Logo Przewdonik Katolicki

Europejskie trybunały a sprawa polska

Krzysztof Jankowiak
Europejski Trybunał Praw Człowieka przywiązuje dużą wagę do istnienia odpowiednich procedur fot. Mustafa Yalcin/Anadolu Agency/Getty Images

Czy suwerenne państwo może stawać przed jakimś trybunałem? Czy zewnętrzny trybunał może coś niepodległemu państwu narzucić? Takie pytania mogą rodzić się w ostatnich tygodniach i miesiącach, gdy zostają wydane kolejne wyroki dotyczące Polski.

W pierwszym rzędzie warto wyjaśnić, czym są trybunały europejskie i jakie są ich zadania. Używam liczby mnogiej, gdyż trybunały są dwa: Europejski Trybunał Praw Człowieka oraz Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Są to dwie odrębne instytucje mające odmienne funkcje i umocowanie. Z dużym uproszczeniem można powiedzieć, że pierwszy trybunał jest przede wszystkim dla obywateli, drugi bardziej dla państw. Co istotne, inny jest zasięg obu trybunałów – jak sama nazwa wskazuje, drugi trybunał dotyczy państw należących do Unii Europejskiej (jest ich obecnie 27), natomiast Europejski Trybunał Praw Człowieka jest organem Rady Europy. Rada Europy skupia niemal wszystkie państwa naszego kontynentu i kilka spoza niego; należy do niej 47 państw.

W obronie praw człowieka
Rada Europy powstała w 1949 r. Była jedną z pierwszych prób integracji europejskiej. Obecnie – gdy istnieje Unia Europejska łącząca znaczną część państw naszego kontynentu wielorakimi więzami – znaczenie Rady Europy na polu integracji jest mniejsze. Jest jednak obszar, na którym Rada Europy nadal odgrywa bardzo istotną rolę: jest nim ochrona praw człowieka. Podpisanie Europejskiej Konwencji Praw Człowieka w 1950 r. uważane jest za najważniejsze osiągnięcie Rady Europy. Konwencja stworzyła cały system ochrony praw człowieka, w którym kluczową rolę powierzono właśnie Europejskiemu Trybunałowi Praw Człowieka. Ponieważ Rada Europy i Trybunał mają swoją siedzibę w Strasburgu, potocznie się czasem mówi o trybunale strasburskim.
Każdy obywatel państwa należącego do Rady Europy może wnieść skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, jeśli uważa, że jego prawa wymienione w Europejskiej Konwencji Praw Człowieka zostały naruszone. Naruszenie musi być dokonane przez władzę publiczną – administrację rządową, samorządową czy sąd – a więc nie osobę prywatną, spółkę albo spółdzielnię. Skargę można wnieść w terminie sześciu miesięcy od naruszenia praw, jednak po wyczerpaniu wszelkich środków dostępnych w kraju. Najpierw więc trzeba próbować usunąć naruszenie praw, korzystając z drogi, jaką przewiduje prawo danego państwa – a więc np. wytaczając sprawę w sądzie, wnosząc odwołanie od niekorzystnej decyzji. Dopiero gdy wszystkie krajowe środki zostaną wyczerpane, można wnosić skargę do Trybunału.
Jeśli Europejski Trybunał Praw Człowieka uzna, iż faktycznie doszło do naruszenia praw człowieka, może zasądzić odszkodowanie od danego państwa. Trybunał strasburski nie może więc ani zmienić niesłusznych przepisów, ani unieważnić jakiejś niesprawiedliwej decyzji władzy państwowej – obywatel otrzymuje jedynie swoistą satysfakcję w formie odszkodowania. W praktyce jednak Europejski Trybunał Praw Człowieka wywiera wpływ na funkcjonowanie państw należących do Rady Europy. Państwa powinny bowiem podjąć starania, by dane naruszenie nie powtórzyło się w przyszłości, a więc na przykład zmienić błędne przepisy czy w inny sposób wprowadzić mechanizmy zapobiegające naruszaniu praw człowieka. W polskim Sejmie istniała kiedyś komisja analizująca pod tym kątem wyroki Trybunału, swego czasu powołano też odpowiedni zespół w Ministerstwie Spraw Zagranicznych.

Od szczegółu do ogółu
Polska dołączyła do Rady Europy dopiero w 1993 r. Państwa komunistyczne bowiem absolutnie wykluczały, by jakikolwiek zewnętrzny organ mógł kontrolować przestrzeganie przez nie praw człowieka, a jak wiadomo, prawa te były notorycznie naruszane. Co ciekawe, po upadku Związku Radzieckiego do Rady Europy dołączyła również Rosja. Kraj ten pod rządami Borysa Jelcyna, choć bardzo daleki od ideału, funkcjonował jednak inaczej niż teraz. Rosja należy do Rady Europy do dzisiaj, tyle że w 2015 r. tamtejszy Sąd Konstytucyjny stwierdził, że jeśli wyroki Trybunału będą sprzeczne z rosyjską konstytucją, nie będą respektowane, co potwierdziła wydana w tym samym roku ustawa. Jak wygląda przestrzeganie praw człowieka w Rosji, nie trzeba mówić.
Mogłoby się wydawać, że sprawy rozpatrywane przez Europejski Trybunał Praw Człowieka nie będą miały szerszego znaczenia. Są to przecież sprawy pojedynczych osób, które jakoś zderzyły się z aparatem państwa. W większości przypadków rzeczywiście tak jest. Niektóre z nich jednak stają się bardzo głośne, mogą mieć istotny wpływ na funkcjonowanie państw. Czasem dzieje się to niespodziewanie. Tak stało się z wniesioną jeszcze w 2013 r. skargą obywateli Czech sprzeciwiających się obowiązkowi szczepień dzieci. Nikt wtedy nie spodziewał się pandemii, ale wyrok wydany w bieżącym roku, stwierdzający, iż obowiązek szczepień nie narusza praw człowieka, może dać uzasadnienie do wprowadzenia obowiązkowych szczepień przeciwko COVID-19.
Przed wielu laty głośny był wyrok wydany w sprawie Alicji Tysiąc, której odmówiono dokonania aborcji. Trybunał nie uznał wtedy niedopuszczalności aborcji za nieludzkie traktowanie – jak chciała skarżąca – ale podszedł do sprawy formalnie, stwierdzając, że skoro aborcja w Polsce w pewnych sytuacjach jest dopuszczalna, to od jej odmowy powinno przysługiwać odwołanie i brak możliwości odwołania uznał za naruszenie praw człowieka.
Podobnie orzeczono trzy lata temu w kwestii ekshumacji ofiar katastrofy smoleńskiej. Jak pamiętamy, część rodzin ofiar sprzeciwiała się ekshumacji. Trybunał uznał, że państwo ma obowiązek przeprowadzenia rzetelnego śledztwa, co jednak nie może naruszać prawa do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego. Zdaniem Trybunału prawo to zostało naruszone przez brak możliwości odwołania się do sądu lub innego niezależnego organu od decyzji prokuratora o przeprowadzeniu ekshumacji.

Nie tylko Polska
Jak widać, Europejski Trybunał Praw Człowieka przywiązuje dużą wagę do istnienia odpowiednich procedur. Nie powinno to dziwić – wszelkie prawa człowieka pozostaną pustym zapisem, jeśli nie będzie możliwości ich realnej ochrony. W związku z tym nie jest niczym dziwnym, że do Trybunału trafiają również sprawy wiążące się z wszystkimi zmianami w sądownictwie, jakie od sześciu lat są dokonywane w Polsce. W maju tego roku Trybunał uznał, że polski Trybunał Konstytucyjny, w którego składzie zasiadał „sędzia dubler”, nie jest sądem powołanym „zgodnie z ustawą” w rozumieniu Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Z kolei w czerwcu wydano wyrok, w którym uznano za naruszające prawa człowieka arbitralne, bez uzasadnienia i możliwości zaskarżenia decyzji, odwołania prezesów i wiceprezesów sądów dokonywane w 2018 r. przez ministra sprawiedliwości. I wreszcie w ubiegłym tygodniu, 22 lipca, Trybunał uznał, że nie jest sądem Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego ze względu na wpływ innych władz przy jej tworzeniu i powoływaniu sędziów tej izby.
Nie należy sobie jednak wyobrażać, że Trybunał traktuje Polskę w tej kwestii w jakiś specjalny sposób. W grudniu ubiegłego roku wydano wyrok w sprawie islandzkiej. Minister sprawiedliwości powołał tam do nowo utworzonego sądu sędziego z listy przedstawionej przez specjalną komisję oceniającą, nie zachowując jednak kolejności z tej listy. Miał do tego prawo, jednak odstąpienie od kolejności miał obowiązek uzasadnić, czego nie zrobił. Już sam brak uzasadnienia, a następnie głosowanie w parlamencie nad wszystkimi kandydatami razem, a nie osobno nad każdym, wystarczył do uznania, że sprawę osoby, która wniosła skargę, rozpoznawał sąd, który nie był powołany „zgodnie z ustawą”.
Nie powinna dziwić taka wręcz drobiazgowość Trybunału, jeśli chodzi o zachowanie standardów powołania sędziów. Powtórzmy: wszelkie prawa człowieka staną się fikcją, jeśli nie będzie można realnie ich ochronić, to zaś dokonuje się przed niezawisłym sądem. Dobitnie ukazuje nam to przykład Białorusi, gdzie masowo aresztuje się kolejne osoby, które protestują przeciwko sfałszowanym wyborom prezydenckim albo po prostu działają w polskich organizacjach, a następnie osoby te są skazywane przez sądy – tyle że sędziowie w tym kraju nie mają realnych gwarancji absolutnej niezależności od władzy.

