Logo Przewdonik Katolicki

Żadnego pojednania nie będzie

Michał Szułdrzyński
fot. Magdalena Bartkiewicz

Polityka dla Jarosława Kaczyńskiego to spór dobra i zła, gdzie my jesteśmy dobrzy, a oni są źli, my jesteśmy patriotami, a oni są zagrożeniem dla narodu polskiego.

Z pewną ostrożnością, ale jednak sporą nadzieją przyjąłem zapowiedzi wielu polityków po wyborach, zapowiadające podjęcie prób odbudowy wspólnoty w podzielonej kampanią Polsce. Prezydent Andrzej Duda, ale także jego żona i córka złożyli takie deklaracje podczas wieczoru wyborczego. Kilku innych polityków (np. Jarosław Gowin) przekonywało, że w kampanii padło sporo niepotrzebnych słów i dziś ważnym zadaniem stojącym przed partią rządzącą jest złożenie jakiejś ofert tym, którzy nie głosowali na PiS.
Jednak by do tego doszło, należałoby trochę zmienić polską politykę. Sporo tu zależy od tego, jaki model opozycyjności przyjmie Platforma, PSL czy Lewica. Ale najwięcej zależy od kierownictwa PiS. Dlatego też z wielką uwagą wysłuchałem wywiadu, jaki w powyborczą niedzielę udzielił Polskiemu Radiu Jarosław Kaczyński. Niestety, żadnego pojednawczego tonu tam nie znalazłem. Pytany, dlaczego aż 65 proc. młodych Polaków zagłosowało przeciwko Andrzejowi Dudzie, prezes PIS stwierdził, że młodzi nie mają doświadczenia życiowego i dają się manipulować mediom, które w przeważającej większości – zdaniem Kaczyńskiego – wściekle atakują rząd PiS. Zamiast refleksji, co prawica zrobiła źle, że straciła młodych (wszak w 2015 r., przy trudniejszym dla PiS układzie medialnym Andrzej Duda wygrał wśród wyborców w wieku 18–29), prezes woli atakować media i zapowiadać pójście z nimi na wojnę i tzw. repolonizację.
Niewiele lepiej było, jeśli idzie o ocenę politycznych przeciwników. Zdaniem prezesa PiS konkurent Andrzeja Dudy jest zwolennikiem polityki, która prowadzić ma do zagłady polskości, wyrzeczenia się narodowego interesu, wręcz upokorzenia naszego narodu. To fatalny prognostyk. Pokazuje bowiem, że zdaniem lidera PiS polityczni przeciwnicy muszą mieć wyłącznie złe i antypolskie plany. Polityka dla niego to nie spór różnych wizji polskości, różnych wizji patriotyzmu, ale spór dobra i zła, gdzie my jesteśmy dobrzy, a oni są źli, my jesteśmy patriotami, a oni są zagrożeniem dla narodu polskiego. To przykre, że Jarosław Kaczyński uważa, że ktoś nie może mieć innego zdania niż on w sprawach politycznych. Kto się z nim nie zgadza, to albo jest głupi – powiedzmy sobie wprost, że twierdzenie, że młodzi nie głosowali na PiS, bo zostali zmanipulowani, oznacza ni mniej, ni więcej to, że są głupi – albo zły – no bo skoro patriotyzm i wartości to PiS, to kto nie głosuje na tę partię, wybiera więc antywartości i walkę z polskością.
Nie potrafię się w takim manichejskim podziale świata odnaleźć. Można być patriotą i głosować na PiS i można być patriotą i głosować na inne partie. Można być cynikiem, kłamcą i manipulatorem i głosować na PiS, i z pewnością są tacy ludzie wśród wyborców partii opozycyjnych. O czym to świadczy?
Rozumiem też, jak działa polityka. Prezes partii rządzącej chce mobilizować swoich zwolenników. Nie może sobie pozwolić na mówienie dobrze o przeciwnikach. Musi pokazywać ich jako nieustanne zagrożenie dla wszystkiego, co dla wyborców PiS jest ważne i święte. Tak, politycznie to zrozumiałe, ale trzeba powiedzieć sobie jasno, że prowadzi do jeszcze większego pogłębiania podziałów. O zasypywaniu podziałów możemy więc chyba na razie zapomnieć.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki