Logo Przewdonik Katolicki

Katecheza jest w kryzysie od początku

Ks. Jacek Zjawin
fot. Alvaro Fuente/Nur Photo-Getty Images

Uczniowie wypisują się ze szkolnej katechezy. To fakt. Problem jednak nie leży tylko po ich stronie. Leży też po stronie samej katechezy i tego, czym ona w rzeczywistości powinna być.

Od pewnego czasu posiadacze prawa jazdy kategorii B mają uprawnienia do prowadzenia motocykli o pojemności nie przekraczającej 125 cm3. Motocyklista, który porusza się pojazdem o pojemności 1250 cm3 stwierdzi, że ten pierwszy to motorower a nie motocykl. Ktoś patrząc z zewnątrz powie, że to jałowy spór o liczby, ale wchodząc w temat głębiej odkryjemy, że kategoria A uprawniająca do jazdy motocyklem o większej pojemności to bardzo wymagający kurs i egzamin, motocykl o większej pojemności to większa moc silnika, a więc większe prędkości i konieczność zdobycia większego doświadczenia itd. Odnoszę wrażenie, że dyskusja na temat lekcji religii w szkole przypomina trochę rozmowę o motocyklach o różnej pojemności, które z zewnątrz niewiele się różnią. Kiedy jednak wejdziemy w szczegóły zaczyna się pojawiać się problem.

Katecheza szkolna nie jest katechezą
Tak brzmi podręcznikowa definicja lekcji religii autorstwa ks. Józefa Stali: „Jednostka w ramach szkolnego nauczania religii, która nie powinna być nazywana ani katechezą, ani jednostką katechetyczną”. Dlaczego nie możemy utożsamiać szkolnej lekcji religii z katechezą? Po pierwsze dlatego, że katecheza może być realizowana w środowisku wiary a szkoła takim środowiskiem nie jest. Mogliśmy z tym dyskutować jeszcze 30 lat temu, kiedy społeczeństwo polskie było w zasadzie katolickie i do wyjątków należały osoby, które publicznie dystansowały się od Kościoła. Dziś mamy już pewność, że szczególnie w większych miastach liczba osób uczestniczących w niedzielnej Mszy Świętej waha się pomiędzy 10 a 20 proc., a zatem środowisko codziennego życia (w tym także szkoła) nie jest już środowiskiem wiary katolickiej. Drugim problemem jest fakt, że lekcja religii w szkole nie wypełnia wszystkich funkcji katechetycznych, którymi są: wychowanie, nauczanie i wtajemniczenie. Jeśli pierwsze i drugie uda się zrealizować w ramach szkoły to jest to już duży sukces. Zadanie wtajemniczenia w chrześcijaństwo bez udziału wspólnoty wierzących jest niemożliwe do zrealizowania.
Dokumenty Katechetyczne Kościoła wymieniają ponadto nadrzędny cel katechezy, którym jest doprowadzenie do spotkania z Chrystusem i zjednoczenia z Nim oraz pięć zadań katechezy: prowadzenie do poznania wiary, wtajemniczenie w sprawowanie Misterium, formowanie do życia w Chrystusie, nauka modlitwy, wprowadzenie do życia wspólnotowego (Dyrektorium o Katechizacji). Zarówno cel jak i każde z tych zadań mogą być na lekcji religii opisane, zdefiniowane i omówione, ale takie terminy jak „spotkanie”, „zjednoczenie”, „wprowadzenie”, „wtajemniczenie”, „formowanie” przekraczają ramy szkoły.
W dalszym ciągu wspomnianej definicji ks. Józefa Stali pojawia się zabezpieczenie przed skrajnością, jaką jest traktowanie szkolnej lekcji religii jako religioznawstwa: „Jednocześnie należy podkreślić, że realizacja obecnego w katechetyce i wielu współczesnych nurtach pedagogicznych postulatu wychowawczego nastawienia szkoły powinna chronić przed niebezpieczeństwem zawężenia jakiejkolwiek lekcji (również religii) do przekazu wiedzy. Każda lekcja szkolna winna mieć charakter wychowawczy”. Element wychowania szkolna lekcja religii może realizować z powodzeniem. Postulat wprowadzenia lekcji etyki jako alternatywy dla lekcji religii jest przez niektórych postrzegany jako próba zdyscyplinowania wypisujących się z religii. Jednak najgłębsza jego motywacja to troska o moralne wychowanie ucznia. Podczas lekcji religii wychowujemy uczniów według etyki chrześcijańskiej, lekcja etyki miałaby być dla tych, którzy chcą być wychowywani (a raczej chcą tego ich rodzice) według ogólnoludzkich wartości etycznych.

Dlaczego uczniowie odchodzą?
Uczę religii w szkole od 19 lat i od samego początku widzę kryzys tej sytuacji. Pomijam moje samopoczucie, które jest w tym wszystkim najmniej ważne, ale chcę wskazać na problem z tożsamością szkolnej lekcji religii. To, że uczniowie (w poznańskich szkołach w ostatnim czasie bardzo intensywnie) „wypisują się z lekcji religii” w moim przekonaniu wynika także z problemów z jej tożsamością. Uczniowie luźno związani z Kościołem postrzegają lekcję religii jako katechezę i dlatego odchodzą, bo – mimo że są ochrzczeni – nie chcą być postrzegani jako „nawiedzeni”, nie lubią księży itd. Uczniowie mocno zaangażowani w Kościół (ministranci, członkowie ruchu Światło-Życie i innych ruchów formacyjnych) odchodzą, bo postrzegają lekcję religii jako religioznawstwo, które niewiele wniesie do ich życia duchowego, a dodatkowo nie chcą być świadkami wyśmiewania wartości dla nich najświętszych. Wracamy zatem do pierwszego zagadnienia i wyraźnego postawienia szkolnej lekcji religii pomiędzy katechezą inicjacyjną a religioznawstwem. Zgadzam się, że wiele zależy tutaj od konkretnego katechety, który ma dosyć dużą wolność, jeśli chodzi o przeprowadzenie jednostki lekcyjnej według programu z pomocą podręcznika. Może akcentować elementy katechetyczne lub wiedzę religijną. Jeśli jest mądry i doświadczony będzie to robił w taki sposób, aby ani jednych ani drugich „skrajnych” w przekonaniach uczniów nie stracić a równocześnie dotrzeć do „średniej krajowej”, co jest nie lada sztuką.
Kiedy przeprowadziłem w szkole, w której uczę obecnie (technikum poznańskie) anonimową ankietę na temat „dlaczego wypisałeś się z religii”, na pierwszym miejscu pojawiły się motywy czysto praktyczne: „mam mniej pracy, mogę wcześniej wrócić do domu…” To pokazuje kolejny wymiar rezygnacji z lekcji religii, którym jest uczniowskie lenistwo. To jest część ceny (oprócz utraty środowiska wiary), którą płaci lekcja religii za wejście do szkoły pomiędzy inne przedmioty z przymiotnikiem „nieobowiązkowy”. Inne czynniki to wpływ wychowawców i ich osobistego stosunku do Kościoła na decyzję uczniów oraz anonimowość w wielkomiejskich szkołach, gdzie uczniom bardziej zależy na akceptacji rówieśników niż na pielęgnowaniu wartości wyniesionych z domu.

Jak lepiej wykorzystać szkolną lekcję religii?
Kiedy rozpocząłem pracę w szkole, jako diakon w jednym z poznańskich gimnazjów, bardzo szybko zorientowałem się, że moi uczniowie nie mają wiary. W zasadzie wychodziłem do nich z nastawieniem, że są wierzący (czasami nawet praktykujący) i moim zadaniem będzie ich katechizować, czyli doprowadzić do dojrzałości w wierze. Kiedy odkryłem fiasko takiego nastawienia stwierdziłem, że skoro nie mają wiary to może spróbuję w nich tę wiarę zasiać. Zacząłem w programie szkolnej lekcji religii pomiędzy tematami czysto informacyjnymi, wyszukiwać tematy, które nazwałbym ewangelizacyjnymi, a w pozostałych podkreślać to, co dla budzenia wiary jest istotne. Takimi tematami są na przykład tzw. cztery prawa życia duchowego: Bóg kocha człowieka, człowiek jest grzesznikiem, Jezus umarł za grzechy ludzkości, trzeba uwierzyć w Jezusa. To, co nazwalibyśmy inaczej kerygmatem, jest podane w formie czterech prostych zasad. Mogę jako nauczyciel religii te zasady przedstawić czysto teoretycznie w kluczu: „Kościół Katolicki tak naucza”, albo położyć większy akcent na osobiste spotkanie ucznia z tą prawdą: Bóg cię kocha, jesteś grzesznikiem, Jezus umarł za twoje grzechy, uwierz w Jezusa. Od dłuższego czasu szukając form ewangelizacyjnych w treściach programu lekcji religii przestałem jednak mierzyć sukces edukacyjny miarą wiary uczniów. Stwierdziłem, że największym sukcesem będzie dla mnie to, że uczniowie nie wypisali się z lekcji religii, że mam z nimi dobrą relację i że słuchają moich pytań, które burzą ich stereotypy dotyczące Kościoła. Po takim wyburzeniu jest nadzieja, że odkryją Boga osobiście, ale to już wymyka się szkolnym narzędziom pomiaru dydaktycznego.
Utożsamianie terminów „szkolna lekcja religii” i „katecheza” prowadzi do zamieszania i bardzo poważnych konsekwencji. Jestem przekonany, że jasne zdefiniowanie zakresów znaczeniowych i tożsamości jednej i drugiej pomoże tak jak w przypadku wspomnianych na początku artykułu motocykli uniknąć katastrofy.

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki