Joanna Urbańska, liderka Parafialnego Zespołu Caritas przy parafii Niepokalanego Poczęcia NMP w Koluszkach, podkreśla, że jej grupa zajmuje się tym, czym setki innych zespołów. – Pomagamy tym, którzy takiej pomocy potrzebują. Starszym, samotnym, rodzinom wielodzietnym, ludziom niepełnosprawnym, chorym. Uczestniczymy też we wszystkich akcjach, które dzieją się na terenie parafii. Staramy się być eklezjalni, jak to określił nasz arcybiskup. Jesteśmy wszędzie, gdzie tylko możemy być potrzebni – mówi.
W Aleksandrowie Łódzkim, w parafii św. Archaniołów Rafała i Michała, zespół powstał cztery lata temu. – Spotkaliśmy się w gronie kilku osób i doszliśmy do wniosku, że coś takiego przy naszej parafii jest bardzo potrzebne. Teraz, po czterech latach, widzę, że to była dobra decyzja. Mamy bardzo dużo podopiecznych, których cały czas nam przybywa. Udzielamy im przeróżnej pomocy, zajmujemy się nimi. Wydajemy leki, artykuły spożywcze... – mówi Teresa Elijasik, szefowa aleksandrowskiej ekipy.
Z potrzeby serca
Ona sama zaangażowała się w Caritas po przejściu na emeryturę. – Doszłam do wniosku, że chcę być potrzebna. Trochę mnie do tego namówił mąż, a proboszcz się zgodził.
Joanna Urbańska uśmiecha się, słysząc pytanie o początki. – Szczerze? Namówiła mnie koleżanka. Przyszła do mnie i namawiała i głupio było odmówić. Tak się zaczęło. Ale początki wcale nie były entuzjastyczne, nie angażowałam się z przekonaniem, że taka jest potrzeba. Tego nauczyłam się z czasem. Dotarło to do mnie po 10 latach... Wcześniej z zazdrością patrzyłam na koleżanki, które mówiły o tym, że przychodzą z potrzeby serca, że czują to duszą – mówi Urbańska.
Magdalena Szczerbiak działa w parafii aleksandrowskiej. – Mamy dwa podstawowe obszary działania. Pierwszy to akcje sezonowe, które realizujemy w okolicach świąt. Drugi – reagowanie na potrzeby ubogich. Zarówno wtedy, gdy przychodzi ktoś do nas, jak i my, wiedząc o osobach biednych i samotnych, sami do nich jeździmy. Czasem to jest potrzeba pomocy lekarskiej, wtedy jedziemy z nimi do przychodni, czasem, chyba nawet częściej – nie mają z kim porozmawiać – tłumaczy aktywność zespołu.
I biblioteka, i nakrętki
Jednym z obszarów działań zespołu w Koluszkach jest biblioteka, włości Barbary Starnowskiej. – Dziesięć lat temu dostaliśmy ten pokoik na siedzibę Caritas. Tu się spotykaliśmy i tu przygotowywaliśmy akcje. Potem zwolniło się pomieszczenie na dole. I zrodził się pomysł, żeby reaktywować bibliotekę, która tu się mieściła – opowiada. Początkowo było w niej półtora tysiąca książek, ale zbiory cały czas rosną. – Dzisiaj mamy, policzyłam dokładnie, 5846 książek. Przynoszą nam je darczyńcy. Albo ludzie, którzy sami korzystają z biblioteki, albo ci sami ludzie, którzy przynoszą ubrania i jedzenie. Dzielą się z innymi – opowiada koluszkowska bibliotekarka. Biblioteka czynna jest raz w tygodniu, półtorej godziny. Tyle wystarczy na oddanie książek i wybranie kolejnych lektur.
Ale tych koluszkowskich aktywności jest dużo więcej. – Zbieramy nakrętki, żeby pomóc dzieciom niepełnosprawnym. Opiekujemy się 94 osobami ubogimi: 42 osobami samotnymi i 18 rodzinami. Otrzymują od nas paczki żywnościowe na Boże Narodzenie i na Wielkanoc. Otrzymują również paczki w akcji „Tytka charytatywna” – wylicza Urbańska.
Jeszcze kilka lat temu pomagali głównie rodzinom z dziećmi, teraz, po wprowadzeniu programu 500 plus, wyraźniej widzą potrzeby ludzi samotnych. Ale bardzo dbają również o niepełnosprawnych. – Były takie sytuacje, że dofinansowaliśmy czy wręcz pokrywaliśmy cały koszt rehabilitacji dziecka niepełnosprawnego. Mamy rodzinę, w której dwójka dzieci jest niepełnosprawnych. Przekazaliśmy pieniądze na zakup specjalistycznego samochodu, a potem windę do niego.
W czasie koronawirusa
Jak epidemia wpłynęła na działalność zespołów? W przypadku Aleksandrowa parafia skorzystała z programu Caritas #PomocDlaSeniora. – Dzięki temu mamy możliwość kontynuowania pomocy naszym podopiecznym. Przygotowujemy około stu paczek miesięcznie i dostarczamy z wolontariuszami PZC do domów potrzebujących. Na stronie parafialnej jest opublikowany numer telefonu do szefowej zespołu, dzięki czemu ludzie mogą się do niej zgłosić w każdej chwili – mówi ks. Gabriel Kołodziej, proboszcz aleksandrowskiej parafii. – Przy okazji wizyty z paczkami staramy się choć krótko porozmawiać, udzielić wsparcia dobrym słowem. Ja sam szykuję się na spotkanie z mężczyzną, który chce się wyspowiadać po 28 latach. Ciągle też szukamy nowych form pomocy. Przydaliby się psychologowie, do których ludzie mogliby zadzwonić i porozmawiać – podkreśla kapłan.
Joanna Urbańska przyznaje, że epidemia pokrzyżowała plany grupy koluszkowskiej. – Nie mogliśmy przeprowadzić zbiórki żywności. Na szczęście mieliśmy jeszcze zapasy żywności z długim terminem przydatności do spożycia z Bożego Narodzenia. Dzięki temu możemy nadal wspierać tych najbardziej potrzebujących, którzy nie mają nic, nawet żadnego zasiłku – tłumaczy.
Podopieczni koluszkowskiej Caritas mają numer telefonu do członków zespołu. – Jesteśmy z nimi w kontakcie. Dzwonią najczęściej osoby starsze i proszą, żeby im wykupić leki albo zrobić jakieś podstawowe zakupy. No to jedziemy wtedy i zawozimy im pod dom czy drzwi, żeby nie musieli wychodzić. Czasem korzystamy z pomocy wolontariuszy spoza parafialnego zespołu. Jest nas tu tylko kilka osób. A w Koluszkach aktywnie pomagają nam np. kibice Widzewa. I jeszcze nie zdarzyło się, żeby odmówili pomocy. Czekamy teraz na karty apteczne i karty do Biedronki. Mamy je wkrótce dostać z Caritas. To będzie solidne wsparcie – dodaje.
Parafialne Zespoły Caritas koordynują działalność charytatywną na terenie parafii. Pod koniec ubiegłego roku działały w 62 parafiach archidiecezji łódzkiej, skupiając ponad 500 wolontariuszy.