Niemieccy reżyserzy Moritz Riesewieck i Hans Block ponad dwa lata temu nakręcili dokument zatytułowany The Cleaners, co w Polsce przetłumaczono na Czyścicieli internetu. Pamiętam, że film mną wstrząsnął. Potem oglądałam jeszcze inne dokumenty ukazujące manipulacje, jakie stosują inżynierowie z Doliny Krzemowej, ale żaden z nich nie stał się tak aktualny dzisiaj.
The Cleaners skupiają się na pracy moderatorów, którzy decydują o tym, jakie treści należy z internetu usunąć. Facebook, poprzez zewnętrzną firmę, zatrudnia tysiące osób w Manili, którzy wykonują dobrą robotę przez osiem godzin dziennie, czyszcząc platformę z potwornego zła, do jakiego jest zdolny człowiek. Usuwają zdjęcia i filmy ukazujące przemoc, nagość, pedofilię, propagujące terroryzm i rasizm. Czasem stają wobec trudnych pytań: czy zdjęcie ofiar nalotu w Syrii jest dopuszczalne, czy nie? Czy film ukazujący czarnoskórego mężczyznę podpalającego samochód policyjny to nawoływanie do przemocy, a może rasizm? Czy obraz przedstawiający nagiego prezydenta USA to dzieło sztuki, czy raczej powinno się tu zastosować punkt regulaminu zakazujący pokazywania na platformie nagości? Wtedy decyzja nie jest łatwa, nie znają wszak kontekstu kulturowego, są uwarunkowani własnymi przekonaniami. Ale mają na nią niecałe dwie sekundy. Muszą ocenić ponad 20 tysięcy filmów i obrazów dziennie. Czasem nadejdą od szefów specjalne wytyczne i wtedy może być łatwiej.
I właśnie tego jesteśmy świadkami, gdy po ataku protestujących na Kapitol przedstawiciele najważniejszych korporacji z Kalifornii wyłączyli konta ustępującego prezydenta USA, zbanowali jego zwolenników i każdego, kto używa jego powyborczego hasła negującego ostatnie wybory. Pomyśleć, że kiedyś Mark Zuckerberg obiecywał, że Facebook to genialne narzędzie umożliwiające dzielenie się wszystkim ze wszystkimi…
Sprawy się skomplikowały szczególnie wtedy, gdy zaczęło się to łączyć z wielkimi pieniędzmi, a w związku z tym z polityką. Zuckerberg poszedł więc na ustępstwa wobec rządu Turcji, który nagle wyłączył wszystkim swoim obywatelom Facebooka. Straty finansowe były olbrzymie, więc Zuckerberg zgodził się na usuwanie wszelkich treści wywrotowych i krytycznych wobec tureckiego rządu. To tylko jeden przypadek, w którym widać jak na dłoni, jak jego platforma kształtuje rzeczywistość przez cenzurę. Drugi jest straszniejszy: mieszkańcom Mjanmy Zuckerberg zafundował darmowy internet pod warunkiem, że założą konto na Facebooku. To jest teraz ich okno na świat, pełne fake’ów, które doprowadziły do pogromu muzułmańskiej mniejszości Rohindżów.
Żyjemy w globalnej wiosce, nad którą panują Facebook, Twitter i Google.