Jemy egzotyczne owoce, delektujemy się różnymi gatunkami kaw, uwielbiamy czekoladę, latem nosimy koszulki z przewiewnej bawełny. I to wszystko kupujemy w atrakcyjnych cenach, zwykle nie myśląc o tym, że nasze decyzje mają wpływ na życie innych ludzi i środowisko naturalne. Tymczasem wydawane przez nas pieniądze zazwyczaj trafiają do światowych koncernów nastawionych na maksymalizowanie zysków, a nie do ludzi bezpośrednio zaangażowanych w wytwarzanie interesujących nas dóbr.
Tak jednak być nie musi. Wszystko za sprawą koncepcji Sprawiedliwego Handlu, u podstaw której leży przekonanie, że my wszyscy – poprzez swoje decyzje konsumenckie – możemy wspierać drobnych producentów, zaspokajając jednocześnie własne potrzeby.
Początki w parafiach
Ruch Sprawiedliwego Handlu ma wiele źródeł. Przyjmuje się, że narodził się pod koniec lat 40. XX wieku w Stanach Zjednoczonych z inspiracji tamtejszych wspólnot chrześcijańskich, które używały wtedy określeń „handel alternatywny” lub „handel solidarnościowy”. Podejmowane wtedy próby sprzedaży wyrobów pochodzących z małych wspólnot etnicznych, głównie z Ameryki Łacińskiej, były reakcją na powojenny demontaż systemu kolonialnego, który znacząco zmienił realia funkcjonowania całych społeczeństw w krajach globalnego Południa i obnażył ich tragiczne ubóstwo.
Pod koniec lat 50. brytyjska organizacja Oxfam rozpoczęła sprzedaż wyrobów rzemieślniczych, pochodzących od uchodźców z Chin, a w 1964 r. powstała Oxfam Trading – inicjatywa handlu alternatywnego. Ta forma pomocy ubogim z postkolonialnych krajów Afryki, Azji i Ameryki rozpowszechniła się szerzej w Europie i w USA, w dużej mierze poprzez aktywność chrześcijańskich organizacji pozarządowych, współpracujących z misjonarzami. Dzięki nim w sprzedaży znalazły się wytwory rękodzieła pochodzące od drobnych rzemieślników, za które otrzymywali oni godziwe wynagrodzenie. Dystrybucję prowadzono głównie w parafiach, podczas plenerowych akcji, czy w wyspecjalizowanych punktach sprzedaży.
Znaczącą rolę w rozwoju handlu alternatywnego, a później Sprawiedliwego Handlu, odegrały organizacje pozarządowe w Holandii. To właśnie w tym kraju w 1969 r. otwarto pierwszy ,,Sklep Świata”, dając początek systemowi sklepów, których działanie do dzisiaj koncentruje się na sprzedaży produktów pochodzących wyłącznie od drobnych wytwórców oraz na promocji idei Sprawiedliwego Handlu.
Od sklepu do marketu
Równolegle w krajach globalnego Południa postępował proces powstawania organizacji zajmujących się doradztwem i wsparciem dla drobnych wytwórców, promujących alternatywne podejście do handlu i zasad współpracy międzynarodowej. Organizacje te zyskiwały partnerów społecznych w krajach Północy. W wyniku tych działań zaczęły krystalizować się zasady Sprawiedliwego Handlu oraz standardy współpracy. Chodziło o ustalenie takiej ceny, która pokrywałaby koszty produkcji i jednocześnie zapewniałaby godziwy dochód rolnikom i zatrudnionym w produkcji ludziom. Od samego początku równie ważne były także aspekty związane z ochroną środowiska oraz nawiązywanie długoterminowych partnerskich relacji handlowych. Standardy te stały się najpierw obowiązującą praktyką w ,,Sklepach Świata”, a następnie zostały przyjęte przez rozwijające się sukcesywnie światowe organizacje Sprawiedliwego Handlu.
Przez pewien czas, obok wyrobów rzemieślniczych, głównym produktem sprzedawanym w systemie Sprawiedliwego Handlu, była kawa. Po niej przyszła kolej na herbatę, kakao, ryż, banany, produkty medycyny naturalnej, przyprawy i kosmetyki. Popularność wyrobów Sprawiedliwego Handlu wśród klientów w Europie Zachodniej i USA rosła. Zauważyły to niektóre sieci handlowe i zdecydowały się wprowadzić tego typu produkty do swej oferty. Wraz ze wzrostem popytu na produkty Sprawiedliwego Handlu i liczby sprzedawców pracujących na czysto komercyjnych zasadach wprowadzono certyfikaty i oznaczenia Sprawiedliwego Handlu, aby można było odróżnić je od innych produktów.
Certyfikat daje pewność
Obecnie ruch Sprawiedliwego Handlu skupia producentów, konsumentów i organizacje pozarządowe z całego świata, a jego celem jest walka z ubóstwem oraz poprawa warunków życia w krajach rozwijających się.
– Chodzi o to, aby kupując np. kawę czy kakao, umożliwić rolnikom, którzy je uprawiają, uzyskanie takich dochodów, aby mogli utrzymać siebie i swoje rodziny na godziwym poziomie i zapewnić edukację swoim dzieciom – mówi dr Magdalena Śliwińska z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. – Ważna jest także dbałość o środowisko naturalne i zrównoważony rozwój, czyli ograniczenie stosowania środków chemicznych, a nawet zakaz stosowania niektórych z nich, zakaz upraw GMO oraz przeciwdziałanie współczesnym formom niewolnictwa, czyli np. zmuszaniu do pracy dzieci.
Ponieważ zdecydowana większość z nas robi zakupy w popularnych sieciach handlowych, ważne jest, aby móc odróżnić produkty Sprawiedliwego Handlu od tych, które takich standardów nie spełniają. Najprościej jest zwrócić uwagę, czy produkt posiada certyfikat ,,Fairtrade”.
U nas rośnie, ale…
,,Fairtrade” jest najbardziej rozpowszechnionym certyfikatem Sprawiedliwego Handlu, ale nie jedynym. Dodatkowo sprawę komplikuje fakt, iż obok certyfikatów produktowych istnieją też systemy certyfikujące całe przedsiębiorstwa Word Fair Trade Organization (WFTO), które całą swą działalność, a nie tylko sposób produkcji poszczególnych towarów, podporządkowały idei Sprawiedliwego Handlu. Flagowy przykład stanowi tutaj niemiecka firma GEPA, która jest europejskim liderem importu towarów Sprawiedliwego Handlu. Z kolei holenderska firma Tony’s Chocolonely na idei produkcji czekolady całkowicie wolnej od niewolniczej pracy zbudowała tak silną markę, że w ciągu kilku lat osiągnęła 50-procentowe roczne wzrosty sprzedaży. Jej udział w holenderskim rynku sprzedaży czekolady wynosi dziś 19 proc.
Z drugiej strony światowe koncerny spożywcze, które w głównej mierze są odpowiedzialne za brak zrównoważonego rozwoju i zaniżanie dochodów mieszkańców Południa, certyfikują jeden lub kilka swoich produktów. Wprowadzeniu ich na rynek towarzyszy kampania promocyjna, która może wywołać przekonanie, że dany koncern w całości kieruje się zasadami Sprawiedliwego Handlu.
– Wprawdzie, jak pokazują wyniki badań, większość osób deklaruje, że jest gotowa zapłacić więcej za produkty wytwarzane z poszanowaniem praw człowieka, ale ostatecznie przy zakupie konkretnych towarów to nie te wartości, a głównie niskie ceny decydują o ich wyborze – mówi Tadeusz Makulski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Sprawiedliwego Handlu. – Konieczna jest powszechna edukacja, budowanie społecznej wrażliwości na zrównoważony rozwój i odpowiedzialną konsumpcję, ale także uwzględnianie produktów Sprawiedliwego Handlu w zamówieniach publicznych – dodaje. Takie rozwiązania wprowadziły już Włochy i Francja, są też powszechnie praktykowane w krajach skandynawskich.
Mamy wybór
Sprawiedliwy Handel ma także swoich krytyków, którzy postrzegają go raczej jako rodzaj dobroczynności lub pomocy humanitarnej, a nie jako oddolny ruch społeczno-biznesowy. Część ekonomistów przekonuje nawet, że Sprawiedliwy Handel jest przejawem interwencji w mechanizm rynkowy i tym samym jest sprzeczny z zasadami wolnego rynku.
– Nie brakuje jednak opinii, że Sprawiedliwy Handel jest przejawem dobrego funkcjonowania mechanizmu rynkowego. Co więcej, w sposób oddolny przeciwdziała niedoskonałościom rynku – mówi dr Magdalena Śliwińska. – Jedno jest pewne, że społeczny ruch Sprawiedliwego Handlu uświadamia konsumentom Północy skalę istniejącego ubóstwa i nierówności dochodowych obecnej w krajach Południa. W ten sposób stawia przed koniecznością dokonywania osobistych wyborów, czy naprawdę chcę kupić kawę, której dochód z uprawy nie starcza rodzinie na nawet najbardziej skromne utrzymanie, lub tabliczkę czekolady, przy produkcji której pracowały dzieci, zamiast uczyć się w szkole?