Logo Przewdonik Katolicki

Mądre zarządzanie

Leonard Bielecki OFM
fot. Unsplash

Tak często słyszałem, że zdrówko jest najważniejsze, że w kręgach moich znajomych urasta to już do rangi ironicznej mądrości ludowej. Kiedy pada magiczna, wypowiadana jak zaklęcie formuła o wyższości zdrowia nad każdym ludzkim dobrem, zazwyczaj dodaję, że nie do końca tak jest.

Widziałem ludzi zdrowych i bardzo nieszczęśliwych, widziałem ludzi śmiertelnie chorych, a jednak pełnych pokoju w sercu. Zdrowie to nie wszystko.
Nasz Mistrz mówi nam dziś, że także pieniądze to nie wszystko. Analogicznie: są ludzie bogaci a nieszczęśliwi i biedni a żyjący w prawdzie, pełni szczerej radości.
Ewangelia nigdzie nie potępia bogactwa. Co więcej, przypowieść o talentach jest zachętą do pomnażania dobra, tego materialnego także. Akcent nie jest położony na majętność, ale na wolność „od”. Doskonale to oddaje Psalm (62, 11): „do bogactw, choćby rosły, serc nie przywiązujcie”. Ciekawe, gdyby zrobić taki eksperyment i przeliczyć czas, który w ciągu dnia poświęcamy na myślenie o pieniądzach i o Bogu? W Kim lub czym pokładam nadzieję? Każdy wie, że potrzebna jest poduszka finansowa, która w razie nieoczekiwanych wydatków pozwoli utrzymać się na powierzchni. A gdyby tak traktować pieniądze jako środek? Coś, co nie do końca należy do nas, jako dobro pośrednie, mające służyć dobru innemu? Pieniądze na usługach życia, a nie życie na smyczy banknotów. Niby to wszystko wiemy, ale przyznajmy szczerze, że boimy się braku pieniędzy bardziej niż utraty łaski Boga. Nad czym pierwszym byśmy zapłakali: nad własnym grzechem czy kradzieżą portfela?
Dzisiejszą zachętę Jezusa można potraktować jak wykład z zarządzania. Zarządzania nie firmą, ale własnym życiem. Bogaty człowiek z Ewangelii, który dorobił się fortuny. A jednak dzisiaj pada na kolana przed Jezusem. Może znacie jakiegoś dyrektora, prezesa świetnie prosperującego zakładu. Wyobraźmy sobie, że stać go na to, czego nam brakuje. Wczasy, dom, samochód, ubrania, bez kredytu, dla rodziny, dla dzieci... Pewnego dnia, widzimy go ubranego w białą koszulę, spodnie od garnituru, włosy elegancko przystrzyżone i klęczy przed Kimś. Jakby cały świat nie istniał. Nie obchodzą go komentarze, to, że ktoś nagrywa to wszystko telefonem. On klęczy i pyta: mam wszystko, ale jak być prawdziwie szczęśliwym? Czy to, co mam, wystarczy, by po śmierci wejść do nieba?

CHWILA REFLEKSJI
Co mnie bardziej zasmuca: kradzież portfela czy utrata łaski Bożej?

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki