Jak miło czytać takie newsy. Od razu wydaje się, że życie nam normalnieje. Tytuł informacji brzmi: „Ofiary awokado. Chirurdzy ostrzegają”. Lekarze holenderscy i amerykańscy ostrzegają przed skaleczeniem podczas usuwania nożem pestki, która, jak wiemy, jest śliska i lubi wymykać się z rąk. Ponieważ postanowiłam optymistycznie patrzeć na świat, to krótki tekst o obrażeniach z powodu awokado naprowadził mnie na możliwość ekologicznego potraktowania pestki, zgodnie z jej przeznaczeniem. Otóż można przecież wyhodować swoje drzewko awokado. Wiem, że jest taka szansa, bo mojej córce się udało. Drzewko w formie długiej łodygi i kilku dużych liści wyrosło niemal pod sam sufit. Jakże to cieszy!
Za powrót do normalności dziękuję też pewnej starszej pani, która zaczepiła mnie w centrum miasta, pytając o ulicę. Pani była ubrana w zimową kurtkę, na plecach plecaczek, w jednej ręce trzymała kijki do nordic walking, a w drugiej papierową mapę. Nie umiałam jej pomóc, a ona mimo to powiedziała przez maseczkę, że wybrała się na spacer szlakiem miejskich murali. Szła sobie od jednego do drugiego, patrząc na mapę, a teraz szukała muralu Krystyny Feldman. Zainspirowała mnie: chciałabym po siedemdziesiątce mieć tyle energii i sił witalnych, żeby spacerować z kijkami po mieście, podziwiając murale i interesując się street artem. Na marginesie dodam, że w Poznaniu uwielbiam poezję na ścianach: Szymborskiej, Herberta, Barańczaka, Różewicza, Miłobędzkiej. Niechby jej było jeszcze więcej, bo ona też podnosi na duchu. Nigdy nie zapomnę, gdy wychodząc od lekarza dość przygnębiona, spojrzałam w bok na ścianę i wiersz Szymborskiej. Od razu nabrałam sił i ochoty do życia, a na niebie rozbłysło słońce.
A kiedy czeka się na przystanku PKS, gdzieś pod Łodzią, a autobus się spóźnia i jest oczywiście zimno i beznadziejnie, to nikt mi nie powie, że nic się nie zmieni, gdy towarzyszy nam młoda pasterka z obrazu Stanisława Witkiewicza. Przystanki wiejskie w jedyną taką galerię na świecie zamienili ludzie związani z Fundacją Tu Brzoza, malując fragmenty młodopolskich dzieł malarzy na murach wiat. „Folkowe przystanki – śródpolne galerie” pokazują m.in. Portret Józia Feldmana Wyspiańskiego, Żniwa Przerwy-Tetmajera, Babie lato i Bociany Chełmońskiego, Wiosnę Malczewskiego. Od Łodzi do Poddębic jest ich kilkanaście. Szlak, tym razem rowerowy, ma ponad 100 kilometrów. Można też wsiąść w samochód. Najważniejsze to rozjaśnić sobie zimowy dzień.