Listopad 2013 r. Od wyboru papieża Franciszka upłynęło zaledwie siedem miesięcy. Jednak pogłoski i plotki okazały się tak silne, że emerytowany przewodniczący Papieskiej Komisji Ecclesia Dei, kard. Dario Castrillon Hoyos, postanowił zareagować. „Papież Franciszek nie jest przeciwnikiem nadzwyczajnej formy obrządku rzymskiego ani też grup czy stowarzyszeń, które ją krzewią” – oświadczył podczas spotkania z obradującymi wówczas w Rzymie uczestnikami Zgromadzenia Ogólnego Międzynarodowej Federacji Una Voce (FIUV) – organizacji skupiającej stowarzyszenia i związki katolików przywiązanych do tradycyjnego rytu rzymskiego (trydenckiego).
Kolumbijski purpurat powołał się na swoją niedawną rozmowę z papieżem. Wyjaśnił też, że wywołujący w tych środowiskach zaniepokojenie nakaz Stolicy Apostolskiej, aby w Zgromadzeniu Franciszkanów Niepokalanej od tej pory sprawowano liturgię jedynie według formy zwyczajnej obrządku łacińskiego (czyli w językach narodowych), nie jest spowodowany negatywną oceną liturgii tradycyjnej. Chodziło o rozłam wewnętrzny w zgromadzeniu.
Bloger cytuje blog
Sugestie, że Franciszek zamierza zakazać, a przynajmniej ograniczyć możliwość sprawowania tzw. Mszy św. trydenckiej, miały miejsce w czasie jego pontyfikatu kilka razy. Najnowsze pojawiły się pod koniec maja br. w internecie. Amerykański watykanista Edward Pentin napisał na swoim blogu, że powstał „trzeci projekt tekstu”, który „zawiera ograniczenia dotyczące odprawiania przez duchownych katolickich Mszy św. w formie nadzwyczajnej”. Powołał się przy tym na inny blog. Cytując włoskojęzyczny blog Messa in Latino, donosił, jakoby papież Franciszek powiedział o tym biskupom włoskim podczas ostatniego spotkania plenarnego włoskiego episkopatu. Nowy dokument miałby zmienić postanowienia Benedykta XVI zawarte w liście apostolskim Summorum Pontificum z 2007 r.
Benedykt XVI przypomniał w nim, że zgodnie z pragnieniem ojców Soboru Watykańskiego II, Paweł VI zatwierdził w 1970 r. odnowione księgi liturgiczne Kościoła łacińskiego. Zostały one przełożone na całym świecie na liczne języki nowożytne i „przyjęte z radością zarówno przez biskupów, jak księży i wiernych”. Zauważył jednak, że w niektórych regionach liczni wierni „przywiązali się i wciąż pozostają przywiązani z taką miłością i zaangażowaniem do wcześniejszych form liturgicznych”, które głęboko naznaczyły ich kult i ich ducha. Troszcząc się o nich, Jan Paweł II w 1984 r. specjalnym indultem Kongregacji Kultu Bożego przyznał prawo do korzystania z Mszału rzymskiego wydanego w 1962 r. przez Jana XXIII. Cztery lata później listem apostolskim Ecclesia Dei wezwał biskupów „do szerokiego i hojnego korzystania z tego prawa na rzecz wszystkich wiernych, którzy by o to prosili”.
Dwie formy, jeden ryt
Swoim dokumentem Benedykt XVI znacząco poszerzył możliwości odprawiania tzw. Mszy trydenckiej. Sprecyzował, że są w Kościele dwie formy tego samego Rytu rzymskiego. Stwierdził, że Mszał rzymski ogłoszony przez Pawła VI jest zwyczajnym wyrazem zasady modlitwy (lex orandi) Kościoła katolickiego obrządku łacińskiego. Natomiast Mszał rzymski ogłoszony przez św. Piusa V i wydany po raz kolejny przez Jana XXIII (w 1962 r.) powinien być uznawany za nadzwyczajny wyraz tej samej zasady modlitwy. Poprzednik Franciszka na Stolicy Piotrowej zwrócił w dokumencie Summorum Pontificum uwagę, że ten Mszał nigdy nie został odwołany, i podał zasady, według których powinno się z niego korzystać.
Równocześnie z publikacją tego dokumentu papież skierował list do wszystkich biskupów. Odpowiedział w nim na dwie obawy, które pojawiły się w związku z nowym dokumentem jeszcze przed jego ogłoszeniem. Jedna dotyczyła możliwości podważenia autorytetu Soboru Watykańskiego II i postawienia w wątpliwość posoborowej reformy liturgicznej. Benedykt XVI stwierdził jednoznacznie, że jest ona nieuzasadniona. W drugiej obawie chodziło o to, że szersza możliwość posługiwania się Mszałem z 1962 r.
mogłaby spowodować zamieszanie lub wręcz rozdarcie we wspólnotach parafialnych. „Również ta obawa nie wydaje mi się całkiem słuszna” – napisał papież i dodał, że posługiwanie się dawnym Mszałem zakłada pewien poziom formacji liturgicznej oraz znajomość języka łacińskiego. „Zarówno jedno, jak i drugie nie jest częstym zjawiskiem” – zauważył Benedykt XVI i stwierdził, że z tych konkretnych założeń jasno wynika, iż nowy Mszał pozostanie na pewno zwyczajną formą obrządku rzymskiego.
Punkt dziewiętnasty
W liście papieża seniora do biskupów znalazła się także prośba, aby trzy lata po wejściu w życie Summorum Pontificum nadesłali oni do Stolicy Apostolskiej sprawozdanie o ich doświadczeniach w tej sprawie. „Gdyby naprawdę wyłoniły się poważne trudności, będzie można szukać dróg, żeby im zaradzić” – zapewnił Benedykt XVI.
Być może właśnie te sprawozdania leżały u podstaw wydanej w kwietniu 2011 r. przez Papieską Komisję Ecclesia Dei instrukcji dotyczącej zastosowania Summorum Pontificum. Wśród wielu szczegółowych wskazań znalazł się w niej punkt dziewiętnasty, który stwierdzał, że wierni, którzy proszą o celebrację w rycie nadzwyczajnym, „nie powinni w żaden sposób popierać ani też należeć do grup wyrażających sprzeciw co do ważności bądź prawowitości Mszy św. czy sakramentów” sprawowanych w formie zwyczajnej. Mówił również, że nie powinni sprzeciwiać się uznaniu papieża „za najwyższego Pasterza Kościoła powszechnego”. Obecność takiej dyrektywy w watykańskim dokumencie opublikowanym niespełna cztery lata po ogłoszeniu Summorum Pontificum sygnalizuje, że od samego początku, w związku z rozszerzoną możliwością, pojawił się poważny problem. Problem jedności Kościoła.
Narzędzie podziałów?
Zarówno św. Jan Paweł II, jak i Benedykt XVI, pozwalając na odprawianie tzw. Mszy trydenckiej, dążyli do umocnienia jedności we wspólnocie Kościoła powszechnego. Nie chcieli, aby osoby przywiązane do przedsoborowej formy liturgii czuły się wykluczone. Okazało się jednak, że znaleźli się ludzie, którzy nadzwyczajną formę Liturgii Kościoła usiłowali traktować instrumentalnie, a nawet ją ideologizować.
Zaczęto w niektórych miejscach i środowiskach wykorzystywać ją do gromadzenia osób odrzucających postanowienia Soboru Watykańskiego II. W ostatnich latach można dostrzec próby posłużenia się nią dla przeciwstawiania się papieżowi Franciszkowi. Zamiast umacniać jedność wyznawców Jezusa Chrystusa (po ogłoszeniu Summorum Pontificum wskazywano także na jego ekumeniczny wymiar), przedsoborowa liturgia w świetle niektórych działań miałaby się stać narzędziem podziałów.
W praktyce
W kwietniu 2020 r. Kongregacja Nauki Wiary rozesłała do przewodniczących konferencji biskupich na całym świecie list z prośbą o informacje na temat stosowania w praktyce Summorum Pontificum. Jak podawały media, prefekt Kongregacji kard. Luís Ladaria prosił o wypełnienie kwestionariusza, w którym znalazło się m.in. pytanie o to, czy liturgia przedsoborowa jest sprawowana w diecezji z powodu rzeczywistej potrzeby duszpasterskiej, czy też z inicjatywy konkretnego księdza. A także szereg innych: Czy korzystanie z tej formy liturgii ma jakieś pozytywne lub negatywne konsekwencje? Czy przy jej odprawianiu przestrzega się przepisów zawartych w Summorum Pontificum i używa Mszału z roku 1962? Czy oprócz Mszy w rycie nadzwyczajnym sprawowane są także pozostałe sakramenty i nabożeństwa? Czy posoborowa liturgia w diecezjach przejęła jakieś elementy rytu nadzwyczajnego? Czy Summorum Pontificum wywarło wpływ na życie seminariów i innych ośrodków formacyjnych? Na odpowiedzi Kongregacja czekała do końca lipca zeszłego roku. Można się domyślać, że efektem ich analizy będzie nowy dokument poświęcony sprawie liturgii przedsoborowej.
Można się spodziewać
Niełatwo prognozować, czy papież Franciszek wprowadzi jakieś ograniczenia. Być może sygnałem, w jakim kierunku pójdą nowe rozwiązania, są wprowadzone w marcu br. zasady odprawiania Mszy św. w bazylice św. Piotra w Watykanie. W instrukcji Sekretariatu Stanu Stolicy Apostolskiej znalazł się m.in. punkt, który zezwala na odprawianie Mszy św. w formie nadzwyczajnej obrządku łacińskiego (tzw. Mszy św. trydenckiej) jedynie o czterech określonych godzinach (7.00, 7.30, 8.00 i 9.00) i w konkretnym miejscu – w kaplicy Klementyńskiej w Grotach Watykańskich.
Trudno przypuszczać, że Franciszek, nieustannie mówiący o Kościele, który ma szeroko otwarte drzwi, aby wszyscy mogli wejść, podejmie próbę wykluczenia jakiejkolwiek grupy wiernych, w tym również osób przywiązanych do przedsoborowej liturgii. Można natomiast spodziewać się, że podejmie decyzje utrudniające instrumentalne traktowanie tzw. Mszy św. trydenckiej, a zwłaszcza wykorzystywanie jej do niszczenia jedności Kościoła, wprowadzania w nim podziałów, negowania postanowień Soboru Watykańskiego II, a nawet do występowania przeciwko następcy św. Piotra.