Logo Przewdonik Katolicki

Krzyk za ścianą

Natalia Budzyńska
fot. Unsplash

Myślę o bitych kobietach i katowanych dzieciach w zaciszu czterech ścian. Przypominam sobie, jak w dzieciństwie obgryzałam paznokcie, siedząc w bezpiecznym pokoju i nasłuchując krzyków u sąsiadów. W blokach z wielkiej płyty słychać wszystko, więc i te wyzwiska, i trzaskanie drzwiami, rzucanie przedmiotami i płacz.

Niedawno czytałam książkę Śladów pobicia brak Rachel Snyder o przemocy domowej w USA. Jednocześnie byłam świadkiem bezradności policji wobec przemocy w dalszej rodzinie. On ją dusił i groził, ona wezwała policję, oni przyjechali, ona miała obdukcję, oni założyli jej niebieską kartę i kazali wyjść mu z domu, on wyszedł, oni pojechali i on wszedł z powrotem. I tak to się powtarzało, aż wreszcie to ona musiała się ze swojego domu wynieść – ze strachu. Mogłoby skończyć się gorzej, na przykład śmiercią. W książce przeczytałam, że każdego dnia w wyniku przemocy domowej ginie 130 kobiet. I jeszcze trzeba do tego dodać dzieci, a dzieci same z domu się nie wyprowadzą, szczególnie te, które jeszcze nie chodzą. W samej Polsce umiera ich 30-40 rocznie: bo ktoś je głodzi, bije, torturuje, wyżywa na nich swoją złość, ma je za nic. Czytamy z przerażeniem o takich tragediach, policja szybko znajduje sprawcę, no bo to opiekun lub opiekunka dziecka, a maltretowanie to nie sprawa jednego pechowego wieczoru, trwa zazwyczaj dłuższy czas. Sprawca odbywa karę i tyle.
Czeka się na kolejną śmierć. W wielu krajach na świecie jednak wyciąga się wnioski, bada każdą sytuację, jak do niej doszło, a przede wszystkim: czy można było taki przypadek przewidzieć i mu skutecznie przeciwdziałać. Po co? Żeby następnym razem prawidłowo odczytać sygnały. Ta procedura nazywa się Serious Case Review i świetnie działa w USA i w Wielkiej Brytanii. Dzięki analizie konkretnych przypadków śmierci w wyniku przemocy domowej policja czy inne służby mają szansę zainterweniować zanim dojdzie do tragedii. Oczywiście nie chodzi o karanie potencjalnego sprawcy na zapas, ale o innego rodzaju uniemożliwienie eskalacji agresji. W swojej książce Snyder opisuje działanie systemu i przypadki zabójstw, do których mogłoby nie dojść, gdyby ofiara otrzymała pomoc. Na przykład mieszkanie z dala od męża, pieniądze na początek, wsparcie psychologiczne. Opisuje też interwencje, które tragediom skutecznie zapobiegły.
​Dwa lata temu Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę wystosowała do prezydenta petycję w sprawie wdrożenia podobnych procedur w sprawach dotyczących przemocy wobec dzieci. Po roku nawet doszło do spotkań roboczych, ale odezwał się… Rzecznik Praw Dziecka, któremu pomysł się nie spodobał.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki