– Potrzebujemy kultury ochrony ofiar zamiast dotychczasowej kultury milczenia – mówi były dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej. Do sprawy odnosi się też Tomasz Królak (s. 13).
Dlaczego to przypomnienie jest takie ważne? Bo cały czas mamy z taką postawą problem, a niekiedy wybieramy nie tyle „kulturę milczenia”, ile robimy coś jeszcze gorszego – zrzucamy z siebie odpowiedzialność. To mocne zarzuty, wiem, ale właśnie w taki sposób interpretuję zamieszczony na łamach jednego z katolickich tygodników – w rubryce „Plusy” (sic!) cytat: „Wykorzystywanie nieletnich tylko w Europie obejmuje ok. 20 milionów osób. Zjawisko dotyka całe społeczeństwo, a nie, jak to się często próbuje przedstawiać, ludzi Kościoła”. To oczywiście prawda, że nie tylko Kościół ma z tym problem. Ale czy naprawdę chcemy być traktowani jak każda inna organizacja czy grupa zawodowa? Jeśli w tej sytuacji ma tak być, to dlaczego nie w każdej innej? Komu więcej dano, od tego więcej będą wymagać.
Dlatego rację ma Tomasz Terlikowski, który zapytany przez „Polskę” o to, co zrobić z zarzutami, które pojawiły się pod adresem Jana Pawła II, mówi, że „pytania o to, czy Jan Paweł II wiedział, czy nie, co wiedział, a czego nie wiedział i dlaczego nie wiedział – bo moim zdaniem nie wiedział – są pytaniami kluczowymi. Dopóki żyją świadkowie, powinno się te pytania zadać”.
Osobna sprawa to anegdotyczna forma, w jakiej tę sprawę wywołał papież Franciszek. W tak delikatnej materii nie można wypowiadać się w taki sposób. Po pierwsze dlatego, że sprawa dotyczy przecież konkretnych ofiar, którym mówimy, że w ich sprawie Kościół nic nie robił, bo „wygrała druga partia”. Po drugie dlatego, że dotyczy to poważnych zarzutów pod adresem poprzednika, którego w dodatku Franciszek przecież kanonizował.