Logo Przewdonik Katolicki

Szczepienia bez niepokoju

Joanna M. Kociszewska
Otwarcie pilotażowego punktu szczepień powszechnych w Kraśniku, 19 kwietnia 2021 r. fot. Wojtek Jargiło/PAP

Szczepionek jest generalnie za mało. Jeśli akcja szczepienia wyhamuje – a tak się stanie, gdy zaczniemy ich odmawiać – nadal codziennie ludzie będą się masowo zarażać i umierać. Nie mamy prawa ryzykować życie innych.

W ostatnich dniach niepokój wśród osób wierzących mogło spowodować oświadczenie przewodniczącego Zespołu Bioetycznego KEP bp. Józefa Wróbla, dotyczące niektórych szczepionek przeciw wirusowi SARS-CoV2. Żyjemy w czasie epidemii. Sprawa szczepień jest bardzo istotna. Warto zrozumieć, na czym polega problem, by spokojnie i w pewności sumienia podejmować dobre decyzje.

Po pierwsze: skąd problem?
Jeśli chcemy nauczyć organizm szybko reagować na kontakt z wirusem, musimy podać mu w szczepionce przynajmniej jego fragment. Żaden jednak wirus nie namnaża się sam, dlatego stworzono linie komórkowe: komórki pobrane z różnych organizmów (np. zarodków kurzych) po pewnych modyfikacjach bardzo dobrze się namnażają i dają się wykorzystać jako rodzaj „podłoża hodowlanego”.
W latach 60. XX wieku pojawił się pomysł pobrania takich komórek z ciał dzieci zabitych w wyniku aborcji. Aborcji nie dokonywano „dla komórek”: wiedząc o planowanym zabiegu umawiano się jedynie na pobranie. Po wielu dziesiątkach lat są to już odległe „pokolenia” tamtych komórek. Co ważne: ich samych w szczepionce nie ma. Są tylko rodzajem „fabryki wirusa”.
Nie ulega wątpliwości, że aborcja jest złem. Nie ulega też wątpliwości, że osoby pobierające komórki i modyfikujące je tak, by stały się linią komórkową, z tego zła korzystały. Obecnie korzystają z niego ci, którzy tych linii używają. Produkty powstałe z ich udziałem są sprzedawane i kupowane. Niektóre ratują życie i zdrowie. Oczywiście, dziś korzystanie ze wspomnianych linii komórkowych nie musi oznaczać akceptacji dla aborcji. Powstaje jednak pytanie, dlaczego – jeśli nie akceptuję metody, za pomocą której zostały stworzone – decyduję się ich używać? I czy mam wybór?
Pierwsze takie linie powstały w latach 60. XX wieku, następne w 70. i 80. Nie jest ich wiele. Ale będą co jakiś czas powstawać kolejne. To łatwo dostępny sposób. Jeśli ich tworzenie nie spotyka się ze sprzeciwem, nie ma powodu szukać innych, bardziej etycznych metod.

Stanowisko Watykanu
Oficjalne stanowisko w sprawie szczepionek produkowanych z użyciem linii komórkowych pochodzących z abortowanych ludzkich płodów Papieska Akademia Pro Vita wydała w 2005 roku. Przywołam fragment: „Do wiernych i ludzi prawego sumienia […] należy przeciwstawianie się, choćby przez wyrzut sumienia, coraz bardziej powszechnym atakom na życie i «kulturze śmierci», która leży u ich podstaw. Z tego punktu widzenia stosowanie szczepionek, których produkcja wiąże się z przerywaniem ciąży, jest co najmniej pośrednią, odległą, bierną współpracą materialną z aborcją i bezpośrednią, bierną współpracą materialną w zakresie ich sprzedaży. Co więcej, na poziomie kulturowym, stosowanie takich szczepionek przyczynia się do tworzenia ogólnego konsensusu społecznego co do działania przemysłu farmaceutycznego, który wytwarza je w niemoralny sposób. Dlatego lekarze i ojcowie rodzin mają obowiązek uciekać się do alternatywnych szczepionek (jeśli takie istnieją), wywierając presję na władze polityczne i systemy opieki zdrowotnej, tak aby były dostępne alternatywne szczepionki, niebudzące moralnych obiekcji”.
Apelowano do ojców rodzin, gdyż dokument omawiał szczepienia przeciw różyczce, stosowane u dzieci, ale to samo stosuje się do dorosłych. Ponieważ jednak dla szczepionki przeciw różyczce nie było (i nadal nie ma) alternatywy, a ryzyko dla nienarodzonych dzieci związane z różyczką wrodzoną jest bardzo duże, dokument wyjaśniał dalej: „W odniesieniu do chorób, przeciwko którym nie ma dostępnych alternatywnych szczepionek, które byłyby akceptowalne etycznie, słuszne jest powstrzymanie się od ich stosowania, jeśli można to zrobić bez powodowania, że dzieci, a pośrednio cała populacja, zostaną narażone na znaczące ryzyko dla zdrowia. Jeśli jednak takie poważne zagrożenie dla zdrowia istnieje, szczepionki stwarzające problemy etyczne mogą być również stosowane tymczasowo. Na gruncie moralnym uzasadnieniem takiej decyzji jest fakt, że nie ma obowiązku unikania biernej współpracy materialnej w przypadku poważnych niedogodności. Ponadto znajdujemy w takim przypadku proporcjonalny powód […]”.
Przywołuję obszernie, bo do tego dokumentu odwołuje się w wydanej w grudniu 2020 r. nocie Kongregacja Nauki Wiary. Potwierdza ona rozeznanie moralne: jeśli jest to możliwe, należy takich szczepionek unikać. Jeśli jednak nie ma praktycznie dostępnej alternatywy ich stosowanie jest moralnie dopuszczalne. Jak zatem interpretować naszą sytuację? W kolejnym punkcie czytamy: „Moralny obowiązek unikania takiej biernej współpracy materialnej nie jest wiążący, jeśli istnieje poważne zagrożenie, takie jak niepohamowane w inny sposób rozprzestrzenianie się groźnego patogenu: w tym przypadku pandemiczne rozprzestrzenianie się wirusa SARS-CoV-2, który powoduje Covid-19. Należy zatem uważać, że w tym przypadku można używać wszystkich szczepionek uznanych za klinicznie bezpieczne i skuteczne z sumieniem pewnym, że ich stosowanie nie oznaczałoby formalnej współpracy przy aborcji, z której pochodzą komórki do ich produkcji”.

Kryteria wyboru
W Polsce mamy dostępne trzy, a za chwilę będą cztery rodzaje szczepionek. Preparaty firm Pfizer i Moderna były wyprodukowane w innej technologii. Obiekcje budzą szczepionki firm Astra Zeneca i Johnson&Johnson. Powstaje pytanie, czy mamy obowiązek odmowy? Czy rząd powinien zrezygnować z zakupu?
Ks. prof. Piotr Kieniewicz w wywiadzie dla „Gościa Niedzielnego” pytał, kiedy mamy zgłaszać obiekcje? Wtedy gdy wszyscy już będą zaszczepieni? Nie da się nie zauważyć, że mimo upływu lat nadal nie ma alternatywy dla szczepionki na różyczkę. To prawda: tylko masowa odmowa końcowego odbiorcy jest w stanie wywołać reakcję. Ale koszt tej odmowy byłby zbyt wielki. Wzywając do szczepień, Watykan w pewnym sensie wyjął sobie broń z ręki. Ale z punktu widzenia miłości bliźniego, a więc etyki, była to decyzja konieczna.
W sytuacji pandemii ważne jest, by zaszczepić wystarczającą liczbę osób, by uzyskać odporność populacyjną. Tylko tak można ochronić tych, którzy szczepić się nie mogą. Co więcej: jeśli chcemy opanować sytuację, odporność populacyjną musi zyskać cały świat. Wirus, który będzie się mnożył, będzie także mutował, a zatem ciągle pozostanie groźba nawrotu pandemii odpornej na obecne szczepionki.
Szczepionek (wszystkich rodzajów) jest generalnie za mało. Jeśli szczepienia wyhamują (a tak się stanie, jeśli zaczniemy odmawiać) nadal codziennie ludzie będą się masowo zarażać i umierać. Nie mamy prawa ryzykować życie innych.

Dopowiedzenia
Cieszy, że w piątek 16 kwietnia najpierw pojawiło się oświadczenie ks. prof. Andrzeja Muszali, bioetyka i członka Zespołu KEP, który napisał: „W obecnej sytuacji pandemii jest wręcz nakazem sumienia, by uchronić siebie jak i innych przed transmisją zabójczego wirusa COVID-19. Wszystkim, którzy mają wątpliwości, czy przyjąć szczepionki, pragnę powiedzieć: jeśli nie ma przeciwskazań lekarskich – SZCZEPCIE SIĘ!”. Poparł je inny członek zespołu, prof. Michał Królikowski. A wieczorem bp Józef Wróbel wyjaśnił w rozmowie z KAI, że jego stanowisko nie odbiega od [opisanego wyżej] stanowiska Kongregacji Nauki Wiary.
Oby doprowadziło do uspokojenia obecnego zamieszania.

JOANNA M. KOCISZEWSKA
Lekarz chorób wewnętrznych z praktyką kliniczną i naukową. Absolwentka Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Dziennikarka i wieloletnia redaktor portalu wiara.pl. Obecnie pracuje w POZ w Chorzowie

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki