Logo Przewdonik Katolicki

Słowo, które wp@dło w sieć

Katarzyna Jarzembowska
fot. M. Jarzembowski

Kciuk. Król internetu. Sunie po ekranie smartfona i decyduje. Gdzie zatrzymać się na dłużej. Który post rozwinąć. Kiedy wyłączyć wyciszenie. Którą stronę polubić. A w czasach zarazy ma też dodatkową możliwość – wpuścić nas na Mszę, kazanie, naukę, różaniec, rekolekcje.

„Witajcie, kochani, mamy piękną słoneczną niedzielę, ale – oczywiście – nie mieliśmy okazji się spotkać z racji wiadomych – bardzo się cieszę, że zostaliście w domach, że jesteście odpowiedzialni, choć wiem, że dla wielu z was jest to bardzo trudne… Że serce wyrywa się w stronę kościoła, żeby być na niedzielnej Eucharystii, ale jest jak jest. Dlatego pomyślałem sobie, że nagram kilka słów, które skieruję do was – związanych z dzisiejszą liturgią Słowa. Mam nadzieję, że w jakiś sposób was podbudują. Dadzą nowe inspiracje na kolejny tydzień, który się zaczyna…” – taki filmik zamieścił na swoim fejsbukowym profilu 22 marca ks. Rafał Ochojski MSF, kapłan mocno obecny w sieci, autor świetnych „Ewangelii zza kółka” – skompresowanych do minimum nauk dostępnych na kanale YouTube. To tylko przykład – jeden spośród dziesiątek, a może i setek. Księża są z nami. Bóg jest z nami. A że przez internet? Cóż w tym złego?
 
Trud nieobecności
W Zarządzeniu nr 1/2020 Rady Stałej Konferencji Episkopatu Polski z 12 marca 2020 r. napisano, m.in.: „Z wiarą w Opatrzność Bożą i w trosce o życie i zdrowie społeczeństwa i w nawiązaniu do komunikatów Przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski podejmujemy decyzję o wprowadzeniu prewencyjnych środków ostrożności w sytuacji zagrożenia koronawirusem. (…) Skorzystanie z dyspensy oznacza, że nieobecność na Mszy niedzielnej we wskazanym czasie nie jest grzechem. Jednocześnie zachęcamy, aby osoby korzystające z dyspensy trwały na osobistej i rodzinnej modlitwie. Zachęcamy też do duchowej łączności ze wspólnotą Kościoła poprzez transmisje radiowe, telewizyjne lub internetowe”. Dziś można znaleźć w sieci całą listę transmisji Mszy, nabożeństw (organizuje je wiele parafii w diecezji, które nie zostawiły „swoich” wiernych), a w czasie minionego Wielkiego Postu – dzięki internetowi można było uczestniczyć w drogach krzyżowych czy naukach rekolekcyjnych. Wielu kapłanów zamieszcza swoje relacje na fejsbuku – bo wielu jest tych, którzy z sieci już korzystali, by dzielić się refleksją nad Słowem, ale są i tacy, których dopiero konieczność kwarantanny zmusiła do zaprzyjaźnienia się z kamerką i wrzucania swoich komentarzy do internetu. Bo tylko tak można być z drugim… – Broniłem się przed tym bardzo mocno, ale uległem ze względu na niemożność, jaką mamy, żeby być ze sobą i przeżywać tak wspólnotowo w kościele Eucharystię, nabożeństwa, spotkania… Taka mocna i konkretna prośba wyszła ze środowiska naszych duchackich przyjaciół – żeby w sytuacji tęsknoty ludzi za Słowem pojawiały się codzienne komentarze w internecie. Jak to umiejętnie robić? Nie mam pojęcia, bo robię to pierwszy raz w życiu, nie jestem zwolennikiem takiego przekazu, bo uważam, że naturalną przestrzenią do głoszenia Słowa jest po prostu spotkanie z człowiekiem. Ja tego bardzo potrzebuję i męczę się, siedząc przed tą kamerką – bo nie jest proste gadać do okienka, ale kiedy mówię, wyobrażam sobie twarze konkretnych osób, które jeszcze tak niedawno były na wyciągnięcie ręki, tuż obok – mówi o. Maciej Sierzputowski CSSp, autor rozważań „Antywirusowe Słowo na dziś”. Odzew był natychmiastowy – telefony, esemesy, komentarze na fejsbuku – to wszystko dowodzi naszego głodu, może wcześniej nieuświadamianego, bo przecież żyliśmy w luksusie codziennego dostępu do wszystkiego. Praca, zakupy, przejazd komunikacją miejską, spacer, obiad w restauracji, Msza w kościele… Jak wielu z nas to spowszedniało… Wyblakło i stało się tylko jakąś koniecznością wpisaną w rytm tygodnia – nie pragnieniem.  
 
Odarci z wielu rzeczy
„Myślałem, że po trzecim, czwartym nagraniu po prostu dam sobie spokój, że wymięknę, ale mnie to wciągnęło. To także i mi daje taką przestrzeń pracy nad słowem Bożym – czuję odpowiedzialność za te odcinki. Siadam i mówię – bardzo mocno do siebie, trochę do ludzi. Ja w sobie to Słowo przerabiam – staram się Je na bieżąco w sobie mielić, przeżuwać…” – tłumaczy o. Maciej, dodając, że w tym bez wątpienia trudnym czasie rozwiesza się nad nami coraz bardziej „całun smutku” – często powodowany nawałem informacji, częściowo potrzebnych, ale w dużej mierze przerośniętych, napompowanych. – To też jest wirus – ta informacja o wirusie, który nas zakaża. Dzwonimy do siebie, rozmawiamy – dzielimy się niepokojem. Pytamy: co to będzie? Warto stanąć wobec tego czasu bez jakiegoś dramatyzowania, paniki, myślenia katastroficznego, tylko dobrze go przeżyć, bo ja widzę w nim ogromny potencjał. My faktycznie zostaliśmy odarci z wielu rzeczy, do których mieliśmy do tej pory swobodny dostęp, i nie zdawaliśmy sobie sprawy, jak wiele z nich wciągało nas w wir tego świata, w życie, niemyślenie, powierzchowność, a z drugiej strony – nie zdawaliśmy sobie sprawy z rzeczy ważnych, do których też mieliśmy dostęp, ale które może przestaliśmy już przeżywać, jak chociażby bliskość z drugim człowiekiem – zostaliśmy siebie pozbawieni…
Czas kwarantanny i przymusowego odosobnienia zmusił nas do zmiany spojrzenia – podniesienia głowy i dostrzeżenia, że nie jesteśmy pępkiem świata – tylko idealnie dopasowanym do całości puzzlem. – Ta sytuacja daje nam szansę, żeby odpocząć od siebie, przestać biadolić, oczekiwać, żądać, tylko zobaczyć drugiego człowieka. Rodziny mogą się wreszcie odnaleźć. Nasze domy mają szansę stać się miejscami modlitwy. Pan Jezus mówi do nas mocniej – bo my w końcu przestaliśmy gadać. To jest niewątpliwie czas pełen paradoksów, bo mam wrażenie, że mimo iż nie mamy siebie, to dzięki tęsknocie i pragnieniu – jesteśmy ze sobą bardziej niż do tej pory. Mimo że nie możemy do siebie dotrzeć, jednak znajdujemy drogę. Ta misja niesienia Słowa jest bardziej intensywna niż do tej pory, ponieważ ludzie tego pragną – dodał o. Maciej.
Antywirusowe Słowo ma odkażać i dawać siłę, pozwolić zrozumieć, poprowadzić w ślad za Jezusem, podtrzymać w chwili zwątpienia, uchronić przed niewiarą, bo w czasach zarazy łatwo obrócić się na pięcie i obrazić na Pana Boga. A ma być wprost przeciwnie – warto właśnie teraz „zarazić się Panem Bogiem”. Jak? – Być z nim – odpowiada o. Maciej. – Myślę, że kiedy to się skończy, będzie nas więcej przy Bogu i będziemy w Nim prawdziwie…
 
Wycofać się, by docenić
Także w IV niedzielę Wielkiego Postu ks. Łukasz Boruch zamienił „Kazania w biegu” (krótkie i treściwe nauki – codzienne komentarze do Ewangelii – głoszone podczas biegania po leśnych ścieżkach) na „Kazanie w fotelu”. – Fotel jest na tyle wygodny i ładny, że może posłużyć jako przestrzeń do przepowiadania Słowa również dla dorosłych, ponieważ „Kazania w biegu” dla wielu osób są zbyt „zadyszane” – tłumaczy.
Duszpasterz, pracujący na co dzień w bydgoskim sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej, nie pozostał obojętny także na potrzeby najmłodszych słuchaczy. – Kiedy podjęto decyzję o zamknięciu szkół i ograniczeniu liczby wiernych w kościele, stwierdziłem, że wiele dzieci będzie pozbawionych możliwości słuchania słowa Bożego i katechezy – podkreśla. Co z tego wyniknęło? „Pozdrawiam was bardzo serdecznie z owieczką Sarą. Tak nietypowo, bo nie możecie przyjść do kościoła” – tymi słowami ks. Łukasz Boruch rozpoczął w sieci „Katechezy dla dzieci”. „Pan Jezus też chce przywrócić życie człowiekowi, jeżeli ten nie widzi. A my możemy cierpieć na różnego rodzaju «ślepotę» w naszym życiu. Możemy na przykład nie zauważyć, że śmieci są niewyniesione. Możemy nie zauważyć, że ktoś jest smutny, ktoś płacze i trzeba go pocieszyć” – mówił kapłan, odnosząc się do Ewangelii, w której Jezus uzdrawia niewidomego.
Ksiądz Łukasz podkreśla, że katechezy dla dzieci koncentrują się wokół tematu Eucharystii. – Myślę, że jest to także sposób na kontakt z moimi parafianami – przez dzieci do dorosłych – mówi, dodając, że spotkania dla młodzieży oazowej czy tej z Duszpasterstwa Akademickiego „Źródło” są prowadzone za pośrednictwem Skype’a. – Zależy mi bardzo, by młodzi nie utracili kontaktu ze sobą, a także formacji w ramach grup parafialnych – podsumowuje.
Nie mniejszą aktywność prowadzi ks. Łukasz Krzewiński z bydgoskiej parafii Świętych Polskich Braci Męczenników, który zaangażował osoby z Duszpasterstwa Młodzieży „Duc in altum”, wpuszczając do sieci „Ostatnie Słowo”.
I na koniec refleksja ze strony „Czas naświetlania” ks. Rafała Ochojskiego MSF – lapidarna. Ale my dziś potrzebujemy tego, żeby było krótko i dobitnie: „A może po to zostaliśmy zmuszeni na chwilę się wycofać, by po powrocie umieć docenić to, czego doceniać nie byliśmy już zdolni?”.

 
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki