Stambuł. Niewielka restauracja Down Cafe. Tu można zjeść pizzę, ryż z warzywami, wypić czarną, esencjonalną kawę. Na gwiazdkę Michelina to może i za mało, ale miejsce jest wyjątkowe, bo pracują tu osoby z zespołem Downa. Zanim zamówi się posiłek i zje, jest szansa na poznanie z imienia wszystkich pracowników. Informacja o wieku, posiadaniu kota czy ulubionym kolorze kelnera też wchodzi w grę. Bo tu liczy się pogawędka, wymiana serdeczności, a nawet przyjacielski uścisk – w dobie pandemii raczej „nielegalny”. Restaurację założył Saruhan Singen. A wszystko za sprawą córki – Sizi, która urodziła się z niepełnosprawnością intelektualną. Saruhan – z zawodu architekt – chciał, by mogła sama zapewnić sobie utrzymanie. Później wśród obsługi pojawiały się kolejne osoby z zespołem Downa – w 2013 r. było tam zatrudnionych 25 niepełnosprawnych pracowników. Restauracja utrzymuje się z codziennej działalności, ale korzysta też ze wsparcia sponsorów.
Amici, czyli przyjaciele
Z kolei w Rzymie przy Piazza di Sant’Egidio mieści się inna restauracja wymykająca się przeciętności. W menu tradycyjna kuchnia włoska: bruschetta z pomidorami, saltimbocca – czyli eskalopki cielęce, makarony różnej maści, zapiekana cukinia, karczochy, a na deser – tiramisu przyprószone kakaowym pyłem. Soczyste kolory na talerzach pobudzają resztę zmysłów – zapachy i smaki krążą w powietrzu.
Trattoria degli Amici ma swoich stałych bywalców („Działają od 1992 r. Odwiedzam tę restaurację za każdym razem, gdy jestem w Rzymie”), ale i tych, którzy ściągają tutaj zwabieni opiniami na Tripadvisorze: „Wspaniałe jedzenie. Świetna lokalizacja w sercu typowej, starej włoskiej dzielnicy pełnej wąskich i krętych uliczek oraz pastelowych domów” czy „Makaron domowej roboty był pyszny!”. Wartością dodaną w przypadku tej restauracji jest jej „misja” – bowiem jako kelnerzy pracują tutaj osoby z niepełnosprawnością, które stanowią naprawdę zgraną ekipę. Żaden z wpisów, które pojawiły się wśród opinii o tym miejscu, nie był krytyczny – idąc tam, po prostu trzeba być gotowym na obsługę, która „tworzy atmosferę czystej radości”. A to jest już wliczone w cenę…
Włoscy „Przyjaciele” serwują smaczne jedzenie i całkiem sporą dawkę pozytywnej energii
fot. Trattoria de Gli Amici/facebook
PizzAut, czyli relacje
W maju w Mediolanie otwarto pizzerię prowadzoną przez młodzież z autyzmem. Dziewięcioro z nich podpisało swoją pierwszą umowę. Jak pisze jezuita, o. Łukasz Sośniak z Radia Watykańskiego, lokal miał wystartować rok temu, jednak uroczysta inauguracja musiała zostać przełożona ze względu na obostrzenia sanitarne. „Inicjatywa ma pomóc budować relacje osób autystycznych z otoczeniem i jednocześnie zapewnić im pracę”. To sytuacja podobna do tej stambulskiej – organizację non-profit, która prowadzi pizzerię, założył Nico Acampora – ojciec dziecka ze spektrum autyzmu, który podkreślił, że „w tych tak trudnych dla gastronomii czasach to otwarcie, tak pełne radości i entuzjazmu, jest znakiem nadziei dla wszystkich”. Co ciekawe, chłopcy swoim food truckiem zjeździli wcześniej miasto – sprzedawali pizzę, ale też (a może przede wszystkim) uczyli się budować relacje z innymi. Warto wspomnieć, że osoby ze spektrum autyzmu borykają się często z ograniczeniami komunikacyjnymi – mają problem z odczytaniem pozawerbalnych informacji, z zainicjowaniem kontaktu i jego podtrzymaniem, z dostosowaniem języka do sytuacji nieoficjalnej, ze spójnością wypowiedzi, przestrzeganiem etykiety językowej, odczytaniem kontekstu, z dostrzeżeniem i nazwaniem czyichś uczuć. Takie zderzenie z „ulicą” jest świetnym treningiem – dla jednej i drugiej strony. Młodzi przerabiają na własnej skórze różne sytuacje, których scenariusze są nieprzewidywalne, a klienci uczą się nie bać „inności” i oswajać swoje lęki – w dużej mierze wynikające z niewiedzy.
Gościem specjalnym podczas inauguracji była włoska polityk – przewodnicząca senatu Maria Elisabetta Alberti Casellati – i to właśnie z myślą o niej przygotowana została nowa pizza z mortadelą, ziarnami pistacji, białym serem scamorza i cytryną, na którą przepis powstał… w czasie pandemii. Lokal odwiedził również senator Eugenio Comincini – autor projektu ustawy, która ma na celu uregulowanie statusu prawnego tzw. start-upów społecznych. Chodzi o podmioty, które zdecydują się na prowadzenie działalności gospodarczej z udziałem co najmniej dwóch, trzech osób niepełnosprawnych. Dla nich przewidziane będą ulgi podatkowe i inne ułatwienia. Mediolański lokal powstał z myślą o zatrudnieniu w przyszłości także osób z niepełnosprawnością ruchową, na co ma pozwolić duża kuchnia, specjalne wyposażenie, taśmowy piec czy odpowiednio dostosowane meble.
Ergo Sum, czyli życie jest fajne
Polska nie zostaje w tyle, choć wydaje się, że ostatni rok położył się cieniem na funkcjonowaniu wielu placówek – w tym również tych z „misją społeczną”. Już na początku 2016 r. zapowiadano otwarcie w Warszawie (przy ul. Grójeckiej 68) klubokawiarni Życie Jest Fajne. Miało w niej pracować dziesięć wysoko funkcjonujących osób z autyzmem. Cel, jak zawsze, ambitny: dać osobom z niepełnosprawnością szansę na pracę, zarobek, możliwość realizacji, usamodzielnienie, wyjście z domu, stanie się częścią większej grupy. Bo to przecież najlepsza terapia. W ich przypadku – to miejsce miało się dostosować do nich, nie na odwrót. Wypracowane zyski chciano dodatkowo przeznaczyć na inny projekt Fundacji Ergo Sum – otwarcie ośrodka pobytu dziennego dla osób z autyzmem. Na miejscu działał też klub integracyjny dla osób dorosłych ze spektrum autyzmu, w którym mogli oni codziennie spędzić kilka godzin. Dziś na profilu facebookowym klubokawiarni w okienku „godziny otwarcia” adnotacja na czerwono: zamknięte na stałe. A na ściance post z 15 marca: „To już nasze 5. urodziny! Ale wcale to nie są fajne urodziny. Po roku niedziałania cały czas potrzebujemy Waszego wsparcia, aby przetrwać…”. Zawieszenie działalności spowodowane sytuacją pandemii postawiło pod znakiem zapytania dalsze funkcjonowanie. Braku klientów oraz wstrzymania organizacji warsztatów, wystaw czy przyjęć nie uratował nawet oferowany catering, choć miejsce na warszawskiej Ochocie nie zamknęło się na cztery spusty. Cały czas pracownicy klubokawiarni realizują projekt wsparcia osób w bezdomności: wydają posiłki, paczki żywnościowe, kosmetyki, odzież, buty. Wszystko oparte jest na zbiórkach wśród osób prywatnych.
Dobra Kawiarnia, czyli szansa
Także w 2016 r., w lipcu, rozpoczęła swoją działalność Dobra Kawiarnia (Poznań, ul. Nowowiejskiego 15). Zatrudnionych tam sześć niepełnosprawnych intelektualnie osób pracowało w kuchni i wydawało posiłki – śniadania i lancze. W menu znalazła się oferta dla bezglutenowców, wegetarian i wegan. Na początku nie brakowało obaw – zwłaszcza wśród samych pracowników, ale z czasem to miejsce stało się dla nich furtką do „normalności”. Niestety, kawiarnia już w 2018 r. walczyła o przetrwanie i mimo szeroko zakrojonej akcji ratowniczej nie udało się uniknąć jej zamknięcia. „Praca osób z niepełnosprawnością intelektualną powinna być zwyczajną sprawą. My wiemy, ile mogą z siebie dać, gdy dostaną szansę. A mogą pracować w różnych miejscach, wykonywać wiele zadań. Bariery w głowie są w tym największą przeszkodą. Wspólnie możemy je pokonać, gdy przestaniemy się bać. Na szczęście jest w nas coraz więcej otwartości – świadczy o tym fakt, że już siedmioro Dobrych Pracowników znalazło zatrudnienie u pracodawców, którzy zgłosili się do nas po zamknięciu kawiarni” – napisano na stronie.
PizzAut – mediolański projekt to głośne „nie” wobec wykluczania ze świata pracy i relacji społecznych osób ze spektrum autyzmu fot. PizzAut nutriamo l'inclusione/facebook
U Pana Cogito, czyli skuteczna rehabilitacja
Kraków. Tu od czerwca 2003 r. Stowarzyszenie Rodzin „Zdrowie Psychiczne” prowadzi Zakład Aktywności Zawodowej „U Pana Cogito”. Pensjonat i restauracja mieszczą się w pięknej, kameralnej willi z dużym ogrodem, oddalonej zaledwie 900 metrów od Wawelu (ul. Bałuckiego 6). Pracują tutaj osoby po kryzysach psychicznych, m.in. ze zdiagnozowaną schizofrenią. Większość gości jest zorientowanych w specyfice miejsca, do którego przyjeżdżają. To też część skutecznej rehabilitacji zawodowej – ergoterapii. Po pierwsze, praca i świadomość, że jest się potrzebnym, że ma się swoje miejsce. Po drugie, kontakt z drugim człowiekiem, choćby i w roli klienta, czyli nauka relacji, konkretnych zachowań, szansa na rozmowę. Dochód z działalności przekazywany jest na rehabilitację społeczno-zawodową zatrudnionych „U Pana Cogito” osób. Krakowski pomysł został podpatrzony w partnerskim Edynburgu, gdzie przedstawiciele organizacji pozarządowych, samorządu i uczelni mieli możliwość przyjrzenia się z bliska kilku placówkom działającym na warunkach firm społecznych. W stolicy Szkocji od lat swoją działalność prowadzi pensjonat Six Mary’s Place, w którym pracują osoby z zaburzeniami zdrowia psychicznego lub innymi trudnościami na rynku pracy.
W CieKAWEJ każdy pracownik jest zatrudniony na umowę o pracę na stanowisku kelner barista
fot. cieKAWA kawiarnia Gdańsk/facebook
CieKAWA, czyli talerzyki z otrębów
Ostatni przystanek to centrum Gdańska i nietuzinkowa kawiarnia przy ul. Świętojańskiej 68. CieKAWA jest pierwszą na Pomorzu inicjatywą współtworzoną i współprowadzoną przez osoby niepełnosprawne. Działa na zasadach spółdzielni socjalnej. To, co można kupić w kawiarni – m.in. drożdżówki z owocami, serniki, tarty, a nawet ciasto pomidorowe czy szpinakowe – powstaje w kuchni, która mieści się w lokalu po zlikwidowanym gimnazjum na gdańskiej Oruni. Tutaj z kolei pracę znaleźli kucharze, cukiernicy i pomoce kuchenne. Oba te miejsca wzajemnie się uzupełniają, a kto wie, czy dzięki zakupowi coffee trucka CieKAWA nie ruszy pełną parą w miejską przestrzeń.
Spółdzielnia to przedsięwzięcie dwóch organizacji pozarządowych – Polskiego Stowarzyszenia na rzecz Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną Koło w Gdańsku oraz Fundacji Teneo. Ta „fuzja dobra” zagwarantowała miejsca pracy dla osób zagrożonych ubóstwem lub wykluczeniem społecznym. W kawiarni na stanowisku barista kelner pracują m.in. Marcin – miłośnik sportu, gier komputerowych i Facebooka, który doskonali swoje umiejętności baristyczne, podglądając na YouTube mistrzów parzenia kawy, czy Łukasz z zespołem Downa – poza pracą członek Orkiestry Vita Activa, który kocha górskie wędrówki i spotkania ze znajomymi. – Dzięki pracy stają się oni pełnowartościowymi członkami społeczności. Czują się dorośli, bo pracują i zarabiają własne pieniądze, którymi mogą dysponować według swoich potrzeb. Staramy się nie nagłaśniać tego, że „tu pracują osoby z niepełnosprawnością intelektualną”. Chcemy być profesjonalną kawiarnią z dobrą kawą i pysznymi ciastami własnej roboty – podkreśla Krzysztof Skrzypski z Ciekawej Spółdzielni Socjalnej.
CieKAWA to nowoczesne miejsce, gdzie znakiem firmowym są przekąski i desery przygotowywane według własnych, sprawdzonych receptur – w dodatku z naturalnych, świeżych składników. A to wszystko w myśl zasady „zero waste”, czyli „zero odpadów”. Napoje i dania podawane są w naczyniach wielorazowych, natomiast te jednorazowe podlegają całkowitej biodegradacji – kubki wykonane są z trzciny cukrowej, talerzyki z otrębów, a słomki z papieru. Niestety, czas pandemii i obowiązujących obostrzeń mocno wpłynął na działalność kawiarni. – Właściwie nie zdążyliśmy rozwinąć skrzydeł, a już zostały nam one podcięte i tak dryfujemy – w sumie bez jakiejkolwiek perspektywy na tę chwilę. Dzięki wsparciu wielu ludzi dobrej woli udało nam się przejść suchą nogą pierwszy wiosenny lockdown. Potem pomogło nam wsparcie z tarczy antykryzysowej. A w powstanie tego miejsca włożyliśmy ogrom pracy. Najpierw trzeba było przeprowadzić rozmowy z potencjalnymi pracownikami i ich rodzinami. Później – zarejestrować przedsiębiorstwo. Następnie – przeprowadzić profesjonalne szkolenia, zrobić remont, zaaranżować wnętrze i zadbać o wyposażenie lokalu – dodaje Krzysztof Skrzypski.
Tworzenie kawiarni, restauracji czy hoteli, które wpisują się w nurt działalności społecznej i rehabilitacyjnej, ma jeden nadrzędny cel – wspierać, aktywizować, usamodzielniać (na ile się da), a to znaczy podążać za możliwościami osób niepełnosprawnych, a nie zmuszać do działań wbrew ich umiejętnościom. Takie miejsca mogą oferować wysoką jakość usług, choć raczej nie staną się szczególnie dochodowe, bo nie dadzą rady konkurować na rynku z dużo bardziej wyspecjalizowanymi, gdzie pracują kucharze i kelnerzy rodem z kulinarnych programów telewizyjnych. Ale też, wybierając taką kawiarnię czy restaurację, możemy mieć choć odrobinę spokojniejsze sumienie, że wspieramy nie tyle „jakiś” biznes, ile pomagamy realizować czyjeś marzenia. Marzenia o zwykłym życiu…