminarium inspirowani papieżem z Polski. Znają Fundację Dzieło Nowego Tysiąclecia, nazywaną żywym pomnikiem Jana Pawła II. To nie wystarczy.
Jeśli chcemy, alby młodzi byli zainteresowani wartościami płynącymi z tego pontyfikatu, sami musimy nimi żyć i je w sobie odnawiać. Młodzież nie dowie się wiele o ważnych wydarzeniach tego pontyfikatu lub encyklikach, jeśli starsze pokolenie nie zechce o tym w sposób przystępny opowiedzieć. A przecież lata 1978–2005 były z pewnością przełomowe dla Kościoła. Jan Paweł II swoją otwartość przełożył nie tylko na relacje z wiernymi, ale także na relacje ekumeniczne i międzyreligijne. Jako pierwszy papież pojawił się w synagodze czy meczecie. Powołał Światowe Dni Młodzieży, które do dzisiaj są wydarzeniem o znaczeniu globalnym.
Przez prawie trzy dekady dużych zmian społecznych, postępu technologicznego i medycznego stanowisko Kościoła w sprawach takich jak in vitro, antykoncepcja, aborcja, eutanazja było znaczącym drogowskazem dla wiernych. Jan Paweł II nie pozostawiał tych kwestii bez komentarza. Także dzisiaj powinniśmy korzystać z tego nauczania, bo intelektualny i naukowy dorobek papieża z Polski ukształtował stanowisko Kościoła w kwestach, które także i dzisiaj są kluczowe.
Z jednej strony wydaje się, że ciągle za mało i zbyt płytko interesujemy się nauczaniem Jana Pawła II. Z drugiej widać wyraźnie, że wykreowaliśmy papieża Polaka na herosa i trudno przychodzi nam dzisiaj przyznać, że popełniał również błędy. To rodzi rozczarowanie. A bierze się ono stąd, że przez lata dominowało w nas przekonanie, że był człowiekiem nie tylko świętym, ale też bezgrzesznym i nieomylnym. A jedno z drugim nie ma nic wspólnego.
Święty, ale nie nieomylny
Słychać czasem głosy, że Kościół w Polsce miał wielką szansę wzrostu dzięki Janowi Pawłowi II, ale dzisiaj po pustych seminariach widać, że jej nie wykorzystał. Czy rzeczywiście nie wykorzystał? Ta szansa została wykorzystana kilkadziesiąt lat temu na tyle, na ile to możliwe, i minęła. Siła i wyrazistość tego pontyfikatu sprawiły, że wielu katolików nie oparło się pokusie zbudowania mitu Jana Pawła II jako człowieka idealnego, który ochroni Kościół przed wszelkim złem. I to przez dziesięciolecia. Taką pewność budowaliśmy w sobie latami i sztucznie przedłużaliśmy ten pontyfikat, nieustannie powołując się na papieża przy każdej możliwej okazji, tak jakby był amuletem – magicznym elementem, oddalającym od nas zagrożenia. Ale rzeczywistość nas dopadła. Zmiany społeczne i kulturowe przyspieszyły sekularyzację, a pontyfikat Jana Pawła II nie sprawił, że Kościoła w Polsce nie dotknął kryzys. Jednak to nie wina Ojca Świętego, tylko naszego sposobu myślenia o nim. Zrobienie z papieża nadczłowieka to błąd, za który płacimy, widząc rozczarowanie wielu wiernych, po latach dostrzegających choćby błędy dotyczące decyzji personalnych Jana Pawła II.
Jeszcze kilka lat temu Jan Paweł II był niepodważalnym autorytetem dla zdecydowanej większości Polaków. Dzisiaj sytuacja ulega zmianie, zwłaszcza w młodym pokoleniu. Fala ujawnień przestępstw seksualnych w Kościele oraz nadużyć władzy niektórych biskupów spowodowała, że zaczęto kwestionować niektóre decyzje polskiego papieża. Największym echem odbiła się sprawa byłego już kardynała Theoroda McCarricka, który mimo ciążących na nim zarzutów został mianowany arcybiskupem Waszyngtonu i kardynałem. Raport Stolicy Apostolskiej z 2020 r. wykazał, że zawiódł system sprawdzania informacji, a bardzo możliwe, że Jan Paweł II, mówiąc wprost, został wprowadzony w błąd przez swoje otoczenie. Został zapewniony, że wszelkie głosy obciążające McCarricka nie są wiarygodne.
Pomyłek papieżowi wytyka się więcej. Jak choćby brak interwencji w sprawie Maciela Degollado, który jak się okazało po latach, prowadził podwójne życie, a w Watykanie przyjmowany był z życzliwością. Rozliczanie Jana Pawła II z tego, że nie był nieomylny wydaje się jednak zupełnie absurdalne. Zwłaszcza że prawda nie zawsze znana była od razu, jak w przypadku założyciela Legionistów Chrystusa. I choć należy stawiać pytania, dociekać, to trzeba zarazem mieć świadomość, że choć papież stoi na czele Kościoła, to nie kontroluje (a już na pewno nie osobiście) wszystkich jego struktur.
Kto ma papieża, ten ma rację?
Nasz problem z Janem Pawłem II polega głównie na tym, że byliśmy przekonani, że sama jego obecność załatwia wszystkie problemy za nas. Skupiliśmy się bardziej na nim samym, na tym, że jest „nasz”, niż na tym, co do nas mówił. Kto ma papieża, ten ma rację – zdawała się myśleć niemała część Kościoła w Polsce. Czy dzisiaj pamiętamy jego nauczanie, czy pozostaliśmy jedynie na poziomie popkultury: koncerty, gadżety, kremówki, pomniki i dni z pięknymi hasłami. Orędzie o Bożym Miłosierdziu, nauczanie o cierpieniu, które potwierdzał własnym życiem, wprowadzenie Kościoła w trzecie tysiąclecie – to punkty tego pontyfikatu, o których nie sposób zapomnieć.
Młodym trzeba dzisiaj pokazywać Jana Pawła II bez pudru i bez przypisywanych mu supermocy. Warto przede wszystkim wracać do jego myśli i encyklik. Z pewnością służy temu obchodzony co roku w Kościele w Polsce Dzień Papieski. W osobie Jana Pawła II i jego nauczaniu powinniśmy odkryć przekaz, który czasem nam umyka: że żaden papież nie wskazuje na siebie, ale odsyła do Chrystusa. To Chrystus jest Nauczycielem, Panem i Zbawicielem. Nasze zafascynowanie papieżem Polakiem chyba nam momentami nieco przysłoniło prawdziwego i najważniejszego Bohatera w Kościele – Jezusa. I to przesłanie z pewnością powinniśmy sobie przypominać, po raz kolejny wspominając św. Jana Pawła II.