Zaszczepić się na Covid-19 czy nie? To pytanie nurtowało i pewnie nurtuje wielu z nas, ale też już chyba nie aż tak bardzo, a liczba sceptyków będzie topnieć. Teraz, czyli po ogłoszeniu Stanowiska Zespołu Episkopatu ds. Bioetycznych. Głos ekspertów polskiego episkopatu odebrałem jako wyraźną rekomendację szczepienia się na Covid-19. Sądzę, że jest to głos jasny i dobrze uargumentowany. Okaże się zapewne bardzo pomocny w podjęciu właściwej decyzji w sumieniu przez każdego z nas. Tym bardziej, że stanowisko bazuje na wydanej kilka dni wcześniej nocie Kongregacji Nauki Wiary.
Po lekturze obydwu tekstów myślę, że temat szczepionek nie jest wcale aż tak kontrowersyjny, jak go się maluje, usiłując podsycać antyszczepionkowe lęki. To nie jest temat kontrowersyjny, lecz raczej sprawa, która obrosła w mity, nieporozumienia i przekłamania. Twierdzono na przykład, że szczepionka ingeruje w ludzki genom, a spowodowane tym procesem zmiany będą skutkować przeniesieniem niepożądanych skutków na kolejne pokolenia.
Oczywiście nie jestem bioetykiem, biologiem ani genetykiem. Ale jeśli specjaliści tych dziedzin, osoby z profesorskimi tytułami i będący ekspertami Episkopatu przekonują o nieszkodliwości szczepionki, to w imię jakich racji miałbym im nie ufać? Z jakich powodów i jakimi argumentami miałbym obalać ich wiedzę i doświadczenie, w dodatku w dziedzinie nauk ścisłych, zdecydowanie więc bardziej „odpornych” od nauk humanistycznych czy społecznych na wykorzystanie ich w jakichś propagandowych celach? Dziwna jest ta nasza (nie wiem, czy tylko polska) tendencja do podważania naukowych autorytetów w imię jakiejś swojej „prawdy”. Niepojęta jest również ta nieufność wobec nauki i jej twierdzeń, które usiłuje się podważać, kwestionować, obalać, tworząc przy tym niekiedy kolejne teorie spiskowe.
Owszem, temat szczepień na Covid-19 niesie ze sobą pewną poważną wątpliwość moralną, ponieważ niektóre rodzaje tego antidotum były lub są produkowane na bazie linii komórkowych, pochodzących z abortowanych płodów. Ale tę, tym razem rzeczywiście poważną wątpliwość, eksperci Episkopatu – w ślad za nauczaniem papieży – wyjaśniają tak: jeżeli nie są dostępne inne szczepionki niebudzące etycznych zastrzeżeń, to także katolik może korzystać ze szczepionek opracowanych z wykorzystaniem linii komórkowych abortowanych płodów. To bardzo trudne, owszem, ale czy katolik może nie przyjąć takich racji? W imię jakich argumentów? Bo przecież człowiek jest istotą społeczną, kwestia decyzji o zaszczepieniu się na Covid-19 nie pozostaje bez wpływu na innych. Czy zatem – w imię miłości bliźniego, a więc pragnienia uchronienia go przed zarażeniem, które ostatecznie może skutkować śmiercią – mogę, w imię komfortu swojego sumienia, nie przyjąć tej szczepionki? Myślę, że rozwiązaniem – sugerowanym zresztą obecnie przez Kościół – jest wywieranie nacisku na koncerny farmaceutyczne, by proces technologiczny produkowanych przez nich specyfików nie budził obiekcji moralnych. No, ale to już zupełnie inny temat.