Logo Przewdonik Katolicki

Trzeba rozmawiać o wszystkim

Michał Szułdrzyński
fot. Magdalena Książek

Po tym, jak dobiegły końca obchody 75. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau, które wspominamy jako Międzynarodowy Dzień Pamięci Ofiar Holokaustu, warto na spokojnie zastanowić się nad, jak powinny zostać ułożone relacje pomiędzy dwoma narodami – polskim i żydowskim.

Niestety, ostatnie tygodnie były dla tych relacji trudne, Forum Holokaustu w Jerozolimie nie służyło pojednaniu, raczej stało się okazją do tego, by na salony światowych przywódców, jak równy, powrócił prezydent Rosji Władimir Putin – izolowany po aneksji Krymu i ataku na wschodnią Ukrainę. Jednak czas nie stoi w miejscu, warto się więc na chwilę zatrzymać i zastanowić, jak chcemy funkcjonować we wzajemnych relacjach.

Po pierwsze, warto się tu odciąć od polityki. Zarówno tej zagranicznej, jak i krajowej. Zauważyliśmy to w Polsce już jakiś czas temu, że rosyjski prezydent stara się wykorzystać historię do retorycznego okrążania Polski i fałszowania historii, łącznie z próbą przerzucenia na nasz kraj odpowiedzialności za wybuch II wojny światowej, a więc i po części za to, że w ogóle mogło dojść do Holokaustu. Wiele już powiedziano na temat fałszywości tej tezy, wiele też przypominano, że wojna nie wybuchłaby 1 września bez porozumienia Hitlera i Stalina w sierpniu 1939 r. A pakt Ribbentrop-Mołotow dał niemieckiej III Rzeszy bezcenne dwa lat, podczas których mógł czynić przygotowania do zbrodniczego planu wymordowania europejskich Żydów.

Ale to zostawmy na boku. Podobnie jak i politykę krajową. Wszak to prawo opozycji, by krytykować rządzących, również za to, jak prezydent Andrzej Duda czy premier Mateusz Morawiecki kreowali relację między Polską a Izraelem, wytykać błędy itd. Ale jeśli chcemy się zastanowić nad przyszłością, warto i krajową politykę odłożyć na bok. Rządy PiS przeminą, dzisiejsza opozycja być może kiedyś przejmie władze, być może zmienią się nazwy partii po prawej i po lewej stronie. Ale pamięć o Holokauście pozostanie, podobnie jak i pozostanie pamięć o wielusetletniej wspólnej historii naszych dwóch narodów. I właśnie na niej trzeba się skupić.
I zapytać, czy chcemy się współczesnym Żydom kojarzyć wyłącznie jako mieszkańcy przeklętej ziemi, na której zgładzono sześć milionów ich rodaków? A może warto się zastanowić nad innymi punktami wspólnej historii. Zwiedzając Muzeum Historii Żydów Polskich Polin, zdajemy sobie sprawę z niesłychanego bogactwa wzajemnych relacji. To na polskich ziemiach powstawało mnóstwo ruchów odnowy judaizmu, to tu pielgrzymują m.in. chasydzi na groby świętych cadyków. To wreszcie tutaj, na polskich ziemiach kwitł syjonizm, nurt filozoficzny i polityczny, który za cel stawiał sobie stworzenie państwa żydowskiego. Pierwszy premier i ojciec niepodległości Izraela Dawid Ben Gurion urodził się w Płońsku, a wielokrotny premier i prezydent Szimon Peres – w Wiszniewie, wówczas na terytorium II Rzeczypospolitej (dziś to Białoruś). Polską kulturę budowały postaci, które – jak choćby Julian Tuwim – deklarowały się jako Polacy i Żydzi równocześnie. Takich punktów stycznych jest mnóstwo. Są i smutne, tragiczne, wstydliwe karty tej wspólnej historii. Ale warto rozmawiać o wszystkim. Obu narodom wyjdzie to tylko na dobre.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki