Nareszcie!” – komentowali polscy internauci, gdy w sieci ujawniono pismo kard. Kazimierza Nycza do proboszczów w sprawie zachęcania wiernych do szczepień przeciw COVID-19. Niektórzy publicyści sugerowali, że taki głos powinien się pojawić znacznie wcześniej i wytykali Kościołowi brak jednoznacznej postawy w tej kwestii. List kard. Nycza ma datę 6 lipca br. Mówi między innymi o odpowiedzialności za zdrowie społeczne w duchu piątego przykazania Bożego.
Dwa dni później przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki w „Oświadczeniu w kwestii szczepień przeciw COVID-19” napisał, że szczepienia są ważnym narzędziem ograniczania rozprzestrzeniania się zakażeń i przez bardzo wiele osób postrzegane są jako nadzieja na możliwość powrotu do normalnego funkcjonowania społeczeństw. Dodał, że „Kościół wspiera wszystkich, którzy podejmują decyzję o zaszczepieniu się”. Obydwa wymienione głosy były odpowiedzią na pojawiające się na przełomie czerwca i lipca br. sugestie krajowych ekspertów i polityków, że w kwestii promowania szczepień przydałoby się wsparcie Kościoła. A jak było wcześniej? Czy Kościół pomagał w promowaniu szczepień?
Udało się w jeden rok
Za oficjalny początek pandemii koronawirusa SARS-CoV-2 uważa się 17 listopada 2019 r. Już w połowie marca 2020 r. media informowały, że w Stanach Zjednoczonych rozpoczęto pierwsze testy na ludziach potencjalnej szczepionki na koronawirusa. Zapowiadano wtedy, że będzie ją można zastosować najwcześniej za rok. Okazało się jednak, że czas badań i oczekiwania na specyfik firmy farmaceutyczne zdołały skrócić. Pierwszą osobą zaszczepioną przeciw COVID-19 okazała się 90-letnia Brytyjka. Przyjęła preparat 8 grudnia 2020 r. W Polsce pierwsze szczepienia miały miejsce tuż po Bożym Narodzeniu – 27 grudnia.
Od razu pojawiły się wątpliwości i pytania. Jak to możliwe, że w ciągu zaledwie roku od pojawienia się nowego wirusa, udało się stworzyć szczepionkę? Czy skoro przygotowano ją w rekordowym tempie, jest bezpieczna? Rychło pojawiły się też wątpliwości natury etycznej, ponieważ ujawniono, że w procesie jej opracowywania zostały użyte komórki macierzyste uzyskane w efekcie aborcji. Nic dziwnego, że w takiej sytuacji wśród znaczących opinii dla milionów katolików na całym świecie (ale nie tylko dla nich) niezbędny okazał się głos Kościoła.
Jest moralnie dopuszczalne
Kościół odpowiedział na tę potrzebę również zaskakująco szybko. 21 grudnia, niespełna dwa tygodnie po oficjalnym zaszczepieniu pierwszej osoby na świecie, Kongregacja Nauki Wiary wydała specjalną notę na temat moralnej oceny stosowania niektórych szczepionek przeciw COVID-19. W dokumencie, zatwierdzonym do publikacji przez papieża Franciszka, znalazło się jasne stwierdzenie, że gdy nie są dostępne szczepionki przeciwko COVID-19, które nie budzą zastrzeżeń etycznych, „jest moralnie dopuszczalne stosowanie szczepionek przeciwko COVID-19, które wykorzystały linie komórkowe z abortowanych płodów w procesie badawczym i produkcyjnym”.
Kongregacja podkreśliła jednak, że godziwe moralnie używanie tego typu szczepionek, ze względu na szczególne warunki, nie oznacza jednak legitymizacji, również pośredniej, dla praktyki aborcji. Co więcej, „zakłada sprzeciw wobec tej praktyki ze strony tych, którzy te szczepienia stosują”. Kongregacja stwierdziła również jednoznacznie, że zgoda Kościoła na stosowanie dostępnych szczepionek na COVID-19 nie tylko nie zakłada, ale nie może zakładać w żaden sposób moralnej akceptacji dla użycia linii komórkowych pochodzących z abortowanych płodów.
Skoro nie ma innych
W niezbyt długim dokumencie watykańska dykasteria odnotowała, że szczepienie „nie jest w sposób normalny obowiązkiem moralnym”, w związku z czym powinno być dobrowolne. Przypomniała jednak, że w każdym przypadku, z punktu widzenia etycznego, moralność szczepienia zależy nie tylko od obowiązku troski o własne zdrowie, ale także od obowiązku dążenia do dobra wspólnego. A skoro nie ma innych środków służących powstrzymaniu lub choćby tylko zapobieżeniu epidemii, właśnie dobro wspólne może być podstawą dla zalecania szczepienia, zwłaszcza w trosce o najsłabszych i najbardziej narażonych na niebezpieczeństwo.
Swoistym potwierdzeniem kościelnej akceptacji dla dostępnych szczepionek na koronawirusa SARS-CoV-2 był zawarty w nocie Stolicy Apostolskiej apel do przemysłu farmaceutycznego, rządów i organizacji międzynarodowych zapewnienia, aby były one dostępne także dla krajów najbiedniejszych.
Polski sceptycyzm
W świetle tak jasnego stanowiska Kongregacji dla części polskich katolików zaskoczeniem okazało się opublikowane zaledwie kilka dni później znacznie dłuższe niż watykański dokument „Stanowisko Zespołu Ekspertów ds. Bioetycznych Konferencji Episkopatu Polski dotyczące szczepionek”. Choć w zasadniczej wymowie nie różniło się ono od Noty zaaprobowanej przez samego papieża, jednak wielu odniosło wrażenie, że Kościół w Polsce jest bardziej sceptycznie nastawiony wobec szczepionek niż Stolica Apostolska. Wrażenie to pogłębiali niektórzy księża, którzy w trakcie Mszy mówili na przykład, że wszystkie produkowane szczepionki na COVID-19 zostały „wytworzone z wykorzystaniem ciał dzieci pochodzących z aborcji”, a nawet wprost zniechęcali do szczepień.
Wątpiących nie przekonała nagłośniona w połowie stycznia br. wiadomość, że zarówno papież Franciszek, jak i Benedykt XVI zostali już zaszczepieni przeciw koronawirusowi. Nie przekonał ich również fakt, że w tegoroczny Wielki Piątek (2 kwietnia), Franciszek odwiedził przedsionek auli Pawła VI, gdzie odbywały się szczepienia osób ubogich i bezdomnych, którymi opiekują się różne rzymskie wspólnoty i stowarzyszenia.
Niewiele pomogły wyjaśnienia
Sceptycyzm wielu mógł umocnić natomiast kolejny oficjalny głos Kościoła w Polsce. Tym razem było to opublikowane niespodziewanie 14 kwietnia „Stanowisko Przewodniczącego Zespołu Ekspertów Konferencji Episkopatu Polski ds. Bioetycznych w sprawie korzystania ze szczepionek przeciw COVID-19 firm AstraZeneca i Johnson&Johnson”. Według bp. Józefa Wróbla SCJ, mimo że technologia produkcji szczepionek firm AstraZeneca i Johnson&Johnson budzi poważny sprzeciw moralny, „to jednak mogą z nich korzystać ci wierni, którzy nie mają możliwości wyboru innej szczepionki”.
Opinię bp. Wróbla wielu Polaków zrozumiało jako sygnał zniechęcający do szczepienia się. Sygnał tym ważniejszy i znaczący, że w tym czasie właśnie pierwszym z wymienionych specyfików powszechnie szczepiono w Polsce. Niewiele pomogły późniejsze wyjaśnienia, że intencja tej wypowiedzi była zupełnie inna.
Jakby w odpowiedzi na podsycone znów w naszym kraju wątpliwości tydzień później padły bardzo stanowcze słowa papieża, który oświadczył, że szczepienia przeciwko COVID-19 powinny być uważane za „powszechne dobro wspólne”. Na początku maja br. Franciszek poparł zgłaszaną przez niektórych światowych przywódców politycznych inicjatywę uwolnienia patentów na szczepionki.
Niech to będzie przykład
Kard. Kazimierz Nycz poinformował we wspomnianym liście, że przy Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie-Wilanowie, w miejscu, w którym 12 września br. odbędzie się beatyfikacja Stefana kardynała Wyszyńskiego i Matki Elżbiety Róży Czackiej, otwarto powszechnie dostępny punkt szczepień. „Niech to będzie przykład konkretnej troski o dobro bliźniego” – zaapelował. Natomiast abp Stanisław Gądecki w swoim oświadczeniu zapewnił, że Kościół wspiera edukacyjne i informacyjne inicjatywy społeczne i publiczne, których celem jest zwiększenie świadomości wiernych w kwestii szczepień. Przywołał przykład papieża Franciszka, który nie tylko sam się zaszczepił, ale wielokrotnie apelował o szczepienie się i sprawiedliwą dystrybucję szczepionek do biedniejszych krajów. Jego postawa „jest zachętą do szczepienia się dla tych, którym jest bliskie nie tylko dobro własne, ale również dobro wspólne”.
Zdaniem Franciszka, z etycznego punktu widzenia wszyscy powinni się zaszczepić, bo stawką jest zdrowie, własne życie, a także życie innych. „Nieprzyjęcie szczepionki to samobójcze zaprzeczenie, którego nie potrafię wyjaśnić” – stwierdził papież wiele miesięcy temu. Ostre słowa, ale czasami właśnie takie są potrzebne, aby rozwiać czyjeś wątpliwości.