Logo Przewdonik Katolicki

Niewinny kardynał i media

ks. Artur Stopka
Kard. George Pell został oskarżony o molestowanie seksualne, został uznany winnym i skazany na 6 lat więzienia. W kwietniu 2020 r. wyrok został uchylony fot. Michael Dodge/Getty Images

Po uniewinnieniu kard. George Pell znalazł się pod pewnymi względami w trudniejszej sytuacji niż wcześniej. Jego działania, śledzone pilnie przez media całego świata, mają bardzo duże znaczenie dla Kościoła w bolesnej i trudnej kwestii.

Jeśli ktokolwiek spodziewał się, że po wydanym 7 kwietnia br. wyroku uniewinniającym go od wszelkich zarzutów i anulującym wszystkie wcześniejsze skazujące orzeczenia, nazwisko kard. George’a Pella zniknie z medialnych czołówek, może być zaskoczony dalszym rozwojem wydarzeń. Zainteresowanie australijskim hierarchą, który znalazł się w gronie najbliższych współpracowników papieża Franciszka i podjął się niezwykle trudnego zadania uzdrowienia watykańskich finansów, nie maleje. I prawdopodobnie maleć jeszcze długo nie będzie.

Zbieg wiadomości
Na początku grudnia zbiegło się kilka informacji związanych z jego osobą. W wielu mediach omawiano obszernie lub zamieszczano w całości wywiad, jakiego kard. Pell udzielił amerykańskiemu portalowi „National Catholic Register”. Wiązał się on z publikacją w USA pierwszego tomu dzienników, które dostojnik prowadził podczas pobytu w więzieniu. Książka ukazała się staraniem jezuickiego wydawnictwa Ignatius Press.
Specyficznym uzupełnieniem tych dwóch wiadomości było doniesienie, że w Australii w styczniu przyszłego roku staną przed sądem dziennikarze, którzy wbrew sądowemu zakazowi informowali swoich odbiorców o procesie kard. Pella. Według australijskiej prokuratury swoim postępowaniem dopuścili się obrazy sądu. Zakaz został wydany w związku z możliwością wpływu medialnych doniesień na opinie przysięgłych orzekających w sprawie dotyczącej kard. Pella.

Moc cierpienia
Po swoim uwolnieniu australijski hierarcha nie stronił od publicznych wypowiedzi. Zaledwie kilka dni po opuszczeniu więzienia w liście otwartym z okazji Wielkiego Tygodnia i Wielkanocy, opublikowanym przez gazetę „Weekend Australian”, zachęcał chrześcijan do zaakceptowania cierpienia. „Dotyczy to również błędów sądowych” – zaznaczył. Stwierdził, że spędził trzynaście miesięcy w więzieniu za przestępstwo, którego nie popełnił i przyznał, że w tym czasie przeżył jedno rozczarowanie za drugim. „Ale z każdym ciosem pocieszało mnie to, że mogłem ofiarować je Bogu w jakimś dobrym celu, takim jak zamiana masy cierpienia w energię duchową” – napisał.
Dwa miesiące później, w jednym ze swych publicznych wystąpień po wyjściu na wolność, znów mówił o tym, że pobyt w więzieniu umocnił w nim chrześcijańskie przekonanie o zbawczej mocy cierpienia. Jak informował serwis Vatican News, były metropolita Sydney wziął udział w rekolekcjach dla Australijskiego Stowarzyszenia Studentów Katolickich. Mówił o cierpieniu i o tym, jak wytrwać w wierze w czasie ciężkiej próby.

Gorzkie i wrogie
W lipcu kard. George Pell swoją historię opowiedział na łamach pisma „First Things” w tekście zatytułowanym Mój czas w więzieniu. Wspominając, że większość strażników więziennych uważała go za niewinnego, odnotował, że australijskie media przeciwnie, w odniesieniu do niego były „gorzkie w osądach i wrogie”.
Bardzo ostro postawę australijskich mass mediów wobec sprawy kard. Pella ocenił znany na całym świecie katolicki publicysta George Weigel. Dzień po jego uwolnieniu z więzienia mówił wprost o medialnej nagonce i sugerował: „To, jaka będzie recepcja decyzji sądu, powie wiele o tym, czy australijskie media i Australijczycy nauczyli się czegoś z tego wszystkiego”.
Już w lipcu pojawiły się zapowiedzi, że dziennik, który kard. Pell prowadził w więzieniu, zostanie opublikowany. Amerykańskie wydawnictwo Ignatius Press zapowiadało wtedy, że książka ta „stanie się klasyką duchowości”.

Czyszczenie stajni
Zainteresowanie uniewinnionym kardynałem podsyciły dodatkowo wydarzenia w Watykanie związane z kard. Giovannim Angelo Becciu. Pod koniec września papież Franciszek powiedział, że już mu nie ufa. Rezultatem ich rozmowy była rezygnacja kard. Becciu z funkcji prefekta Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, a także z praw związanych z godnością kardynalską. 
Ku zaskoczeniu części mediów kard. Pell niemal natychmiast publicznie, choć nie wprost, skomentował te decyzje. W krótkim oświadczeniu stwierdził, że Franciszek został wybrany, aby oczyścić finanse Watykanu. „Jest to długi proces, i należy jemu podziękować i pogratulować w związku z najnowszymi doniesieniami” – podkreślił i dodał, iż ma nadzieję, że „czyszczenie stajni trwać będzie nadal, zarówno w Watykanie, jak i w stanie Wiktoria”.

Znaczące wydarzenia
Cytowane wyżej oświadczenie kard. Pella szczególnej wymowy nabrało kilka dni później, gdy media obiegły sugestie, iż między obydwoma purpuratami już kilka lat temu doszło do konfliktu. Według prasowych doniesień, spór tak się zaognił, że kard. Becciu, chcąc się pozbyć oponenta ze Stolicy Apostolskiej, miał finansować tych, którzy oskarżali ówczesnego szefa watykańskich finansów.
Nic dziwnego, że w tej sytuacji media starannie odnotowały zarówno fakt, iż pod koniec września papież zaprosił australijskiego hierarchę do Watykanu, jak i pierwszą po uniewinnieniu papieską audiencję dla byłego prefekta Sekretariatu ds. Gospodarczych oraz byłego członka Rady Kardynałów. Za znaczące wydarzenie uznały też sprawowaną przez niego w połowie października pierwszą publiczną Mszę św. w Rzymie. Kolejną falę dziennikarskiego zainteresowania wywołało wydanie na początku grudnia pierwszego tomu jego zapisków czynionych w więziennej celi.

Co dalej?
Choć zabrzmi to jak paradoks, można powiedzieć, że po uniewinnieniu kard. George Pell znalazł się w wyjątkowo trudnej sytuacji medialnej. Pod pewnymi względami trudniejszej nawet niż po skazujących wyrokach. Narracja, jaką w tej sytuacji będzie prowadził, ma znaczenie nie tylko dla niego osobiście, ale również dla całego Kościoła katolickiego. Zwłaszcza w kwestii tak bolesnej i drażliwej, jak wykorzystanie seksualne duchownych wobec dzieci i reakcje na nie ze strony kościelnych władz.
W komentarzach po opublikowaniu pierwszej części jego dziennika więziennego pojawił się ton zawodu, że nie odnosi się do wielkiego zła związanego z seksualnym wykorzystywaniem małoletnich przez osoby duchowne z taką głębią, uczciwością i pasją, na jaką oczekiwali niektórzy czytelnicy.

Wykreować męczennika
Z drugiej strony nie brak chętnych, aby sprawę kard. Pella i jego samego wykorzystać do blokowania w Kościele działań zmierzających do rozliczenia przeszłości w tej sferze. Jego uniewinnienie, a także deklaracje, że stał się „kozłem ofiarnym”, łatwo można wykorzystać do podważania prawdziwości oskarżeń kierowanych wobec wielu innych księży. W tym także tych dotyczących rzeczywistych sprawców krzywd dzieci.
Ten tok myślenia zdaje się usprawiedliwiać dodatkowo sugestie o zakulisowych działaniach kard. Becciu, mających usunąć z Watykanu sprawiającego mu kłopoty bliskiego współpracownika papieża Franciszka. Nie trzeba wiele wysiłku, aby uczynić z niego ikonę niesprawiedliwych ataków na Kościół oraz jego reprezentantów, związanych na przykład z ochroną życia dzieci nienarodzonych. Albo wręcz wykreować na męczennika, ofiarę antyreligijnych, antychrześcijańskich nastrojów i nagonki wrogich mass mediów.

Liczą się fakty
Można spotkać pełne satysfakcji głosy, że w kwestii oskarżeń pod adresem kard. George’a Pella nieprzychylne Kościołowi mass media poniosły sromotną klęskę. Jednak nie ma tu miejsca na triumfalizm ani na uogólnienia. Ostateczny wyrok uniewinniający australijskiego purpurata pokazuje, że choć trudno całkowicie wykluczyć wpływ mediów na wymiar sprawiedliwości, to jednak jest on ograniczony. Nie one wydają orzeczenia na salach sądowych.
Ograniczony jest też wpływ mediów na szeroko rozumianą opinię publiczną. Choć upowszechnia się przekonanie, że coraz bardziej kształtują one rzeczywistość, zamiast ją relacjonować, to jednak sprawa kard. Pella dowodzi, iż liczą się tak naprawdę fakty, a nie domniemania i interpretacje. Dlatego działania i wypowiedzi byłego szefa watykańskich finansów w przyszłości mają ogromne znaczenie.

​Cytaty z pierwszej części zapisków więziennych kard. George’a Pella, obejmujących okres od 27 lutego 2019 r., kiedy kardynał został aresztowany do 13 lipca 2019 r., na miesiąc przed tym, jak Sąd Najwyższy stanu Wiktoria podtrzymał wcześniej wydany wyrok:

Boże, Ojcze nasz, pomóż mi tęsknić za Tobą, tak jak tęsknię za światłem i widokiem słońca.

Ludzie tacy jak ja, którzy prowadzili życie chronione, nigdy nie byli uwikłani w wojnę, ataki terrorystyczne itp., możemy być skłonni do niedoceniania zła w społeczeństwie i szkód wyrządzonych wielu ludziom, ofiarom.

Te listy [wsparcia ze strony życzliwych ludzi – red.] zmieniły mój czas spędzony w więzieniu, mój codzienny program, moje myślenie i modlitwę, mój pokój ducha.

Wiemy, że Bóg nigdy nie jest dla nas okrutny, bez względu na to, co ma się wydarzyć. Bóg nie jest jak przełożony, który nas porzuca lub odmawia dalszego wspierania naszych najlepszych wysiłków, który zwraca się przeciwko nam. Bóg jest zawsze z nami, zwracając nasze cierpienie ku dobru, łącząc je z cierpieniami i śmiercią Jezusa. Bóg zawsze słucha, zwłaszcza gdy milczy.

W moim nie do końca ograniczonym doświadczeniu kryzys pedofilski jest najbardziej dokuczliwą dziedziną, z jaką się zetknąłem, gdzie często trudno jest określić prawdę. Nie znam też żadnej innej dziedziny życia, która miałaby taką samą zdolność do wypaczania i niszczenia indywidualnego osądu, niezależnie od tego, czy osoby są dobre, złe czy obojętne.

Cytaty z wywiadu, jakiego kard. George Pell udzielił „National Catholic Register”:

Właściwie miałem niezwykle religijne niedzielne poranki. Przez dłuższy czas nie miałem budzika albo nie działał. Mass at home [transmisja Mszy św. w australijskiej telewizji] jest transmitowana o 6 rano, co jest wielkim smutkiem. Nie wiem, dlaczego nie możemy sobie pozwolić na transmisję Mszy św. dla staruszków i niepełnosprawnych w niedzielę o przyzwoitej porze, ale to już inna sprawa. Więc w mojej celi chciałem wstawać na Mszę. Potem przez pół roku obserwowałem protestanckie nabożeństwo z Australii o nazwie Hillsong, tylko kazanie. Potem oglądałem dwóch bardzo zdolnych ewangelistów w Stanach Zjednoczonych: Josepha Prince’a z Kalifornii i Joela Osteena z Teksasu.

Cóż, do oskarżyciela, myślę, że obydwaj powinniśmy odwołać się do prawdy. Jeśli stało się jemu coś strasznego, to uczynił to jemu ktoś inny. Na pewno nie ja. (…) Współczuję mu. Nie kusi mnie, by być nastawionym do niego tak wrogo, jak do niektórych innych. To nie do końca racjonalne, ale wie pan, on nie miał łatwego życia. A tym, którzy nie wierzą, że jestem niewinny, zawsze mówię: spójrzcie na dowody. Nawet wiarygodny świadek nie może być w dwóch miejscach naraz. Sąd stwierdził, a dowody zdecydowanie tego wymagały, że to [rzekome wykorzystanie] musiało mieć miejsce pięć lub sześć minut po Mszy, między pierwszymi pięcioma lub sześcioma minutami po Mszy. Przez większą część tego czasu skarżący, zgodnie z własnym wyjaśnieniem, szedł w procesji. Nie można iść w procesji i być molestowanym.

Bez wątpienia ta cała sprawa z pedofilią jest kwestią zła. To rak, a Kościół został przez to bardzo osłabiony. Ale myślę, że na wiele sposobów udało nam się wyciąć tego raka. Myślę, że w życiu Kościoła katolickiego zwyciężyły złe siły i bardzo ślepy zapał – trochę jak linczujący tłum – pragnienie kozła ofiarnego. Sporo osób powiedziało to publicznie, w tym jeden z moich bardziej znanych krytyków (powiedział wiele na temat tego, czy jestem winny, czy nie), ale jedną z rzeczy, które stwierdził w grupie, przyjacielowi stojącemu dokładnie obok niego: „Cóż, tak, może nie jest winny, ale Kościół zasługuje na ciosy. Przywódcy Kościoła zasługują na to, by zostać za to ukaranymi”. Jak sądzę, stałem się klasycznym kozłem ofiarnym.

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki