W weekend po śmierci twórcy Budki Suflera co chwilę odkrywałem, które jeszcze piosenki zapisał on na partyturze. Nie tylko dla swojego zespołu. Setki ludzi przypominało sobie o tym, że jego melodie śpiewały takie artystki jak Irena Santor, Anna Jantar, Zdzisława Sośnicka, Irena Jarocka, Izabela Trojanowska i Urszula. „To także jest jego?” – pytaliśmy, słuchając z sentymentem hitów, w całej rozciągłości tego słowa – utworów, które śpiewane były na festiwalach, w telewizji, na koncertach, ale które też przeniknęły do naszej codzienności, stały się dla kolejnych pokoleń wspomnieniem czasów młodości, towarzyszem zabaw i miłosnych uniesień.
Sukces z Lublina
Urodził się w 1950 r. w Lublinie. Tam też rozpoczął edukację muzyczną, od dziecka rozwijając talent do gry na wielu instrumentach: klawiszowych, trąbce, gitarze basowej. Uczęszczał do liceum muzycznego, z którego został wyrzucony, za udział w programie telewizyjnym. I wtedy rozpoczął samodzielną karierę, by wreszcie na początku lat 70. założyć zespół, z którym będzie koncertował przez 45 lat i z którym będzie kojarzony.
Pamiętamy Budkę Suflera i Lipkę występującego w towarzystwie kilku klawiszy. A ze sceny płynęły jego wielkie przeboje: Cień wielkiej góry, Jest taki samotny dom, Czas ołowiu. Sama historia zespołu była bardzo burzliwa: wokaliści zmieniali się w nim aż trzy razy, ale jego kompozycje były przez cały czas motorem artystycznym Budki. Gdy rozpoczął współpracę z autorem tekstów, Markiem Dutkiewiczem, powstały tak wielkie hity jak Za ostatni grosz i oczywiście Jolka, Jolka pamiętasz.
Koledzy z zespołu i inni artyści wspominają go jako tytana pracy, który komponował z lekkością, ale zawsze bardzo precyzyjnie i profesjonalnie. W latach 80. znalazł czas, by wypromować też innych artystów. To dzięki jego muzyce do dziś nucimy Dmuchawce, latawce, wiatr i Malinowego Króla Urszuli czy Wszystko, czego dziś chcę Izabeli Trojanowskiej.
Lata 90. to czas przemian także na rynku muzycznym, Budka Suflera jest już zespołem z sukcesami, ale czy odnajdzie się w czasie muzycznych telewizji i coraz bardziej masowej dystrybucji muzyki? Znów zadziałał geniusz kompozycyjny Romualda Lipki. W 1997 r. ukazuje się płyta Nic nie boli tak jak życie, która nie dość, że sprzedaje się w nakładzie ponad miliona egzemplarzy, to przynosi do polskiej muzyki także milionowy przebój Takie tango z nieśmiertelną frazą „bo do tanga trzeba dwojga…”. Następnie był sukces Balu wszystkich świętych i tak utwory Lipki po raz kolejny stały się muzyką pokolenia. A był to już 30. rok jego pracy artystycznej!
Nigdy jednak nie zwolnił, wciąż komponował, mimo że rynek muzyczny zmienił się diametralnie, wraz z pojawieniem się internetu. Nie zraziło go to, choć dostrzegał zagrożenia tej sytuacji, twierdził, że w muzyce nie liczy się obecnie jakość, technologia. Autorowi tekstów do jego hitów – Dutkiewiczowi – powiedział, że współczesne utwory są jak połączenie wody i wody: wpadają jednym uchem i wylatują drugim. Nie wydaje się jednak, by walczył z tym w otwarty sposób, po prostu tworzył i występował. W 2015 r. założył Romuald Lipko Band – koncertował, prezentując swoje największe utwory, wraz z Izabelą Trojanowską, Urszulą, Felicjanem Andrzejczakiem, Grzegorzem Wilkiem. Można powiedzieć, że występował niemal do śmierci, bo kiedy w 2019 r. zdiagnozowano u niego raka dróg żółciowych, to mimo bólu zagrał ogromną trasę w halach w całej Polsce, na 45-lecie Budki Suflera. Jednym z jego ostatnich był utwór Nie zastąpi Ciebie nikt, skomponowany na 100. rocznicę urodzin Karola Wojtyły.
Muzyka była jego życiem, za twórczość otrzymał odznaczenia państwowe: Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski i Srebrny Krzyż Zasługi „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”. Odszedł w swoim rodzinnym Lublinie, po półrocznej walce z chorobą, wśród rodziny i przyjaciół z zespołu. Stolica Lubelszczyzny uhonorowała go zagraniem po hejnale na ratuszowym balkonie jego ogromnego hitu Jolka, Jolka pamiętasz.
Do rytmu serca
Co sprawia, że utwór muzyczny staje się hitem? Wiedział to Romuald Lipko i konsekwentnie stosował: wpadające w ucho refreny, rytmiczność, a także nawiązywanie do znanych i lubianych motywów muzycznych (w jego melodiach znaleźć można wiele inspiracji innymi utworami). Ale to jeszcze za mało, jako muzyk miał on niesamowite wyczucie tego, co się Polakom podoba. Sam mówił, że jesteśmy nieco rzewnym narodem i nawet gdy pisze wesołą piosenkę, to wychodzi mu trochę smutno. Myślę też, że sukcesy jego utworów wynikały z szacunku jego jako twórcy muzyki do autora tekstu i wykonawców. W jednym z wywiadów opowiadał, że nieszczęściem muzyki współczesnej jest to, że wokalista sam tworzy muzykę i pisze tekst, a następnie go wykonuje. Lipko wiedział, jaką pracę trzeba włożyć w stworzenie muzyki, i potrafił wydobyć z niej dodatkowe sensy.
Przyjrzyjmy się jednemu z utworów – Cisza jak ta z 1993 r., do którego tekst napisał Andrzej Mogielnicki: „Sza, cicho sza czas na ciszę/ Już oddech jej coraz bliżej,/Tego naprawdę Ci brak,/Ona jedna prawdziwy ma smak,/ Cisza jak ta”. Zatem utwór muzyczny o… ciszy! Lipko wprowadził do niej jednak taki klimat, że rzeczywiście ma się wrażenie kołysania w łagodności i spokoju. „Kończ, po co ten ciągły hałas,/ Sam zdwoić go wciąż się starasz,/Tak Cię uczyli od lat,/ Tylko krzykiem zdobywa się świat,/ A to nie tak, nie tak!”.
Ten rockman z Lublina wiedział, że nie chodzi o to, by swoje słowa wykrzyczeć jak najgłośniej, by muzyka była kontrowersyjna, zwracała na siebie uwagę dziwacznością czy innością. Dlatego są to utwory tak uniwersalne, do których wracają młodzi artyści, by je znów wykonywać, oraz rzesze słuchaczy, wzruszających się na kolejne muzyczne frazy Lipki. Romuald Lipko zanurzył się teraz w ciszy, tej kryształowej i głębokiej, jak ze wspomnianego utworu. W naszych sercach zapewne jeszcze przez lata będą grały jego piosenki.