Rok temu przeprowadził Ksiądz duże badania polskiej młodzieży i jej opinii o księżach. Wtedy od trzech miesięcy trwała pandemia, wszyscy żyli czym innym. Badania były planowane wcześniej czy też pojawił się konkretny impuls do działania?
– Pomysł na badania pojawił się dość spontanicznie, choć poprzedziło go kilka ważnych impulsów. Kiedy rozmawiałem ze swoimi kolegami księżmi na temat postrzegania osób duchownych przez nasze społeczeństwo, niektórzy z nich wypowiadali opinie, pod którymi nie mogłem się podpisać. Według mnie czasem były bardzo odrealnione, a przede wszystkim, niespójne z moim osobistym doświadczeniem. Co ciekawe, niektórzy z tych księży pracowali w duszpasterstwie. Pomyślałem, że czasem jesteśmy fizycznie blisko, a mentalnie tak bardzo daleko od siebie.
Wtedy pojawił się pomysł przeprowadzenia badań, które pokazałyby fakty?
– Tak. Łatwiej jest dyskutować, jeśli można się powołać na badania empiryczne, a nie tylko subiektywne przekonania. Rozmowa powinna być oparta na rzeczowych, merytorycznych argumentach, a my zwykle wymieniamy opinie.
Innym ważnym czynnikiem było pokazanie osobom duchownym, że socjologia jest ciekawą nauką, do której warto sięgać. Zbyt wielu księży, mówiąc delikatnie, ma duży dystans do badań socjologicznych. Co nie jest zjawiskiem dobrym, gdyż one pozwalają rozumieć rzeczywistość i stawiać rzetelne diagnozy problemów społecznych, takich jak np. kontestacja Kościoła przez młodzież. Swoimi badaniami chciałem trochę spopularyzować socjologię wśród księży, bo jej dorobek, zwłaszcza w obszarze badań nad religijnością, jest interesujący i ważny. Osobom duchownym ta wiedza nie tylko nie zaszkodzi. Ona może im pomóc w katechezie, kazaniach czy duszpasterstwie.
Skąd aż takie uprzedzenia wobec socjologii? Nigdy nie mogłam zrozumieć, dlaczego księża dość powszechnie lekceważą wiedzę o wspólnotach, instytucjach, procesach społecznych itp., głosząc przy tym, że człowiek jest istotą społeczną. Nie są ciekawi powodów zmian społecznych?
– Powodów jest wiele. Zwrócę tu uwagę na jeden, który ma swoje przełożenie na życie Kościoła. Kiedyś rozmawiałem z osobą odpowiedzialną za duszpasterstwo młodzieży. Użyłem często powtarzanego zwrotu o emigracji młodzieży z Kościoła. Mój rozmówca stanowczo powiedział: „Nie zgadzam się z tą tezą”. Wyjaśniłem: „Wskazują na to badania socjologiczne”, po czym znów usłyszałem: „Nie zgadzam się. A poza tym, dlaczego mam się czuć niekomfortowo?”. Badania socjologiczne opisują rzeczywistość – taką, jaka jest, bez lukru i pudru. Czasami sam opis wystarcza, aby wzbudzić w kimś niepokój, bo trzeba coś zmienić i poprawić.
Wiele osób nie lubi zmian, boi się ich. Katolicy narzekają, ale niczego nie chcą skorygować. Łatwiej jest skrytykować socjologię i badania empiryczne, niż próbować zmieniać trudną rzeczywistość. Słynny poeta amerykańsko-brytyjski Thomas Eliot stwierdził: „Ludzkość nie może znieść zbyt dużej dawki rzeczywistości”. Trzeba przyznać, że noblista miał rację.
Istnieje jeszcze trzeci powód przeprowadzenia badań. Szukam po prostu odpowiedzi na pytania, które mnie nurtują. Jest wiele obszarów w tematyce religijnej, które chciałbym objąć badaniami empirycznymi. Wyniki badań potrafią zaskakiwać badaczy. To mnie między innymi fascynuje w uprawianiu tej dyscypliny.
Wróćmy do badań. Respondenci byli głównie uczniami szkół średnich. Czy były trudności lub opór ze strony nauczycieli?
– Nie, spotykałem się z wielką życzliwością dyrekcji szkół oraz nauczycieli. Jeśli mieli jakieś wątpliwości, to wynikały one głównie z obawy, że młodzież będzie bardzo krytyczna wobec księży, może nawet za bardzo...
Młodzi ludzie wypełniali kwestionariusz ankiety bardzo sprawnie. Być może dlatego, że temat księży i religii często pojawia się w sytuacjach towarzyskich. Nie mieli żadnych problemów z podjęciem go w badaniach. Poza tym początkowe miesiące pandemii sprzyjały badaniom przeprowadzanym online. Młodzież siedziała w domu, przy komputerach, ograniczono im spotkania towarzyskie, dlatego szybko udało się zebrać zakładaną liczbę ankiet.
Najważniejszą konkluzję zawarł Ksiądz w tytule swojej książki. Młodym ludziom brakuje u księży głównie duchowości i autentyczności. Pierwsza rzecz nie dziwi, od lat obserwujemy proces deinstytucjonalizacji i skręt w stronę subiektywnego przeżywania religii. Jednak to autentyczność wydaje się stanowić klucz do obecnego kryzysu. Jak ją Ksiądz zdefiniował?
– Ważne jest nawet nie to, jak ja zdefiniowałem autentyczność, ale to jak ją rozumie badana młodzież. Ona oczekuje harmonii głoszonych przez księdza słów z życiową postawą, zachowaniem na co dzień. Warto zapoznać się z całą publikacją, bo problem jest ważny i bardziej złożony.
Jeśli chodzi o duchowość, to coraz częściej jest ona obiektem zainteresowania socjologów, co wynika ze wzrostu jej znaczenia i obecności w życiu społecznym. Powstała nawet nowa subdyscyplina: socjologia duchowości. Chociaż moje badania nie dotyczyły stricte tego tematu, w licznych wypowiedziach znalazłem symptomy duchowości, która nie jest już kształtowana przez Kościół katolicki. Innymi słowy, coraz częściej zaczyna kształtować się poza oficjalnymi strukturami kościelno-religijnymi. Jednak duża część polskiej młodzieży wciąż szuka duchowości w Kościele katolickim, a co za tym idzie, u księży jako jego oficjalnych przedstawicieli. Warto podkreślić, że wielu młodych ludzi widzi w osobach duchownych wyłącznie przedstawicieli instytucji religijnej. Znacznie rzadziej kogoś, kto żyje poszukiwaną przez nich duchowością.
Tak zdefiniowana autentyczność kojarzy mi się z określeniem Jana Pawła II: „człowiek integralny”. Zapomnieliśmy o niej, a szkoda. Tym bardziej że autentyczność to dziś wartość niemal absolutna tzw. kultury ponowoczesnej, która leży też u podstaw działania lewicowych organizacji. Wszystkie mniejszości, tak jak i współczesny ruch kobiet, walczą o „prawo do bycia sobą”. Jak autentyczność interpretuje nauka Kościoła?
– Jan Paweł II mówił również: „człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa”. Kościół wierzy, że autentyczności nie znajdziemy tylko w sobie. Wymaga ona dookreślenia siebie w stosunku do Boga, potem – do innych wartości. Odnajdujemy ją w relacjach z innymi ludźmi. Tak było zawsze.
Potrzeba autentyczności nie jest niczym nowym, jest stałą antropologiczną. Człowiek w swych najgłębszych pragnieniach pragnie być prawdziwy, czyli autentyczny. Paradoksalnie choć mamy teraz modę na „bycie sobą”, często nie ma ono wiele wspólnego z prawdziwą autentycznością. Spontaniczność, swobodna ekspresja, działania abstrahujące od odpowiedzialności lub prawo do bycia szczerym to wcale nie jest autentyczność. Jest jeszcze problem autentyczności wystudiowanej, bo można grać rolę kogoś autentycznego, będąc pozerem. Wystarczy przywołać reklamy zachęcające do kupna produktu w imię „bycia sobą”, podczas gdy wszystko polega na upodobnieniu się do innych; dostosowaniu do mody lub narzuconego przez media, jedynego słusznego wzorca.
Współczesna kultura jest w pewnych aspektach bardzo narcystyczna. W autentyczności trzeba głęboko sięgać do swoich wewnętrznych zakamarków. To wymaga wysiłku, samozaparcia, dyscypliny i odwagi, a te wartości już nie są tak popularne. Kiedy odkrywamy prawdę o sobie, pozwalamy ją odkryć także przez innych. Nie zawsze jest ona dla nas pozytywna i dobrze oceniana. To nie jest dla nas łatwe.
Jaka jest więc cena bycia autentycznym?
– Autentyczność daje nam wewnętrzną wolność. Człowiek autentyczny nie musi nikogo udawać, przyjmować na siebie niewygodnego gorsetu postaw, które są słabo dopasowane i uwierają. Zdobywa pozytywnie interpretowaną „lekkość bytu”. Są też negatywne konsekwencje postawy autentycznej. Można być skrytykowanym, niewygodnym i wykluczonym. Wydaje mi się jednak, że warto w życiu płacić taką cenę – i za autentyczność, i za wolność, którą ona ze sobą niesie. Mam nadzieję, że nie zabrzmiało to zbyt kaznodziejsko?
Wręcz przeciwnie! Chętnie bym słuchała w kościele kazań o byciu autentycznym. Może wielu młodych ludzi przyszłoby wtedy na Mszę? Dziś są skazani na eksperymentowanie z własną tożsamością, gdyż szukają autentyczności, ucząc się na wpadkach i błędach. Co można zrobić, aby „autentyczny” docenili jako „prawdziwy”? Bo o prawdę Kościół kruszy kopie z lewicą.
– Tu warto zauważyć, co potwierdzają badania socjologiczne, ale i nasze osobiste doświadczenia, że młode pokolenie kobiet staje się coraz bardziej w poglądach moralnych liberalne i lewicujące. Można to było zobaczyć choćby podczas ubiegłorocznych protestów na ulicach. Będzie to miało wkrótce przełożenie na ich chłopaków, później mężów, a następnie na rodziny. Czy jest to proces stały? Trudno na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć.
Podoba mi się stwierdzenie „Bo o prawdę Kościół kruszy kopie z lewicą”. Ważne jest dla mnie, aby każda ze stron szukała prawdy. Jan Paweł II pisał o koncepcji prawdy chrześcijańskiej w odniesieniu do wiary. Prawdy nie można zamknąć w sztywny schemat, a tym bardziej narzucać jej siłą. Z całą pokorą trzeba powiedzieć, że chrześcijanie, tak jak inni ludzie, ciągle poszukają prawdy, starają się ją zgłębiać. Kościół opowiada się za istnieniem prawdy absolutnej, ale jej poznawanie jest nieskończonym procesem i ma charakter pluralistyczny. Dostrzegam niebezpieczeństwo postaw fundamentalistycznych czy różnych form fanatyzmu występującego razem z przymiotnikami, np. religijnego, lewicowego itd. Jeśli spotka pani kogoś, kto uważa, że jest posiadaczem absolutnej prawdy i będzie próbował narzucić ją pani siłą, niech się pani uśmiechnie i szybko odejdzie. Bo to tylko przejaw niebezpiecznej pychy i postawy fundamentalistycznej.
Tak zwykle robię (śmiech). Niestety, współczesna lewica wyklucza istnienie prawdy absolutnej. Dialog służy jej z jednej strony do budzenia empatii, a z drugiej – do dekonstrukcji prawdy obiektywnej. Teza, że prawda jest wytwarzana społecznie, czyli jest z istoty relatywna, uniemożliwia jej wspólne szukanie.
– To problem niezwykle ważny dla naszej współczesności i wymaga długiego wywodu. Odpowiadając lapidarnie, Kościół opowiada się za istnieniem prawdy obiektywnej oraz obiektywnych wartości, niezależnych od kultury, historii, działań politycznych, rozważań filozoficznych czy społecznych. Tu leży zasadnicza różnica między chrześcijanami i ateistycznymi aktywistami, a intelektualny spór o prawdę ma duże przełożenie na nasze życie. Przypomina mi się abp Józef Życiński, który kiedyś opowiedział mi ładną historię. Na międzynarodowym spotkaniu w Jerozolimie zasugerował, aby w przygotowywanej deklaracji zamieścić obronę uniwersalnych wartości. Jedna z Amerykanek powiedziała: „Proszę wybaczyć, ale nie wierzę w żadne uniwersalne wartości!”. Arcybiskup odpowiedział, że to nie kwestia wiary, ale racjonalnej argumentacji. Poprosiła o przykład uniwersalnej zasady. Arcybiskup dał taki: „Natura kobieca nie jest gorsza od męskiej”. Nie wiedziała, co powiedzieć.
Brakuje dziś mądrości abp. Życińskiego… A na ile autentyczność zagraża wspólnocie? Nikt w Polsce nie spiera się o propozycje Charlesa Taylora, który autentyczność traktował bardziej jako szansę niż zagrożenie. On był bardzo prowspólnotowy…
– Autentyczność nie ma nic wspólnego ze skrajnym indywidualizmem. Dzięki niej każdy z nas ma szansę odkryć, że potrzebuje innych ludzi. Jest taki współczesny paradoks: z jednej strony świat jest zżerany przez nowotwór indywidualizmu połączonego z egoizmem, a z drugiej poszukujemy innych i życia wspólnotowego.
Problem polega na tym, że czasami prawdziwe wspólnoty zastępujemy namiastkami. Takimi jak liczba przyjaciół na Facebooku, like’ów czy odsłon na Instagramie. Jedna ze znajomych nauczycielek opowiadała mi ostatnio, jak uczniowie z jej liceum, gdy się dowiedzieli, że mają wrócić do nauczania stacjonarnego, głośno wyrażali obawy. Gdy jednak spotkali się w szkole, docenili wartość spotkania z innymi osobami face to face. Ich szczęśliwe twarze pokazywały, jak bardzo potrzebują kontaktu z drugim człowiekiem, którego nie zastąpią, jak to socjologowie nazywają, „więzi słabe”, budowane przez internet.
Bardzo zachęcam do lektury książek Charlesa Taylora. On rozróżnia dwa indywidualizmy. Pierwszy jest nie-autentyczny. Wiąże się z pochwałą samorealizacji, ma charakter egocentryczny, wychwala hedonizm. Taylor zauważa, że ta wersja indywidualizmu pogłębia karykaturalną samorealizację, bo taka osoba zajęta jest sobą i swoimi prywatnymi sprawami. Ta postawa cechuje się też obojętnością wobec państwa oraz obywatelskich obowiązków. Najważniejsze, aby mieć zagwarantowany święty spokój. Drugi indywidualizm jest autentyczny. Poszukuje odpowiedzi na pytanie: Jak żyć w sobie samym? Tutaj każdy człowiek może poszukiwać w swoim wnętrzu czegoś wyjątkowego, oryginalnego. Mówiąc językiem Taylora, „głos każdego z nas ma do powiedzenia coś własnego”. W takiej autentyczności możemy odnaleźć swoje spełnienie i życiowy sens. Prawdziwa autentyczność nie ma nic wspólnego z prostym byciem sobą.
Co Ksiądz wyniósł z przeprowadzonych badań? Czy ich wyniki zmieniają Księdza kapłaństwo?
– Kiedy analizowałem wypowiedzi młodzieży dotyczące ewangelizacji, okazało się, że respondenci zaproponowali wiele różnych metod. Jednak zawsze najważniejszy jest nie tyle sposób duszpasterstwa czy ewangelizacji, ile przede wszystkim człowiek, którego spotykają. Tak spuentowałem w sumie 50 stron wypowiedzi respondentów odnośnie do tego zagadnienia. Tu znów powracamy do duchowości i autentyczności.
Ksiądz nie musi nikogo udawać, lepiej lub gorzej naśladować. Naprawdę nie musi być bohaterem wykazującym się heroizmem! Młodzież nie chce księży celebrytów i gwiazdorów (co nie znaczy, że księża mają rezygnować z internetu jako środka dotarcia z wartościami ewangelicznymi do coraz większej liczby osób). Ważne jest dla niej, aby kapłani byli prawdziwi, w swoich słabościach i dobrych stronach. Warto tu zacytować respondentów: „Być naprawdę, a nie sprawiać wrażenie”, „Samemu dawać przykład dobrego życia i autentycznego bycia w Kościele, głównie poprzez czyny, a nie słowa”, albo „Być z nimi bliżej, a co za tym idzie, świadczyć swoim życiem, kim jest Pan Jezus i jak działa w jego życiu”. Wszystko wydaje się tu takie logiczne, nieskomplikowane i łatwo osiągalne. A jednak nasze życie, także księdza, jest zawsze dużym wyzwaniem.
Ks. dr Tomasz Adamczyk
Adiunkt w Katedrze Socjologii Kultury, Religii i Migracji Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II; autor m.in. książki Autentyczność i duchowość. Księża w opinii polskiej młodzieży – analiza socjologiczna