Logo Przewdonik Katolicki

Sejmowa lekcja polityki

Michał Szułdrzyński
fot. Magdalena Bartkiewicz

Im głośniej opozycja poszukuje wokół zdrajców, tym sama jest bardziej niezdolna do realizowania swojej misji

Choć głosowanie w Sejmie dotyczące ratyfikacji decyzji UE o zwiększeniu zasobów własnych – czyli zgody Polski na zaciągnięcie przez Unię Europejską wspólnego długu na Europejski Fundusz Odbudowy – na opozycji wywołało potężną awanturę, paradoksalnie przywróciło do naszej polityki trochę normalności. Bo choć antypisowska opozycja usiłowała przeforsować pogląd, że zawsze i wszędzie trzeba być przeciwko partii Jarosława Kaczyńskiego, to jednak w tym głosowaniu opozycja przyjęła wszystkie możliwe scenariusze. Koalicja Obywatelska się wstrzymała, Lewica i ludowcy zagłosowali za, Konfederacja zaś przeciw. W efekcie zarówno prawicowa opozycja, jak i lewicowa – zagłosowały w zgodzie ze swoimi przekonaniami, zaś opozycja liberalna wstrzymała się, bo taką przyjęła w tej sprawie taktykę.
Czy właśnie tak nie powinna wyglądać polityka opozycji? Część komentatorów jest innego zdania. W myśl ich stanowiska opozycja powinna jak jeden mąż walczyć z PiS, bo to partia, która niszczy w Polsce demokrację. A zatem skoro czasy są nienormalne, to i na normalną politykę nie ma miejsca. Trzeba dawać świadectwo i bronić demokracji, walczyć o sprawy fundamentalne, a nie bawić się w politykę – mówią. Tyle że to szantaż moralny. Owszem, uważam, że w sprawach ustroju polityka PiS jest bardzo niebezpieczna. Sądy są podporządkowane coraz bardziej ministrowi sprawiedliwości, a działają jeszcze gorzej niż przed 2015 r. Trybunał Konstytucyjny stał się własną parodią i nikt nie ma złudzeń co do jego niezależności. Telewizja publiczna jest publiczna tylko z nazwy, ponieważ niezwykle stronniczo włącza się w politykę na korzyść obozu władzy, choć powinna reprezentować najwyższe standardy niezależności. Ale jeśli opozycji, szczególnie Koalicji Obywatelskiej, to się nie podoba, powinna zrobić wszystko, by wygrać wybory i odsunąć PiS od władzy, a nie oskarżać każdego, kto się z nią nie zgadza, o to, że wspiera PiS i przyczynia się do utrwalania władzy Kaczyńskiego.
Można nawet stwierdzić, że im głośniej opozycja poszukuje wokół zdrajców, tym sama jest bardziej niezdolna do realizowania swojej misji. Dobrym przykładem niech będzie mit o tym, że dało się przy okazji tego głosowania obalić rząd PiS. Politycy KO mówią, że za ratyfikacją zagłosowało 211 posłów klubu PiS, więc rząd stracił większość. Ale to tylko pół prawdy. Zbigniew Ziobro i jego Solidarna Polska zagłosowali przeciw ratyfikacji, ale wcale nie mają ochoty wychodzić z koalicji. Fakt, że ratyfikację poparło 211 posłów PiS, nie oznacza, że znalazłaby się większość na to, by poprzeć wniosek o wotum nieufności dla Mateusza Morawieckiego. Żeby to się udało, trzeba by mieć poparcie kogoś z wewnątrz, na przykład Jarosława Gowina i jego Porozumienia. Ale też wymagałoby to tego, że w głosowaniu nad odwołaniem rządu jak jeden mąż zagłosowałaby cała Lewica, Koalicja Obywatelska, PSL, Konfederacja i kilku gowinowców. Czy szef PO miałby pewność, że zgodzi się Konfederacja i Gowin? Bardzo w to wątpię. Twierdzenie więc, że przez zdradę Lewicy nie udało się obalić rządu, po prostu nie trzyma się faktów. Ale jest wygodne, bo pozwala zamaskować nieskuteczność liderów PO, zwalając winę na polityków Lewicy, którzy rzekomo zdradzili.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki