Logo Przewdonik Katolicki

Odwaga dominikanów

Michał Szułdrzyński
fot. Magdalena Bartkiewicz

Dominikanie nie mają informacji, że któryś z ojców dopuścił się czynów nieobyczajnych na małoletnich, ale w duchu odpowiedzialności za całą wspólnotę działają proaktywnie.

Nie wiem, czy to przez pandemię, czy przez długą zimę, która daje się we znaki, ale dość pesymistycznie ostatnio patrzyłem na Kościół w Polsce. Słysząc o kolejnych trudnych sytuacjach, by nie powiedzieć skandalach, z którymi nie wszyscy lokalni pasterze potrafili sobie poradzić, byłem coraz to bardziej zafrasowany, obawiając się przyszłości katolicyzmu w Polsce. Ale jednego dnia wzeszło słońce. Nagle w natłoku złych wiadomości i trudnych spraw pojawiło się oświadczenie prowincjała polskich dominikanów. Tu krótkie zastrzeżenie, że mogę nie być wobec tego zakonu całkiem obiektywny, ponieważ wychowywałem się na Mszach dominikańskich w Krakowie, dominikanin był duszpasterzem obozów wędrownych, na których poznałem moją żonę, dominikanin udzielał nam ślubu i do dziś bardzo cenię sobie liturgię, którą można przeżyć w konwentach dominikańskich.
W ubiegły weekend klasztor we Wrocławiu ogłosił, że duszpasterstwo działające tam pod koniec lat 90. miało charakter sekty. Dlatego poproszono wiernych, którzy doznali przemocy psychicznej, fizycznej, a nawet seksualnej ze strony jego duszpasterza, o zgłaszanie się, by zadośćuczynić doznanym szkodom. Przy okazji wrocławscy dominikanie poprosili wszystkich, którzy kiedykolwiek zostali skrzywdzeni przez któregokolwiek z przedstawicieli zakonu kaznodziejskiego, by zgłaszali się do zakonu. Nie, nie dlatego, by mieli wątpliwości wobec członków konwentu, ale na wszelki wypadek. Prośbę klasztoru lokalnego poparł prowincjał o. Paweł Kozacki, informując, że wolą polskiej prowincji jest to, by – choć nie ma na razie takich sygnałów – wszyscy, którzy czują się skrzywdzeni przez któregoś z jego zakonników, zgłaszali się po pomoc.
Zaimponowała mi odwaga polskich dominikanów. Niektóre diecezje wyglądają, jakby były przeniknięte strachem, co będzie, jak wydadzą się nieobyczajne zachowania z przeszłości. Jak wówczas zareagować? Dominikanie zaś nie tyle reagują, ile działają proaktywnie. Nie mają informacji, że któryś z ojców dopuścił się czynów nieobyczajnych na małoletnich. Ale w duchu odpowiedzialności za całą wspólnotę działają proaktywnie – zachęcają ewentualne ofiary do tego, by się do nich zgłosiły.
Odwaga ojców dominikanów imponuje, bo jest świadectwem wierności Kościołowi. Ludzie bywają grzeszni, ale słabość nie może być usprawiedliwieniem niegodziwości. Dlatego dominikanie w poczuciu odpowiedzialności za swoją wspólnotę, ale też i za cały Kościół apelują do potencjalnych ofiar – to wy jesteście najważniejsi, to w was widzimy oblicze Chrystusa. Nie będziemy myśleć o sobie, ale o tym, jak wam wynagrodzić zło, którego doświadczyliście. Nie bójcie się. My też się nie boimy.
I właśnie odwaga wrocławskich, ale też i szerzej, polskich dominikanów napełniła nadzieją. Jeśli Kościół w tych bolesnych sprawach ma zachować wiarygodność, to właśnie dzięki takim odważnym postawom jak ta, którą zaprezentowali polscy dominikanie.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki