Polska akcja szczepień stanęła przed wyzwaniem, którego chyba nikt się nie spodziewał. Początkowo obawialiśmy się, że nasze państwo nie sprosta wyzwaniu zorganizowania niespotykanej w III RP akcji zaszczepienia milionów obywateli, jednak te obawy okazały się bezpodstawne. Organizacyjnie pod tym względem wypadliśmy całkiem dobrze, szczególnie wiosną, gdy potencjał punktów szczepień w pełni rozkwitł. W pierwszej połowie roku faktycznym problemem był dostęp do szczepionek, jednak obecnie mamy ich właściwie aż nadto. Późną wiosną polska akcja szczepień doszła jednak do pierwszej ściany, gdy okazało się, że chętnych na przyjęcie preparatu zaczyna brakować, a umówieni nie przychodzą na wizyty. Rząd próbował więc zachęcać ludzi na różne sposoby, m.in. loterią szczepionkową, często wyśmiewaną, choć chyba niesłusznie. Obecnie pracownicy punktów szczepień stanęli przed kolejnym wyzwaniem – pojawiła się wobec nich przemoc fizyczna. Rządzący mówią już o terrorze, jednak dalej idących kroków jak na razie nie podejmują.
Niespokojnie nad Wisłą
Zaczęło się od ataku na punkt szczepień w Grodzisku Mazowieckim. Grupa ludzi ubranych w żółte kamizelki, mające zapewne przypominać protestujących we Francji, chciała siłą wtargnąć do placówki. Przy wejściu była odpierana przez dwóch pracowników punktu, a wszystko początkowo działo się przy dosyć biernej postawie lokalnej straży miejskiej. Jeden z broniących placówki mężczyzn otrzymał cios w twarz, co spowodowało dosyć intensywne krwawienie. Finalnie wkroczyła policja, zatrzymując dwie osoby, co skłoniło protestujących do przeniesienia się pod lokalny komisariat.
Tymczasowy punkt szczepień w Zamościu, zorganizowany w czymś na kształt większego kontenera, został zaatakowany nocą przez podpalacza. Widoczny na kamerze monitoringu mężczyzna wybił szybę, a następnie podpalił placówkę. Nikomu nic się nie stało, gdyż nocą punkt był pusty, jednak podpalacz skutecznie wyłączył placówkę na dłuższy czas.
Wielu komentatorów jest przekonanych, że przeciwników szczepień zmotywowała inicjatywa dwójki posłów Zjednoczonej Prawicy Anny Siarkowskiej i Janusza Kowalskiego, którzy złożyli wizytę poselską w domu dziecka w Nowym Dworze Gdańskim. Miały się tam dziać… nielegalne eksperymenty na dzieciach, o czym informował na początku miesiąca Paweł Klimczewski, współautor książki Fałszywa pandemia. Posłowie weszli na teren domu dziecka i próbowali ustalić prawdę, przy czym według pracowników placówki było to nielegalne wtargnięcie. Sprawie przyjrzał się starosta powiatu, a w wyniku kontroli nie dostrzeżono żadnych nieprawidłowości. W domu dziecka zaszczepiono jedynie trójkę nieletnich – 16-latka i dwóch 17-latków. Wszystko odbyło się za zgodą zarówno wychowanków, jak i ich opiekunów prawnych. Przypomnijmy, że obecnie dopuszczone jest szczepienie osób powyżej 12. roku życia.
Przeciwnicy szczepień weszli też do domu dziecka w Aleksandrowie Kujawskim. Wśród nich był pozbawiony praw rodzicielski ojciec czwórki dzieci przebywających w placówce, który nie chciał pozwolić na ich zaszczepienie. Niespokojnie było także w Urzędzie Rejestracji Produktów Leczniczych, gdzie niezapowiedzianą wizytę złożył poseł Konfederacji Grzegorz Braun, domagając się od prezesa urzędu natychmiastowego dostępu do dokumentacji.
– Szczepienia są zaporą przed COVID-19, przed czwartą falą – powiedział premier. – One dzisiaj przebiegają w tempie wolniejszym, a infrastruktura, która jest utrzymywana, jest potrzebna, aby dzisiaj z powrotem ludzie zainteresowali się całym programem szczepień. To bardzo ważne, by zatrzymać czwartą falę. Dlatego z różnych względów, a zwłaszcza ze względu na to, że wszystkie osoby zaangażowane w program szczepień dbają o ludzkie życie, będziemy niezwykle surowo podchodzić do takich aktów – zapowiedział Mateusz Morawiecki podczas wspólnej konferencji prasowej z komendantem głównym policji, zorganizowanej po podpaleniu placówki w Zamościu. Inni członkowie rządu idą jeszcze dalej. Wiceminister zdrowia Waldemar Kraska w wywiadzie dla „Newsroomu” Wirtualnej Polski powiedział wprost, że mowa jest o przypadkach terroru.
Restrykcje w całej Europie
Według premiera celem rządu jest zaszczepienie Polaków w sposób dobrowolny. Jednak jeśli odsetek zaszczepionych nadal będzie utrzymywał się na niezadowalającym poziomie, w kolejnych tygodniach być może podjęte zostaną „restrykcyjne kroki”. Można więc powiedzieć, że w rządzie zachodzi pewien przełom, gdyż jeszcze kilka tygodni temu rządzący zapewniali, że rozwiązań przypominających francuskie w Polsce nie będzie. Przeciwnikami restrykcji dla niezaszczepionych są posłowie Solidarnej Polski, jednak popiera je inny koalicjant PiS, czyli Porozumienie Jarosława Gowina. Co prawda ten ostatni jest właściwie jedną nogą poza koalicją, a z powodu sprzeciwu wobec Polskiego Ładu zdymisjonowana została właśnie wiceminister rozwoju z ramienia Porozumienia, jednak do takiej optyki zaczyna się skłaniać także samo jądro PiS. Restrykcje dla niezaszczepionych jesienią są więc coraz bardziej realne. Jak mogłyby one wyglądać?
Najgłośniej omawiane są planowane restrykcje nad Sekwaną. Od połowy września we Francji wszyscy pracownicy ochrony zdrowia, ratownicy medyczny oraz pracownicy sektora opieki będą musieli być zaszczepieni. W razie odmowy przyjęcia szczepionki zostaną zawieszeni bez prawa do wynagrodzenia. Największy opór budzi jednak wymóg posiadania certyfikatu covidowego, w którym zawarta jest informacja o zaszczepieniu, przejściu choroby lub negatywnym teście. Uprawniać będzie on do wstępu do wielu miejsc publicznych – kin, restauracji, klubów nocnych czy nawet centrów handlowych. Również w niektórych rodzajach komunikacji zbiorowej wymagane będzie okazanie certyfikatu – mowa o pociągach i samolotach. Ustawa o restrykcjach przeszła wyraźną większością głosów pomimo początkowego oporu części opozycji.
Także w Grecji od września wszyscy pracownicy ochrony zdrowia będą musieli być obowiązkowo zaszczepieni. W razie oporu personelu wprowadzono ułatwienia dla zatrudniania pielęgniarek na zastępstwo. Placówki ochrony zdrowia, które zatrudnią niezaszczepionych, zapłacą grzywnę wysokości 200 tys. euro. Od lipca wejście do greckiej restauracji, klubu lub kina również formalnie wymaga okazania certyfikatu covidowego. W momencie głosowania ustawy w greckim parlamencie w całym kraju demonstrowało około 50 tys. osób.
Obowiązkowe szczepienia pracowników ochrony zdrowia we Włoszech obowiązują już od marca. Natomiast od 6 sierpnia trzeba okazać certyfikat covidowy przy wejściu do siłowni lub restauracji. Klienci bez certyfikatów mogą być jednak obsługiwani, jeśli usiądą na zewnątrz. Podobne restrykcje zaczynają pojawiać się w całej Europie – obowiązują już m.in. w Austrii i Belgii. Niemcy planują od jesieni aż do wiosny 2022 r. przywrócić obowiązek noszenia maseczek. W większości z tych krajów poziom zaszczepienia jest wyższy niż w Polsce, jednak do Europy Zachodniej dotarła już czwarta fala pandemii, w której dominuje bardzo zakaźny wariant Delta (indyjski). Czwarta fala jest zdecydowanie mniej śmiertelna, jednak rządy obawiają się ponownego przepełnienia szpitali, co także pośrednio może skutkować wyższą śmiertelnością na inne choroby.
Niewykorzystany potencjał
Centrum Badawczo-Rozwojowe BioStat regularnie bada opinie Polaków w kontekście pandemii i szczepień. W badaniu z końca lipca dwie trzecie badanych zadeklarowało, że zaszczepiło się już lub przynajmniej się zapisało. Mniej więcej odpowiada to oficjalnym danym. Tak więc jedna trzecia ankietowanych wciąż nie wykonała żadnego kroku w kierunku zaszczepienia się. Wśród niechcących się szczepić aż dwie trzecie wskazuje, że obawia się skutków ubocznych, a mniej więcej połowa powątpiewa w skuteczność szczepionki. Neguje pandemię jedynie niecała jedna piąta tej grupy, co jasno wskazuje, że znaczną część niezaszczepionych można jeszcze do tego przekonać. Co ciekawe, ponad połowa niezaszczepionych jest przekonana, że szczepionki mogą doprowadzić do ograniczenia pandemii. Wśród w pełni zaszczepionych ten odsetek jest znacznie wyższy i wynosi aż 94 proc.
We wcześniejszym badaniu łącznie dwie trzecie ankietowanych stwierdziło, że szczepionki są skutecznym narzędziem w walce z COVID-19. Można więc powiedzieć, że obecne nastroje społeczne potencjalnie powinny pozwolić na zaszczepienie dwóch trzecich populacji. Jak na razie wciąż jesteśmy od tego daleko – na dzień 4 sierpnia zaszczepionych co najmniej jedną dawką jest ponad 48 proc. populacji. Odsetek w pełni zaszczepionych jest o kilka punktów procentowych niższy. Wydaje się więc, że zintensyfikowanie zachęt do szczepienia powinno pozwolić na osiągnięcie względnie bezpiecznego poziomu wyszczepienia, jakim jest 66 proc. Obecnie właśnie tyle osób zaszczepiono w Wielkiej Brytanii, co umożliwiło radykalne ograniczenie śmiertelności podczas czwartej fali.
W sytuacji gdy zachęty do szczepień okażą się nieskuteczne, a jesień będzie się zbliżać, rząd zapewne zacznie poważnie rozważać wprowadzenie jakiegoś typu restrykcji na wzór państw Europy Zachodniej. Warto podkreślić, że już samo zaostrzenie retoryki i zapowiedź takiej ewentualności może przyciągnąć do punktów szczepień nawet i miliony obywateli – taki skutek przyniosło wystąpienie prezydenta Emmanuela Macrona we Francji. Jak na razie poparcie społeczne dla bardziej radykalnych rozwiązań wydaje się umiarkowane. Według badania BioStatu tylko jedna czwarta pytanych zdecydowanie popiera restrykcje dla niezaszczepionych, a kolejna jedna piąta „raczej” je popiera. Zdecydowani przeciwnicy restrykcji to 28 proc. Choć łącznie poparcie dla restrykcji przewyższa odsetek przeciwników – 45 proc. do 36 proc. – to trudno powiedzieć, żeby Polacy gremialnie opowiadali się za polityką w stylu Europy Zachodniej.
Ostatnia biała plama
Oczywiście nastroje społeczne mogą się zmienić, jeśli czwarta fala nad Wisłą przybierze na sile. A COVID nie odpuszcza, choć widać wyraźnie, że zabija głównie tam, gdzie odsetek zaszczepionych jest niski. Na przykład w Rosji, gdzie śmiertelność jest pięciokrotnie wyższa niż w Wielkiej Brytanii, choć liczba zakażeń jest proporcjonalnie dwukrotnie niższa. Jednak w Rosji w pełni zaszczepiono ledwie niecałą jedną piątą populacji, a na Wyspach dwie trzecie. Wysoka śmiertelność notowana jest także w Argentynie i Paragwaju, a zdecydowanie najwyższa na świecie jest na południu Afryki – dokładnie rzecz biorąc w Botswanie i Namibii. Polska jest tak naprawdę ostatnią już białą plamą na mapie czwartej fali na Starym Kontynencie. Notujemy zdecydowanie najmniejszą liczbę zakażeń na milion mieszkańców w Europie, choć praktycznie wszędzie dookoła szybko ona rośnie.
Bez wątpienia jednak w najbliższej przyszłości przestaniemy być tą białą plamą na europejskiej mapie covidowej. 4 sierpnia minister Niedzielski poinformował, że wariant Delta odpowiada już za 80 proc. zakażeń nad Wisłą. Jeśli odsetek zaszczepionych nie zacznie szybko zbliżać się do tych 66 proc., to możemy oczekiwać zaostrzenia się polityki rządu. Na początek prawdopodobnie wprowadzony zostanie obowiązek szczepień wśród personelu ochrony zdrowia oraz nauczycieli. Zresztą w stosunku do tych pierwszych taki obowiązek powinien być wprowadzony już dawno, problem w tym, że w Polsce mamy gigantyczne braki w personelu medycznym. Ewentualne zwolnienia niezaszczepionego personelu mogły więc doprowadzić do poważnych komplikacji, na co podczas trzeciej fali rząd nie mógł sobie pozwolić. Obecnie takie rozwiązanie rekomenduje Rada Medyczna przy premierze. A co z restrykcjami przy wejściu do miejsc publicznych? Jesienią wydają się one coraz bardziej prawdopodobne. Gdy liczba zakażeń zacznie rosnąć, to nastroje społeczne również zaczną się zmieniać, co może skłonić rząd do polityki podobnej do Francji czy Grecji. Oczywiście możemy tego uniknąć, jeśli do jesieni zaszczepi się około 70 proc. z nas.