Nie pisze się łatwo o świętym, który u większości ludzi budzi skojarzenia z jednej strony pozytywne, nawet bardzo, z drugiej strony wręcz mityczne, aby nie powiedzieć baśniowe. Oto święty, który hasał po łąkach, śpiewał, pomagał ubogim i kochał zwierzęta. To święty, który poprzez swoją dyplomację potrafił zjednać skłócone ze sobą miasta. Mediator pokoju. Przydałby się i teraz. Czy ówcześni prezydenci miast słuchaliby prostego mężczyzny, poety opatrującego rany trędowatym, pracującego z rolnikami marzyciela? Tak samo jak i dziś. Nikt nie traktowałby tego człowieka poważnie. A jednak z czasem zdobył autorytet u zwykłych ludzi i u inteligencji wielkich europejskich uczelni. Inspirowali się nim włodarze dużych metropolii i przywódcy grup przestępczych. Ożywiał ducha zwykłych proboszczów, ale i biskupów, a nawet papieża.
Autentyczny jak Franciszek
Co nas przekonuje do ludzi? Czy jest coś, co wywołuje w nas zaufanie? Ostatecznie czy jest coś, co nas potrafi ująć za serce, a nawet nas zmienić? Autentyczność. Spójność życia z głoszonymi poglądami. Taki był Franciszek z Asyżu. Na wskroś ewangeliczny. Żył wiarą, żył Słowem Bożym, żył Chrystusem. Był posłuszny woli Boga. Tylko tyle? Tak. Święty Franciszek pozostawił po sobie trochę pism. I nie myślę tu wcale o Kwiatkach św. Franciszka, ale konkretnie o spisanym doświadczeniu Boga i Kościoła. W Napomnieniu VI – Naśladowanie Pana czytamy: „Bracia, spoglądajmy na dobrego Pasterza, który dla zbawienia swych owiec wycierpiał mękę krzyżową. Owce Pana poszły za Nim w ucisku i prześladowaniu, w upokorzeniu i głodzie, w chorobie i doświadczeniu, i we wszystkich innych trudnościach; i w zamian za to otrzymały od Pana życie wieczne. Stąd wstyd dla nas, sług Bożych, że święci dokonywali wielkich dzieł, a my chcemy otrzymać chwałę i cześć, opowiadając o nich”. Ten tekst robi na mnie ogromne wrażenie. Jest dla mnie wyrzutem sumienia. Jestem w Kościele, chcę być świętym. Co robię? Stoję z boku? Przyglądam się? Czy wierzę, że życie Ewangelią może zmienić oblicze świata? Patetyczne słowa? Dlaczego? Gdzie zgubiliśmy tę prostotę wiary w moc Boga, w moc Jego słowa.
W centrum Kościoła
Czy św. Franciszek żył w czasach rozkwitu Kościoła? Nie. To był bardzo trudny czas. Kościoły zaniedbane, brudne, wielu kapłanów, biskupów goniło za karierą, finansami, układami politycznymi, poziom świadomości teologicznej u wiernych – mizerny. Sakrament pokuty? Zaniedbany. Ludzie bali się Boga, wydawał się im odległy, surowy. Nie przyjmowano Ciała Pańskiego. Przecież to właśnie za czasów św. Franciszka pojawił się w przepisach kościelnych obowiązek przyjmowania Komunii św. choć raz do roku (sic!). Raz w roku? Dramat! Czy jednak żyjemy w innym świecie? Przecież i wtedy było wielu reformatorów Kościoła poza Kościołem. Wszyscy wołali o ewangeliczny powrót do źródeł. To, co odróżniało św. Franciszka od współczesnych mu konstruktorów nowego ładu w Kościele, to jego status we wspólnocie ludzi wiary. Był w samym centrum Kościoła. Posłuszny doktrynie, papieżowi, biskupowi. Szanował wszystkich, potępiał grzech, ale wiedział też, że odbudowa Kościoła, który legł w ruinie, odbywa się przez działanie od środka.
Ilu było św. Franciszków? Dwóch? Czternastu? Legiony? Nie. To był jeden człowiek. Jeden człowiek, który przez autentyczne życie Słowem Boga, Jego wolą, Jego miłością zmienił Kościół. My natomiast nie dowierzamy w skuteczność łaski Boga. Wydaje nam się, że już nic nie można zrobić. Czujemy się bezradni. Zniechęcamy się, bo nie widzimy efektów. Tracimy motywację, bo już sami nie wiemy, co robić. Święty Franciszek przeżył 45 lat. Młody mężczyzna. Nawrócił się, kiedy miał 19 lat. Dwie trzecie życia spędził na modlitwie i postach. Tak, nie przesadzam. A dziś jest jednym z najpopularniejszych świętych na świecie i bardzo lubianym. Jak widać, to postać niezwykle charakterna, o bogatej osobowości. Bywał łagodny jak baranek, ale też i cholerycznie porywczy. Człowiek z krwi i kości, jak każdy z nas.
Ekologia Franciszka
Święty z Asyżu patrzył na stworzony świat poprzez pryzmat miłości; widział wszędzie nie tylko ślady Stwórcy, ale i ślady odkupienia, a przez nie widział wszędzie braci i siostry, rozszerzając Bożą rodzinę na całą przyrodę. W materiałach źródłowych czytamy: „Franciszek zabrania braciom rąbiącym drzewa ścinania ich w całości, bo zawsze można się spodziewać, że puszczą pędy; poleca ogrodnikowi, żeby na brzegach ogrodu zostawiał nieskopany ugór, by tam swego czasu mogły bujać zielska i barwić się kwiaty na cześć Ojca wszechrzeczy; podnosi z ziemi robaczki, by ich nogami nie zdeptano” (Tomasz z Celano).
Z drugiej strony, nigdy nie stawiał zwierzęcia na równi z człowiekiem. W Napomnieniu V czytamy: „Człowieku zastanów się, do jak wysokiej godności podniósł cię Pan Bóg, bo stworzył cię i ukształtował według ciała na obraz umiłowanego Syna swego i na podobieństwo według ducha (por. Rdz 1, 26)”. Jest pewien określony przez Stwórcę porządek świata. Kiedy przypiszemy zwierzętom wartość ludzką, drugi człowiek będzie nam jak zwierzę.
Braterstwo między ludźmi
Dużo mówimy o braterstwie międzyludzkim. Właściwie to o jego braku, o tym, że jesteśmy tak bardzo podzieleni i skłóceni. Boli, że stajemy się dla siebie wrogami, że różnice w poglądach, statusie społecznym sprawiają realne problemy społeczne. Święty Franciszek kładzie solidny akcent na miłość do drugiego człowieka. W drugim Liście do wiernych czytamy: „I kochajmy bliźnich jak siebie samych. A jeśli ktoś nie chce kochać ich tak jak siebie, niech przynajmniej nie wyrządza zła, lecz nich czyni im dobrze”. W Wykładzie modlitwy Ojcze nasz Biedaczyna z Asyżu doda: „Bliźnich kochajmy jak siebie samych (…) ciesząc się z dobra innych jak z własnego i współczując w nieszczęściu, nikomu nie dając żadnego zgorszenia”.
Co mógłby jeszcze dodać św. Franciszek współczesnemu człowiekowi? W świecie, gdzie ludzka dedukcja urasta do rangi mądrości Bożej, tu gdzie ludzie szukają samorealizacji i spełnienia, Święty kładzie akcent zupełnie gdzie indziej. W Drugim Liście do wiernych czytamy: „Jesteśmy prawdziwie braćmi Jezusa Chrystusa, gdy spełniamy wolę Jego Ojca, który jest w niebie.” A we wspomnianym już Wykładzie modlitwy Ojcze nasz znajdziemy takie wskazanie: „Bądź wola Twoja jak w niebie tak i na ziemi, abyśmy Cię kochali z całego serca, zawsze o Tobie myśląc, z całej duszy zawsze za Tobą tęskniąc (…), obracając wszystkie nasze siły i władze duszy i ciała na służbę Twojej miłości”.
Święci byli i są tylko ludźmi. Z Bogiem dokonywali wielkich rzeczy. Czasami jedna osoba potrafi zmienić świat na lepsze. Nawet jeśli nie zrobi tego globalnie, może zmienić świat drugiego człowieka.