Logo Przewdonik Katolicki

Ptak w klatce nie przestaje śpiewać

Anna Druś
Dwa kościoły w centrum Santiago de Chile zostały spalone w pierwszą rocznicę protestów antyrządowych 19 października 2020 r. fot. Pablo Rojas Madariaga/SOPA Images-Sipa USA-East News

Coraz więcej ludzi na świecie jest pozbawionych wolności religijnej. Źle jest nie tylko tam, gdzie rządzą islamscy ekstremiści, ale również w autorytarnych reżimach, kontrolujących obywateli okiem Wielkiego Brata.

Wracający z wieczornej modlitwy pastor jednej ze wspólnot ewangelikalnych działających na terenie Indii zginął w wypadku motocyklowym, ponieważ ktoś rozciągnął w ciemnościach stalową linkę niedaleko jego domu. Ktoś, kto doskonale wiedział, kim pastor jest, i komu się nie podobało, że nie jest hinduistą.
Również w Indiach w marcu tego roku jadące pociągiem katolickie zakonnice zostały zaatakowane przez współpasażerów tylko za to, że skojarzyły się im z nawracaniem na chrześcijaństwo. Siostry cudem uniknęły zbiorowego linczu.
Tylko w tym roku islamiści związani z Boko Haram porwali na terenie Nigerii kilkaset uczniów lub studentów. Z dochodowym biznesem, jakim stał się ten proceder, łączy się walka z zachodnią edukacją, którą na terenie tego kraju mają prowadzić chrześcijańskie szkoły.
To tylko trzy przykłady sytuacji łamania wolności religijnej na świecie w ostatnim czasie. Gdy piszę ten tekst, prawdopodobnie zdarzyło się ich znacznie więcej. Pewnie i dziś porwano kogoś dla okupu, oskarżono o bluźnierstwo przeciw jedynie słusznej religii jego państwa, nie udzielono pomocy lekarskiej dlatego, że wyznaje nie tego Boga, co powinien.

Druzgocący raport
Według opublikowanego w ubiegłym tygodniu streszczenia raportu „Wolność religijna na świecie 2021” przygotowanego przez papieskie stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie, prawo człowieka do wolności wyznania i przekonań religijnych łamane jest obecnie w 62 krajach świata, spośród 196 badanych. Oznacza to, że 67 proc. mieszkańców Ziemi żyje w kraju, gdzie to podstawowe prawo człowieka jest łamane. W 26 krajach dochodzi do prawdziwych prześladowań, łącznie z przelewem krwi, zaś w pozostałych 36 do dyskryminacji. Ponadto 24 kolejne państwa znajdują się „pod obserwacją”, gdyż pojawiły się w nich np. zbrodnie z nienawiści o podłożu religijnym i akty wandalizmu. W ciągu ostatnich dwóch lat sytuacja w tej dziedzinie znacząco się pogorszyła, a grupą najczęściej prześladowaną pozostają chrześcijanie.
Choć najczęściej o atakach na chrześcijan słyszymy w kontekście ekstremizmu islamskiego, to pierwsze i drugie miejsce pod względem prześladowań zajmują Chiny i Korea Północna. Dzieje się tak dlatego, że Chiny są najgęściej zaludnionym krajem świata, więc z tego względu autorytaryzm rządów tego jednego państwa wpływa na życie procentowo największej liczby ludzi.

Afryka pod butem islamistów
Zdecydowanie jednak najkrwawsze formy prześladowań na tle religijnym spotykamy dziś w krajach, gdzie panoszy się ekstremizm islamski, zwłaszcza w Afryce. Aż 19 krajów tego kontynentu raport PKWP zaznacza na czerwono lub pomarańczowo. W dziewięciu z nich w ciągu ostatnich dwóch lat sytuacja jeszcze się pogorszyła.
– Islamiści z Bliskiego Wschodu już wcześniej upatrzyli sobie Afrykę jako kontynent ekspansji – mówi Tomasz Zawal, dyrektor poznańskiego biura Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie, który redagował polskie tłumaczenie raportu. – Ich celem jest zniszczenie struktur demokratycznych w tych państwach i zaprowadzenie rządów opartych na prawie wyznaniowym (szariatu), co jest związane z agresywną retoryką wobec nie dość „radykalnych” lokalnych wyznawców islamu oraz z terrorem skierowanym wobec „niewiernych”, chrześcijan i animistów, który ma ich zmusić do porzucenia swojej ziemi i ucieczki – wyjaśnia Zawal. Zwraca uwagę, że znakomitą glebą dla szerzenia tej ideologii jest bieda, chaos organizacyjny i nieugruntowane wystarczająco w Afryce chrześcijaństwo.
– W większości tych krajów, gdzie dziś działają dżihadyści, ludzie od dawna tęsknią za porządkiem, za silną, nieskorumpowaną władzą, która zorganizuje im życie. Dlatego dość łatwo coraz większa ich grupa wierzy w obietnice islamistów. Ci, co nie wierzą, są zastraszani masowymi morderstwami czy porwaniami – mówi Tomasz Zawal, podkreślając jednak przy tym, że nawet w Afryce są przebłyski nadziei, ponieważ sytuacja wolności religijnej zaczęła się poprawiać w kilku krajach, zwłaszcza w Sudanie. – Ogromny wpływ na to miał pamiętny gest papieża Franciszka, który na kolanach błagał przywódców Sudanu, by zaprzestali plemiennych waśni i rozpoczęli proces pokojowy. Podziałało! Dla tamtych ludzi ów gest miał niezwykłe znaczenie symboliczne, poczuli, że świat Zachodu, z którym utożsamiają papieża, ich szanuje – zauważa dyrektor poznańskiego biura Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie.

Chiński Wielki Brat
Choć o zagrożeniach islamskich słyszymy najczęściej, to jednak większe zaniepokojenie powinna budzić dramatyzująca się sytuacja w krajach Azji takich jak Indie, Chiny czy Korea Północna. „W tych krajach kwestionuje się nie tylko wolność religijną, ale narusza się wszystkie prawa człowieka. Korea Północna jest wręcz dla chrześcijan krajem zagłady” – powiedział podczas prezentacji raportu Alessandro Monteduro, kierujący stowarzyszeniem PKWP na szczeblu międzynarodowym.
Wyjątkowy kształt ma ograniczanie wolności religijnej w Chinach, ponieważ od kilku lat działa tam tzw. System Zaufania Społecznego, obejmujący już nawet 1,3 mld obywateli. Jest to system przyznawanych cyfrowo punktów za bycie dobrym obywatelem, od których zależy możliwość dostania się na uczelnię, do wymarzonej pracy, do opieki zdrowotnej czy nawet możliwość zakupu smartfona. Punkty są odejmowane, gdy obywatel robi coś zakazanego: szuka w internecie nieodpowiednich treści, robi coś przeciw władzy czy zadaje się z nieodpowiednimi osobami, takimi jak nieakceptowani przez władzę księża. Aby tak głęboka inwigilacja była wykonalna, w całym kraju rozmieszczono już 626 milionów ulicznych kamer z możliwością identyfikacji twarzy – kamery te są w stanie wyłapać miejsca, gdzie konkretny obywatel bywa. Do tego dochodzą skanery smartfonów i stała kontrola obecności w internecie, od zakupów po serwisy społecznościowe.
Pierwszą grupą wziętą na celownik tych ograniczeń była społeczność Ujgurów – muzułmanów zamieszkujących prowincję Xinjiang. Etniczny nacjonalizm łączy się tu z chęcią odwetu za serię ataków terrorystycznych dokonanych przez ujgurskich radykałów na etnicznych Chińczykach w Xinjiang w latach 2009–2016. „Żaden reżim w historii nie był bardziej skuteczny w urzeczywistnianiu utopijnej powieści George’a Orwella Rok 1984 niż Chińska Republika Ludowa. Rzeczywiście, aparat represji zbudowany w ostatnich latach przez Komunistyczną Partię Chin jest tak precyzyjnie dopracowany, wszechobecny i technologicznie wyrafinowany, że sprawia, iż Wielki Brat wydaje się amatorszczyzną” – czytamy w raporcie PKWP. 
– Niepokojące jest to, że rządy innych autorytarnych reżimów obecnych w Azji już przyglądają się rozwiązaniom stosowanym przez władze Chin i niewykluczone, że wkrótce wprowadzą je u siebie – zauważa Tomasz Zawal.

Nacjonalizmy dochodzą do głosu
Innym przykładem pogarszającej się wolności religijnej są Indie, gdzie do głosu doszła ideologia hindutwu, szerzona przez partię Bajrang Dal. Głosi ona, że Indie są miejscem, gdzie należy wyznawać wyłącznie hinduizm, a wszystkie inne religie, zwłaszcza chrześcijaństwo, kojarzone z latami brytyjskiego wyzysku, powinny być zakazane. Tam wprawdzie nie ma jeszcze tak krwawych i bezwzględnych prześladowań jak w Afryce, jednak nasilają się napięcia społeczne i dyskryminacje. Wymienione wcześniej przypadki napaści na zakonnice czy na pastora protestanckiego to tylko niektóre przykłady. Już ponad 150 dni w więzieniu w Bombaju przebywa indyjski jezuita o. Stan Swamy oskarżony o terroryzm i wspieranie indyjskich komunistów (maoistów). Międzynarodowe protesty i manifestacje w jego obronie nie przynoszą rezultatu. W połowie stycznia ujawniono list, jaki napisał z więzienia, w którym opisał, że powoli zaprzyjaźnia się z innymi więźniami i nie przestaje wierzyć w swoje uwolnienie. „Ptak w klatce nie przestaje śpiewać” – konkludował.
– Pomimo tak trudnej sytuacji, w jakiej znajdują się obecnie miliony wyznawców różnych religii na świecie, nie przestajemy dostrzegać powodów do radości czy nadziei. Nawet pandemia koronawirusa, która w wielu miejscach zaostrzyła prześladowania, była czasem, gdy nie brakowało przykładów braterstwa międzyreligijnego. We wszystkich religiach nie brakuje przecież ludzi dobrej woli, a większość ludzi pragnie po prostu żyć w pokoju – podsumowuje Tomasz Zawal.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki