Polin – to żydowska nazwa Polski. Tłumaczono ją jako „tu odpoczniesz” od zbitki słów hebrajskich po – tutaj, i lanuach – odpoczywać. Przez dziesięciolecia po II wojnie światowej można było powiedzieć, że Żydów w Polsce nie było. Liczby mówią same za siebie. W 1939 r. mieszkało ich w Polsce ok. 3,5 mln, w 1946 – 192 tys., w 2000 – 3,5 tys. Całe pokolenie zapomniało o tym lub nigdy nawet nie wiedziało, że Rzeczpospolita była wspólną ojczyzną wielu narodowości, z których ta żydowska była najliczniejsza. Żydzi współtworzyli wielką wspólnotę narodów i języków Rzeczpospolitej, brali udział w jej życiu politycznym, gospodarczym, społecznym i kulturalnym. Pozostała po nich bogata literatura, nieliczne budynki i cmentarze oraz odradzająca się w ciągu ostatnich lat świadomość ich obecności w Polsce. Dzisiaj odnawiane są gminy żydowskie w większych miastach, powstają przedszkola i szkoły, odbudowywane są ohele i synagogi, wzrasta zainteresowanie kuchnią i muzyką żydowską. Warto poznać ten świat, który przeminął w tak tragicznych okolicznościach. Wyobrazić sobie, jak wyglądała Polska piękna w swej różnorodności i bogactwie.
Mobilne muzeum
Muzeum Historii Żydów Polskich jest najważniejszym miejscem dla wszystkich, którzy są zainteresowani dziedzictwem polskich Żydów. Nasz kraj każdego roku odwiedza ok. 100 tys. Żydów z całego świata – niedawno otwarte muzeum z pewnością stanie się dla nich obowiązkowym punktem programu. Na razie jednak trwają prace nad instalacją ekspozycji głównej, której otwarcie zaplanowano na październik 2014 r. Tymczasem muzeum przygotowało ruchomą wystawę edukacyjną, która w ciągu najbliższych miesięcy zagości w wybranych miastach w całym kraju. Projekt nosi nazwę „Muzeum na kółkach” i w skrócie pokazuje historię polskich Żydów na niewielkiej przestrzeni wystawowej. To tysiąc lat w telegraficznym skrócie. Specyficzne tournée po Polsce rozpoczęło się w czerwcu. Najpierw wystawa zawitała do Piotrkowa Trybunalskiego oraz Krakowa podczas 24. Festiwalu Kultury Żydowskiej. Do października „Muzeum na kółkach” odwiedzi ponad dwadzieścia miast. Przede wszystkim będą to miejscowości liczące powyżej 50 tys. mieszkańców oraz wybrane festiwale kulturalne, m.in. w Olsztynie czy Kazimierzu Dolnym. Wybór miejsc, do których przyjedzie muzeum, zależało od lokalnych liderów: w ogłoszonym przez Muzeum Historii Żydów Polskich konkursie mieli za zadanie przedstawić propozycje działań towarzyszących wystawie. I tak w wielu miejscach przy tej okazji odbędą się koncerty muzyki żydowskiej, warsztaty wycinanki żydowskiej, pokazy filmów o tematyce żydowskiej. Na przykład w Krośnie przygotowano kino plenerowe na rynku, gdzie mieszkańcy zobaczą archiwalny film pokazujący przedwojenną społeczność żydowską tego miasta, w Tykocinie przygotowano wycieczkę śladami miejscowych Żydów, a w Izbicy Kujawskiej powstał szlak żydowski.
„Chcemy, aby zobaczyli ją (wystawę) nie tylko mieszkańcy większych miast, ale i małych miejscowości – powiedział PAP Grzegorz Tomczewski z Muzeum Historii Żydów Polskich. – W wielu miejscach na mapie Polski pozostało mnóstwo śladów dawnej obecności Żydów, jednak wciąż bardzo wiele osób zapomina o tym dziedzictwie. Często, szczególnie mieszkańcy małych miast, nie wiedzą, że w ich miasteczku kiedyś była synagoga czy mykwa, niespodziewanie dowiadują się, gdzie leży zapomniany wiele lat temu cmentarz żydowski”. W niewielkiej przestrzeni przeszklonego konteneru pracownicy Muzeum Historii Żydów Polskich prezentują makietę typowej żydowskiej miejscowości, która odkrywa przed nami rolę najważniejszych miejsc: synagogi, mykwy, szkoły, cmentarza. Pokazane są przedwojenne plany i mapy odwiedzanych miast, opowieść skupia się na barwnym okresie międzywojennym: jak wyglądało życie ówczesnych Żydów i jakimi językami się posługiwali. Ekspozycja w każdym miejscu przebywa trzy dni, jest bezpłatna, a towarzyszą jej warsztaty, dyskusje i zajęcia edukacyjne przeznaczone specjalnie dla dzieci. Tymczasem w Muzeum Historii Żydów Polskich 24 lipca zostanie otwarta wystawa zatytułowana Żyd, Polak, legionista 1914–1920, która ukaże losy, postawy i twórczość żydowskich legionistów Piłsudskiego i losy żydowskich cywilów na ziemiach polskich pod różnymi okupacjami.
Sztetl, którego już nie ma
„Nie masz już, nie masz w Polsce żydowskich miasteczek” – pisał polski poeta o żydowskich korzeniach Antoni Słonimski. Dawne sztetle, które były tak charakterystyczne dla krajobrazu przedwojennej Polski, zachowały się w wirtualnym świecie. Wirtualny sztetl to owoc kilkuletniej pracy społeczności, która go tworzy. Rozwijany przez Stowarzyszenie Żydowski Instytut Historyczny został dwa lata temu przekazany w formie daru Muzeum Historii Żydów Polskich. Ponad 95 tys. zdjęć, blisko tysiąc filmów i nagrań audio – wszystko to dotyczy niemal dwóch tysięcy miejscowości znajdujących się w granicach przedwojennej Polski. Portal opisuje historię polskich Żydów, która toczyła się w miasteczkach – czyli w języku jidysz – sztetlach. To największa na świecie baza danych na temat żydowskiej historii lokalnej. Tworzą ją w większości wolontariusze, setki osób, którzy dzielą się archiwalnymi fotografiami, historiami, wspomnieniami, dziejami rodzin, budynków, cmentarzy. „Dla Ciebie gromadzimy wiedzę o naszej wspólnej historii. Ty także możesz pomóc” – zachęcają twórcy i opiekunowie strony internetowej www.sztetl.org.pl. W wyszukiwarkę wpisuję nazwę miejscowości odległej od Poznania o 37 kilometrów: Buk. Kilka lat temu odnowiono tam synagogę. Oprócz podstawowych informacji, mapki i kilku zdjęć nic więcej nie ma. Zakładka „wspomnienia” jest pusta, podobnie jak kilka innych, brakuje też archiwalnych fotografii. Odszukiwanie żydowskich korzeni miasteczka wciąż czeka na swojego wolontariusza. Tym bardziej że o wielkopolskich Żydach wciąż tak niewiele wiemy. W przewodniku Pascala Śladami Żydów polskich o Wielkopolsce nie napisano ani słowa.
Tropem chasydów
Z małymi miasteczkami w centrum i na wschodzie dawnej Rzeczpospolitej łączy się nierozerwalnie chasydyzm, pobożny ruch mistyki żydowskiej, jeden z najważniejszych nurtów judaizmu. Po kilku latach pracy w czerwcu został otwarty Szlak Chasydzki, w którym uwzględniono ponad dwadzieścia miejscowości, głównie na Podkarpaciu i Lubelszczyźnie. Szlak Chasydzki jest przygotowywany przez Fundację Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego. Najważniejszy jego punkt stanowi synagoga w Zamościu, gdzie znajduje się centrum informacyjne. Ruch chasydzki stworzył Izrael ben Eliezer z Międzyboża na Podolu w XVIII w. Objeżdżał kresowe miasteczka, uzdrawiał, dokonywał egzorcyzmów, modlił się. Wkrótce wokół niego skupiło się mnóstwo Żydów, których nazywano chassidim – „pobożnymi”. W późniejszych latach nastąpił rozkwit chasydyzmu, a cadycy osiedlali się zazwyczaj w małych miasteczkach, skupiali wokół siebie uczniów, udzielali porad, a z czasem ich siedziba stała się centrum pielgrzymkowym. W Europie Zachodniej chasydów w ogóle nie było, a najważniejsze ośrodki chasydyzmu i miejsca, gdzie są ohele, czyli grobowce dawnych najsłynniejszych cadyków, znajdują się w Polsce. Do dziś na te groby pielgrzymują Żydzi z całego świata, a najważniejszym z nich jest Leżajsk, gdzie działał słynny cadyk Elimelech. Szlak Chasydzki obejmuje m.in. Cieszanów, Duklę, Lublin, Jarosław, Kolbuszową, Przemyśl, Rymanów, Rzeszów, Kraśnik, Sanok, Tarnobrzeg, Ustrzyki Dolne oraz oczywiście Leżajsk i Zamość oraz Łańcut. To te, których nazwy coś nam mówią, ale na szlaku znajduje się wiele miasteczek, których nazwy nic nam nie powiedzą. Widzimy jedynie puste, zwykłe i nudne ulice, ale dla ortodoksyjnych Żydów z Izraela czy Nowego Jorku to miejsca, z których wciąż bije strumień światła.