Spory w unijnej rodzinie
Drugi Trybunał to Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE). Ma siedzibę w Luksemburgu, jego zadaniem jest dokonywanie wykładni prawa unijnego oraz rozstrzyganie sporów między państwami unijnymi. Z pytaniem do Trybunału może się zwrócić każdy sąd państwa Unii – stąd na przykład wzięło się bardzo istotne dla Polski rozstrzygnięcie dotyczące kredytów frankowych. Ponieważ przepisy dotyczące ochrony konsumentów, które miały w tej kwestii istotne znaczenie, znalazły się w polskim prawie w wyniku implementacji dyrektyw unijnych, polski sąd zadał pytanie prawne Trybunałowi.
Z kolei inne państwa Unii oraz organy unijne mogą wnosić sprawy przeciwko rządom unijnych krajów, zarzucając nieprzestrzeganie prawa UE. Na tej podstawie Czechy wniosły przeciwko Polsce sprawę dotyczącą kopalni Turów. Sprawa się toczy, trudno przewidzieć, jakie będzie rozstrzygnięcie. Nie należy się do końca sugerować zabezpieczeniem nakazującym zamknięcie kopalni – zabezpieczenie wydaje się tymczasowo, na podstawie dowodów przedstawionych przez jedną stronę. Nie można też wykluczyć, że Polska i Czechy porozumieją się poza sądem – pojawiają się głosy, że sprawa została wniesiona przed Trybunał po to, by Polska zechciała w ogóle podjąć rozmowy.
Przed Trybunał można także wnosić sprawy o uchylenie decyzji organów unii. Taką była sprawa wniesiona przez Polskę przeciwko decyzji Komisji Europejskiej zmieniającej zasady korzystania z rurociągu Opal, odnogi Nord Stream. Wyrok z 15 lipca tego roku kończący tę sprawę był, można powiedzieć, podwójnym zwycięstwem Polski – bo nie tylko zmieniał decyzję Komisji Europejskiej, ale zarazem oddalał odwołanie Niemiec od wyroku Trybunału w pierwszej instancji. Korzystny dla Polski wyrok zapadł w sprawie bardzo ważnej, dotyczącej bezpieczeństwa energetycznego. Trybunał odwołał się tutaj do zasady solidarności energetycznej, która obowiązuje wszystkie kraje UE.
Przedmiotem skargi do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej może być także bezczynność organów unijnych. Taką skargę mogą wnieść nie tylko państwa czy organy unijne, ale również obywatele krajów unijnych i organizacje. Z tej drogi skorzystała inicjatywa „Jeden z nas”. Inicjatywa miała na celu zwiększenie ochrony życia ludzkiego i proponowała wprowadzenie w ramach Unii Europejskiej zakazu finansowania działań wiążących się z niszczeniem ludzkich embrionów, a także prowadzenia badań i eksperymentów na embrionalnych komórkach macierzystych. Po odrzuceniu propozycji przez Komisję Europejską złożono skargę do Trybunału. Trybunał jednak skargi nie uwzględnił, stwierdzając, że „nie dopuszczono się błędnej oceny prawnej”. Warto przy okazji przypomnieć, że w innym wyroku wydanym w 2011 r. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł, iż życie ludzkie zaczyna się od poczęcia, a embrion ludzki zasługuje na poszanowanie jego godności i integralności.
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w przeciwieństwie do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka nie poprzestaje jedynie na stwierdzeniu naruszenia prawa czy zasad unijnych, a nakazuje usunięcie uchybień, naprawienie sytuacji. Może to nastąpić w rozmaity sposób, w zależności od konkretnego uchybienia, niekiedy przez zmianę prawa w danym kraju unijnym.

Na tym tle pojawiają się kluczowe w ostatnich tygodniach pytania – o zakres możliwej ingerencji unijnego Trybunału, o to, czy ważniejsze jest prawo unijne, czy też polska konstytucja. Pytania te rodzą się na tle spraw związanych ze zmianami przeprowadzanymi w sądownictwie. Zajmiemy się tym tematem w następnym numerze. 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki