Logo Przewdonik Katolicki

Życie ma wartość

Natalia Budzyńska
fot. Aleksandra Walas

Raporty mówią o tym, że 60 proc. uchodźców ubiegających się azyl i przebywających na Lesbos myślało o samobójstwie, a 30 proc. podjęło taką próbę.

Wciąż myślę o Afgance w ostatnim miesiącu ciąży, matce trojga dzieci, która w skrajnej desperacji, po miesiącach wegetacji w obozie dla uchodźców Moria na wyspie Lesbos, z rozpaczy, strachu i braku nadziei chciała sobie odebrać życie. Druga Moria (pierwszy obóz spłonął pół roku temu) to piekło na ziemi, miejsce dla tych, którzy musieli porzucić swoje domy z różnych powodów. Nikt nie robi takich rzeczy z kaprysu. W tym prowizorycznym obozie mieszka się w namiotach, w błocie, zimnie, brudzie, w totalnej beznadziei. Wszystkiego brakuje, nawet wody, żywności, środków higienicznych i opieki medycznej.
Raporty mówią o tym, że 60 proc. uchodźców ubiegających się azyl i przebywających na Lesbos myślało o samobójstwie, a 30 proc. podjęło taką próbę. Większość cierpi na depresję, która najbardziej dotyka dzieci. 26-letnia Maleka, choć wcale nie wiadomo, czy to jej prawdziwe imię, jest teraz ich twarzą. Załamała się, gdy dowiedziała się o tym, że zabroniono jej opuścić obóz z grupą przenoszoną do Niemiec. Powodem była jej zaawansowana ciąża.
Wczujmy się w jej sytuację. Przebywanie w obozie na Lesbos kobiety w ciąży to skrajna sytuacja. Znalazła się w grupie, która miała lada chwila to miejsce opuścić i wyjechać na kontynent – ona i jej rodzina otrzymali status uchodźcy i azyl. Po niemal dwóch latach na wyspie, teraz miała nadzieję, że jej dziecko urodzi się w bezpiecznym miejscu. Byle nie tutaj, byle nie w tym koszmarze.
I nagle okazuje się, że nic z tego – zostaje wykreślona z listy, lekarz czy przedstawiciel greckiego rządu uważa, że podróż samolotem w jej stanie jest nierozsądna. Maleka zostaje pozbawiona ostatniej nadziei. Wyprowadza z namiotu swoje dzieci i oddaje je pod opiekę kobiet, samotnie siada wewnątrz i podpala namiot. Nie chce żyć, nie chce wydawać dziecka na taki świat.
Pożar ugaszono, Malekę odratowano i zawieziono do szpitala z poważnymi oparzeniami. I na to wszystko do zszokowanej i poparzonej kobiety przychodzi policja, aby ją przesłuchać. Przesłuchują ją dwie godziny. Jeszcze przed chwilą była gotowa umrzeć, będąc w skrajnej rozpaczy i kompletnym kryzysie psychicznym, a teraz słyszy, że postawione zostały jej zarzuty zniszczenia mienia (to znaczy namiotu) i narażenia innych mieszkańców przez wzniecenie ognia. Musi odbyć się proces, a ona do tego czasu ma zakaz opuszczania wyspy. Zamiast pomocy otrzymuje karę.
Kiedy myślę o nadchodzącym Dniu Świętości Życia, to mam przed oczyma nie piękne noworodki na plakatach, ale tysiące ludzi bez domów, zamkniętych w obozach-więzieniach. Patrzymy na ich cierpienie i mamy ich na sumieniu. Myślę o wszystkich ludziach, którym odbiera się godność z powodu biedy, bezdomności, alkoholizmu, chorób, niesprawności. To święto ma nam przypomnieć o nadrzędnej wartości każdego ludzkiego życia.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki