Senat Uniwersytetu Papieskiego podjął uchwałę w obronie dobrego imienia Jana Pawła II, przed „zniesławiającą kampanią skłaniającą do określenia jej mianem «przemocy symbolicznej i absurdalnej»”. Można mówić o zorganizowanej kampanii?
– Dziś często panują emocje, a fakty zacierane są przez fake newsy. Obarcza się Jana Pawła II tym, że tolerował, a może nawet popierał pedofilów. To absurd. To jest krzywdzące i nieprawdziwe. Przecież to on właśnie, po dokumentach wydanych w latach 90. dla Kościoła w USA i Irlandii, nakazujących „zero tolerancji dla pedofilii”, w 2001 r. wydał dokument dla całego Kościoła z jednoznacznym nakazem nakładania sankcji kanonicznych. Rozpoczął tym samym walkę z grzechem ludzi Kościoła. Robił to z wielką determinacją, choć był już człowiekiem w podeszłym wieku i schorowanym.
Uniwersytet Papieski chce przypominać, że prawda wymaga poznania i wyjaśniania, a nie bezmyślnych oskarżeń. Trzeba podawać fakty i prawdę z życia Jana Pawła II oraz z historii prowadzenia przez niego Kościoła. Wówczas można bronić jego dobrego imienia, nawet gdyby to była jakaś zorganizowana kampania.
Uchwała podkreśla, że autorytet Jana Pawła II wypływał nie tyle z pełnionej funkcji, ile ze spójności jego życia z wyznawanymi wartościami. Czy kłopoty Kościoła na tym polu nie są problemem dla uczelni, która wychowuje do nich młode pokolenie?
– Młodzi ludzie, którzy przychodzą dziś do nas, są zupełnie innym pokoleniem niż my. Mają kompletnie inną perspektywę niż studenci z tamtego stulecia. Są też niezwykle wymagający. Poszukują prawdziwych wartości, stawiają trudne pytania i szukają odpowiedzi. Są w tym niezwykle szczerzy, autentyczni, odważni. I dobrze, że tak jest. Dlatego o tych problemach musimy mówić, a za grzechy ludzi Kościoła – przepraszać. Stać przy młodym człowieku, podając rękę, kiedy o nią poprosi.
Takie towarzyszenie, obecność przy wierzących i niewierzących – może lepiej powiedzieć: poszukujących – jest naszym zadaniem. Uważam, że tak by dziś postąpił Jan Paweł II, gdyby był profesorem naszego uniwersytetu. Czy jest to trudność? Owszem. Ale ewangeliczna droga jest wymagająca. Najważniejsze by rozmawiać, próbować odpowiadać na pytania, choć nie na wszystkie może się da. Ale w dialogu, gdy szanuje się wszystkie strony, rozwiązanie z całą pewnością się odnajdzie. Papież, nasz patron, był integralny i autentyczny w prowadzeniu do Boga. Właśnie u nas, na jego uniwersytecie, chcemy tak działać. Musimy zrobić wszystko, by tak było, bo teraz to my mamy ludzi prowadzić do Boga, a nie do siebie.
Ks. prof. Karol Wojtyła wierzył w wartość dialogu będącego warunkiem głoszenia Chrystusa w pluralistycznym świecie. Czy uniwersytet noszący jego imię równie mocno angażuje się w promocję dialogu? I w Kościele, i w Polsce?
– Częściowo już na to odpowiedziałem. Z wydarzeń, które dzieją się na uniwersytecie, wspomnijmy organizowane corocznie (w międzynarodowym gronie) Dni Jana Pawła II, spotkania prowadzone w ramach Ośrodka Badań nad Myślą Jana Pawła II czy takie konferencje jak „Rola Kościoła w procesie integracji europejskiej” (w tym roku odbyła się po raz 20.), do udziału w której zapraszamy przedstawicieli różnych narodowości, wyznań, poglądów. Dzisiaj nie da się unikać dialogu. Może dlatego, że wielu z nas, zamkniętych w domach w czasie pandemii, poszukuje spotkania. Czasem nawet zwyczajnej rozmowy i wysłuchania.
Chrystus szedł, głosił Dobrą Nowinę i słuchał, prowadził dialog. W naszym przypadku nie może być inaczej. Świat zawsze był pluralistyczny, choć może tego nie dostrzegaliśmy. Nie da się inaczej spotkać drugiego człowieka, jak właśnie słuchając go. Fascynujące w Janie Pawle II było właśnie to, że słuchał. Jechał na krańce świata, by zobaczyć ludzi w ich środowisku. Spotkać się z nimi, wysłuchać, porozmawiać. Rozwiązał wiele konfliktów i trudnych spraw. My mamy iść tą właśnie drogą. Jeśli byśmy tego nie czynili, to zdradzimy nie tylko naszego świętego patrona, ale przede wszystkim Jezusa Chrystusa. Musimy szukać drogi dialogu w każdym środowisku, gdyż inaczej będziemy coraz bardziej podzieleni. Dialog jest wpisany w życie człowieka wierzącego i niewierzącego. Jest powinnością i przywilejem.