Ostatnie tygodnie dostarczyły wiele takich obrazków. To ujęcia piękne, wzruszające i zawstydzające naszą pychę, także brak pokory chrześcijan wobec dzieła Stwórcy.
Oto czytam, że panująca we włoskich miastach cisza i spadek zanieczyszczeń spowodowały, że w portach i kanałach pojawiły się zwierzęta, których nie widziano tam od kilkudziesięciu lat. Brak statków w porcie w Trieście sprawił, że zobaczyć można tam delfiny, a w fontannie u stóp Schodów Hiszpańskich w Rzymie pływają dzikie kaczki. Na jednej z brazylijskich plaż, opustoszałych z powodu koronawirusa, wykluło się blisko sto żółwi szylkretowych, które są gatunkiem krytycznie zagrożonym wyginięciem. Z kolei w ogrodzie zoologicznym w Hongkongu niezwykle rzadkie pandy białe, nieniepokojone przez hordy zwiedzających, odzyskały chęć do prokreacji, co w warunkach niewoli jest u nich zachowaniem zupełnie niespotykanym.
Zwierzęta zabrały się za odświeżanie nam pamięci? Tak to odbieram, czytając poruszające doniesienia gazet i ciesząc wzrok bogactwem fauny, jakby wychodzącej z podziemia, z zapomnienia, z tych wszystkich kurczących się i coraz brudniejszych enklaw, do których zepchnął je człowiek – póki, także tych ostatnich przyczółków, nie unicestwi, nie wyzyska i nie spenetruje do cna. Zwierzęta wracają w miejsca, które przed laty odebrał im człowiek. Opacznie, widać, pojęliśmy słowa Boga: czyńcie sobie ziemię poddaną. Bo Stwórca chciał, by człowiek korzystał z dóbr tej ziemi, nie zaś, by ją gwałcił, gotując sobie zagładę.
To wcale nie są błahe sprawy. Śledząc doniesienia dotyczące obecnych zachowań zwierząt, warto pamiętać o słowach Franciszka z encykliki Laudato si'. Papież pisał, że każdego roku znika tysiące gatunków roślin i zwierząt, których nie będziemy już mogli poznać, których nie będą już mogły zobaczyć nasze dzieci, gatunków utraconych na zawsze. A dzieje się to głównie za sprawą jakichś ludzkich działań. „Z naszego powodu tysiące gatunków nie będzie swoim istnieniem chwaliło Boga ani też nie będą przekazywać nam swego orędzia. Nie mamy do tego prawa”.
Czy te niesamowite obrazy zwierząt, towarzyszące nam w czasie pandemii, nakłonią człowieka do przemiany? Przecież – i o tym mówią nam dziś wszystkie te niezwykłe świadectwa odradzania się świata zwierząt – możliwe jest na tej ziemi jakieś współistnienie wszelkich dzieł Boga. Wystarczy zagwarantować im trochę miejsca, ciszy, czystej wody. Bo całe stworzenie swoim istnieniem chwali Jego dzieło, zaś św. Franciszek nazywał rośliny i zwierzęta swoimi braćmi i siostrami.
Oby pandemia utrwaliła w nas takie przekonanie i sprzyjała „ekologicznemu nawróceniu”, po którym – także w odniesieniu do tego, co nas otacza – nie powrócimy już do ponurej i beznadziejnej normy.