Trzy i pół roku pozbawienia wolności. To wyrok za znęcanie się nad zwierzętami. Dwudziestoletni Patryk M., któremu na początku lipca br. wymierzył go Sąd Okręgowy w Szczecinie, w bestialski sposób zabił psa oraz znęcał się nad kotami, z których jednego wskutek odniesionych obrażeń trzeba było uśpić. Podając tę wiadomość, media podkreślały, że to dotychczas najwyższy orzeczony w Polsce wyrok za złamanie prawa chroniącego zwierzęta. Podkreślały też, że zdaniem obrońców zwierząt sądy w takich sprawach są zazwyczaj zbyt łagodne. Zwracały uwagę, że do tej pory większość wyroków miała wymiar niemal symboliczny. Na ogół sprawcy pozostawali na wolności.
Czy to grzech?
Patryk M. złamał prawo stanowione przez ludzi. Czy złamał również prawo Boże lub kościelne? Inaczej mówiąc, czy można popełnić grzech, niewłaściwie traktując zwierzę? To pytanie naprawdę aktualne. Nie dotyczy tylko sposobu, w jaki odnosimy się do naszych szczekających lub miauczących pupilów. Problem dotyczy setek milionów boskich stworzeń na całym świecie.
Jakiś czas temu w pewnej polskiej parafii właściciel fermy drobiu miał zwyczaj co jakiś czas zapraszać proboszcza na obiad. Zwykle w menu znajdowały się potrawy z kurcząt, kaczek, gęsi itp. Gospodarz niemal za każdym razem podkreślał, że ptaki, które trafiają na talerz w jego domu, nie pochodzą z fermy, lecz są to zwierzęta, jak mówił, „z podwórka”. Duchowny zdziwił się, gdy część parafian zaczęła mu wyrzucać, że swoją obecnością niejako firmuje działalność drobiarza. Ktoś więc opowiedział mu, co dzieje się w budynkach „produkcyjnych”. Wkrótce proboszcz znalazł pretekst, aby przekonać się na własne oczy, jak to wygląda. Był tak wstrząśnięty, że poważnie rozważał rezygnację z przyjmowania ofiar od właściciela zakładu hodowlanego. „To się nie godzi” – powiedział zaskoczonemu właścicielowi fermy. „Mam się z tego spowiadać?” – spytał hodowca drobiu.
Znajdź w Katechizmie
O. Jacek Salij w SJ w książce Szukającym drogi napisał między innymi: „O tym, że okrucieństwo wobec zwierząt, wszelkie niepotrzebne zadawanie im bólu, jest czymś moralnie nagannym, nie trzeba chyba nikomu przypominać”. Jego zdaniem wiedzą to na ogół wszyscy, niezależnie od tego, jak sami postępują. Znany teolog dodał, że powody krzywd wyrządzanych przez człowieka zwierzętom bywają zwykle głębsze i bardziej skomplikowane niż brak wystarczającego uświadomienia. Nie wdawał się jednak w szczegóły. Czy miał na myśli problemy części ludzi w ich relacjach z innymi i ze światem stworzonym? A także kłopoty niektórych ze zrozumieniem własnej roli i pozycji w przyrodzie?
Interesującym zadaniem może się okazać dla niejednego katolika szukanie na przykład w Katechizmie Kościoła katolickiego wskazań moralnych dotyczących traktowania zwierząt. Okazuje się, że nie wszyscy od razu wpadną na to, z którym przykazaniem Dekalogu temat jest powiązany (jeśli w ogóle z którymkolwiek, bo przecież wprost żadne z nich o zwierzakach się nie wypowiada). Autorzy Katechizmu nie mieli jednak wątpliwości, gdzie powinna być mowa o zwierzętach, a także roślinach i w ogóle o „bytach nieożywionych”. W części poświęconej siódmemu przykazaniu Bożemu.
Moralne korzystanie
Można w niej znaleźć cztery punkty (od 2415 do 2418) połączone śródtytułem „Poszanowanie integralności stworzenia”. W niewielu słowach zawarto istotę podejścia człowieka do otaczającego go materialnego świata. Zaczynając od najważniejszego nakazu, zawartego w przywołanym już śródtytule. To jest moralny obowiązek katolika. Jeśli go nie realizuje, popełnia grzech. Łamie prawo Boże. Łamie siódme przykazanie Dekalogu. Dokonuje kradzieży.
Skąd myśl, że naruszenie integralności stworzenia to rodzaj kradzieży? Wyjaśnienie jest proste. Katechizm przypomina rzecz wydawałoby się oczywistą. Zwierzęta, a także rośliny i przyroda nieożywiona, są z natury przeznaczone dla dobra wspólnego ludzkości. I to zarówno w przeszłości, obecnie, jak i w przyszłości. Dlatego korzystanie z bogactw naturalnych, roślinnych i zwierzęcych świata ma wymiar moralny. Do tego stopnia, że jak zauważył papież Benedykt XVI w encyklice Caritas in veritate, „kupno jest zawsze aktem moralnym, nie tylko ekonomicznym”.
Kłopotliwe panowanie
W dyskusjach o tym, jak katolik powinien traktować zwierzęta, raz po raz przywoływany jest cytat z Księgi Rodzaju, w którym Bóg, stwarzając człowieka, powierza mu „panowanie” nad „ wszelką istotą żywą, która chodzi po ziemi” (por. Rdz 1, 26–28). Można rozmaite próby interpretowania tego fragmentu Pisma Świętego na korzyść absolutnej władzy człowieka nad wszelkimi innymi formami życia, skwitować dobitnie, jak to zrobił o. Salij we wspomnianej książce. Stwierdził, że Bóg powołał człowieka do panowania nad stworzeniem, a nie do tyranii. A to panowanie człowieka ma być wzorowane na panowaniu Boga nad całym światem, w tym nad ludźmi.
Gdyby Bóg traktował ludzkość tak, jak niektórzy – powołując się na biblijny fragment – podchodzą do zwierząt, nasza sytuacja nie byłaby godna pozazdroszczenia. Katechizm wyjaśnia, że panowanie nad bytami nieożywionymi i istotami żywymi, jakiego Bóg udzielił człowiekowi, nie jest absolutne. Jego zakres i sens określa troska o jakość życia bliźnich, w tym także przyszłych pokoleń. Autorzy Katechizmu wprost stwierdzili, że to panowanie „domaga się religijnego szacunku dla integralności stworzenia”.
Można, nie można
Skoro mamy obowiązek szanować integralność stworzenia, to czy katolik ma prawo zjeść kotleta, gulasz albo kiełbasę? Aby powstały, trzeba przecież zabić zwierzę, zaingerować w świat materialny, odebrać życie. Albo czy należący do Kościoła katolickiego naukowiec może przeprowadzać eksperymenty na zwierzętach?
Katechizm Kościoła katolickiego daje jasną odpowiedź – można. „Jest uprawnione wykorzystywanie zwierząt jako pokarmu i do wytwarzania odzieży”. KKK nie ma też nic przeciwko oswajaniu zwierząt, by towarzyszyły człowiekowi w jego pracach i rozrywkach. Natomiast doświadczenia medyczne i naukowe na zwierzętach są praktykami moralnie dopuszczalnymi, jeśli mieszczą się w rozsądnych granicach i przyczyniają się do leczenia i ratowania życia ludzkiego.
Odpowiedzialność
Inna sprawa, że jak zwrócił dwa lata temu uwagę w wywiadzie dla portalu Aleteia o. Tomasz Mantyk OFMCap, w krajach tzw. pierwszego świata obecnie jemy za dużo mięsa. Przywołał nawet opinię dietetyków, że nie powinniśmy go jeść codziennie. Zwrócił też uwagę na konsekwencje tego faktu: „Pamiętajmy, że nasza nadmierna konsumpcja mięsa w krajach pierwszego świata przyczynia się do tego, że ludzie w Afryce czy Azji cierpią głód”. Dlaczego? Ponieważ z jednego hektara ziemi można wyprodukować ryż w ilości, która wyżywi dużo większą liczbę osób, niż jeżeli na tym samym terenie będzie produkowana wołowina.
Mały Książę z książki autorstwa Antoine’a de Saint-Exupéry’ego usłyszał od lisa pewną zasadę. „Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś”. Odpowiedzialność to fundamentalna kwestia w naszych relacjach z otaczającym nas światem materialnym. To on jest istotą panowania nad stworzeniem, które powierzył ludziom sam Bóg. To ona powinna stać u podstaw sposobu, w jaki traktujemy zwierzęta. Jesteśmy za nie odpowiedzialni przed Bogiem. Najbardziej za te, które oswoiliśmy, aby zaspokajały nasze rozmaite potrzeby.
Jest jeszcze jedna sprawa o wymiarze moralnym na linii człowiek–zwierzęta. Zwrócił na nią uwagę znany z przyjaznego podejścia do zwierząt papież Franciszek. Zauważył, że zdarzają się ludzie, którzy są bardzo przywiązani do swoich psów albo kotów, ale nie potrafią pomóc sąsiadowi w potrzebie. „Tak nie można”– powiedział Franciszek.