Logo Przewdonik Katolicki

Po co nam szkoły katolickie?

Monika Białkowska, ks. Henryk Seweryniak, ks. Jacek Kędzierski
fot. Agnieszka Robakowska/ Robert Woźniak

Ks. Henryk Seweryniak: To ja na początek postawię swoją tezę: uważam, że szkoły katolickie są ważnym czynnikiem podtrzymania kultury chrześcijańskiej i ewangelizacji. We Francji, gdzie jest wyraźny rozdział Kościoła od państwa, większość niepublicznych szkół to szkoły katolickie. W USA wielu ludzi na wysokich stanowiskach kończyło katolickie szkoły i uczelnie. Korzystam z okazji, że jest z nami ks. Jacek Kędzierski, dyrektor Zespołu Szkół Katolickich im. Jana Długosza we Włocławku. Jak to jest w Polsce? Czy jeśli patrzymy na nasz Kościół z niepokojem, to nadziei nie powinniśmy szukać właśnie w takich szkołach? Nie one powinny odegrać rolę w kształtowaniu polskiego katolicyzmu?

 Ks. Jacek Kędzierski: Z tym twierdzeniem, że szkoły katolickie w świecie są tymi, które pielęgnują wartości chrześcijańskie, nie do końca mogę się zgodzić. Oczywiście dobrze, żeby tak było, ale niestety nie jest. Jest rzeczywiście dużo takich szkół we Francji, w Belgii, w Holandii, ale niewiele mają wspólnego z tym, o czym mówiłeś. Uczniowie z rodzin  katolickich są w nich w znacznej mniejszości, więc doktryna Kościoła ma mniejsze przełożenie na podawane w nich treści, sama religia jest tam traktowana drugorzędnie, zarówno przez państwo, jak i przez rodziców.
 
Monika Białkowska: To na czym polega ich katolickość? Jeśli przestały przekazywać katolickie wartości?
 
HS: I dlaczego ludzie posyłają do nich swoje dzieci, skoro nie różnią się one od szkół świeckich?
 
JK: W zasadzie wspólnym elementem szkół katolickich w Europie i w Polsce jest to, że rodzicom posyłającym do nich dzieci zależy przede wszystkim na ich bezpieczeństwie. Nie chodzi oczywiście o bezpieczeństwo fizyczne, to może zapewnić państwo, ale raczej o bezpieczeństwo psychiczno-duchowe. Ludzie mają świadomość, że tolerancja na inność będzie w szkołach katolickich szczególnie pielęgnowana. Jeśli muzułmanin w Europie posyła swoje dziecko do szkoły katolickiej, to wie, że nie tylko nie stanie mu się tam krzywda, ale że będzie otoczone szczególną troską, że jego przekonania religijne zostaną uszanowane, że inne dzieci będą wychowywane do różnorodności religijnej.
 
MB: Do szkoły katolickiej w Polsce muzułmanin przyjdzie z takim samym zaufaniem?
 
JK: Jakieś dziesięć lat temu mieszkająca we Włocławku muzułmańska rodzina z Azerbejdżanu przyszła zapisać swoje dziecko do mojej szkoły. Pytałem, jakie są motywy ich decyzji i czy zdają sobie sprawę, że ich dziecko będzie tu chodziło na katechezę, że ceremonie w roku szkolnym mają wymiar religijny, że oznacza to udział w Mszy św. Odpowiedzieli, że im to nie przeszkadza, a nawet się z tego cieszą. Uważali, że właśnie tu ich dziecko będzie otoczone większą troską niż w innych szkołach.
 
HS: Ale powiedzmy o tym kształtowaniu kultury! To przecież jest ważne!
 
MB: Czy taka idea kształtowania kultury nie jest pójściem w kierunku tworzenia zamkniętego świata, w którym się dobrze czujemy i który nie spotyka innej rzeczywistości?
 
JK: Szkoły katolickie w Polsce mogą być publiczne lub prywatne. Dziś większość jest szkołami publicznymi. To oznacza, że nie tylko rodzice nie płacą za naukę dzieci, ale również że nie mogą to być szkoły wyznaniowe. Muszą pozostawać otwarte na wszystkie dzieci, również niewierzące, nieochrzczone czy innego wyznania.
 
MB: To prosta droga do tego, żeby było jak w Europie. Jak – przyjmując wszystkie dzieci – pozostać szkołą katolicką?
 
JK: Szkoły katolickie korzystają z prawa, które mówi, że ich życie wewnętrzne reguluje statut szkoły. Akcentuje się więc, że szkoła jest otwarta na dzieci z rodzin chrześcijańskich i niechrześcijańskich, ale system kształcenia i wychowania oparty jest na wartościach chrześcijańskich. W mojej szkole w statucie jest zapis, że każdy uczeń chodzi na lekcje religii, niezależnie od tego, czy wierzy, czy nie – jeśli jest muzułmaninem również, traktuje wówczas te lekcje, jak każdy inny przedmiot, jak historię Polski. Wierzący i praktykujący, podzielający wartości chrześcijańskie muszą być za to nauczyciele. W innych szkołach dyrektorowi nie wolno o to pytać kandydatów do pracy, ale w szkole katolickiej, jeśli taki jest statut, mogę zapytać, czy jest osobą wierzącą.
 
HS: A jeśli potem się rozwiedzie? Będzie żył w drugim związku? Straci pracę?
 
JK: Nie. Ale gdyby dokonał aktu apostazji, pewnie tak by się musiało stać.
 
MB: I to wszystko tylko po to, żeby dzieci były bezpieczniejsze? Tylko dlatego rodzice posyłają dzieci do takiej szkoły?
 
JK: Jest kilka motywów, nie tylko bezpieczeństwo, choć ono powraca w niemal wszystkich wypowiedziach rodziców. Jedni głęboko żyją wiarą w swoich rodzinach i chcą, żeby wychowanie w szkole było z tym spójne. Inni dlatego, że w mieście się mówi, że to jest najlepsza szkoła, że po niej łatwiej się dostać do dobrego liceum albo na dobre studia. Jeszcze inni byli wychowani w wierze, potem od niej odeszli, żyją dziś zupełnie inaczej, ale mają świadomość, że ten system wartości jednak dobrze dzieci ustawia, daje im jakiś kręgosłup, że to po latach procentuje. Sami nie potrafią ich już tak wychować, ale zgadzają się, żeby robiła to szkoła.
 
MB: To rzeczywiście jest jakiś masowy trend…? Nie wydaje mi się, żeby do szkół katolickich garnęły się tłumy…
 
JK: Paradoksalnie to dlatego, że szkół katolickich jest niestety za mało. Nie do nadrobienia jest to, co zniszczył komunizm. Przed wojną we Włocławku prężnie działały trzy szkoły katolickie – teraz jedna. Stępiła nam się wrażliwość na potrzebę takich szkół. Dzisiejsi rodzice nie mają takiego doświadczenia, nie mogli do takich szkół chodzić, więc ich nie rozumieją, nie rozumieją też ich potrzeby.
 
HS: To był w takim razie jakiś mój mit, że szkoły katolickie mogą kształtować chrześcijańską kulturę, być jakimś jej domem, zaczątkiem? Jak ciebie słuchałem, to pomyślałem, że chciałbym, żeby mój Kościół był właśnie taki jak szkoła, o której mówisz. Żeby było w nim miejsce i dla człowieka wierzącego, i niewierzącego, i tego, który szuka – i żeby każdy znajdował w nim bezpieczeństwo, żeby każdy mógł się w nim odnaleźć. Taka szkoła to taki wymarzony przeze mnie Kościół w miniaturze.

 
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki