Logo Przewdonik Katolicki

Ostatnia rodzina

Natalia Budzyńska
FOT. MATERIAŁY PRASOWE

Ten fillm to przedśmiertny krzyk. A może raczej łza, która jest symbolem nadziei na to, że chociaż wszystko wokół się nieodwracalnie zmienia, to ma szansę przetrwać to, co między ludźmi najcenniejsze.

Ága bułgarskiego reżysera Milko Lazarowa należy do nurtu, który trafnie został nazwany „slow cinema”: ujęcia są długie i statyczne, brakuje porywającej akcji, bohaterów jest niewielu. Sporo jest za to milczenia, melancholii i pięknych kadrów. To oczywiście kino nie dla każdego, tym bardziej że nie każdy reżyser tworzący w konwencji „slow cinema” zdaje egzamin.
Bułgar poradził sobie bardzo dobrze. Udało mu się w tym skromnym obrazie zawrzeć sporo symboliki, która jednocześnie nie przeciążyła filmu, nie odebrała mu przejrzystości, nie zaburzyła rytmu i prostoty. Ága to bardzo mądry obraz współczesnego świata, który odwraca się od tradycji, zapomina o przeszłości, eksploatuje środowisko. To przedśmiertny krzyk, a może raczej łza, która jest symbolem nadziei na to, że chociaż wszystko wokół się nieodwracalnie zmienia, to ma szansę przetrwać to, co między ludźmi najcenniejsze: współczucie i przebaczenie. Jeden z bohaterów filmu mówi: ludzie robią różne rzeczy, ale najważniejsze jest to, żeby rodzina była razem.
 
Nanuk
Lazarow świadomie nawiązuje do filmu z 1922 r. Nanuk z Północy. Przypomnijmy, że był to film uważany za pierwszy w światowej kinematografii dokument. Amerykański podróżnik i badacz Robert J. Flaherty, który na wyprawy badawcze zaczął zabierać ze sobą kamerę, nakręcił rok z życia innuickiej rodziny mieszkającej nad zatoką Hudson. Pokazał Nanuka, jego żonę i dzieci, ich zwykłe codzienne zajęcia, takie jak polowanie czy budowa igloo. Właściwie nie było jego zamiarem stworzenie filmu dokumentalnego – chciał tylko pokazać, jak możliwe jest przetrwanie w ekstremalnych warunkach. Spędził z Nanukiem i jego rodziną kilkanaście miesięcy, towarzyszył im z kamerą, niektóre sceny aranżował.
Arktyczne pustkowie i walka o przetrwanie są punktem wyjścia filmu Lazarowa. Nanuk (bo właśnie takie imię ma bohater filmu Ága) postarzał się, pozostał w jurcie sam z żoną. Żyją tak jak dawniej, zmagając się z żywiołem natury, poddani jej kaprysom, w pokorze wobec trudnych warunków, każdego dnia ciężko pracując i walcząc o życie. Przeżyją, jeśli uda im się upolować lisa lub złowić ryby, jeśli nie zabraknie drewna na opał, jeśli zadziała lekarstwo, na które przepis podawany jest z pokolenia na pokolenia. W innym przypadku po prostu się umiera.
Małżeństwo Nanuka i Sedny, pasterzy reniferów, które wymarły, mieszka w jurcie postawionej przy zamarzniętej rzece Lenie. Podobnie jak Flaherty pokazywał życie codzienne Nanuka znad Zatoki Hudson, tak Lazarow towarzyszy w codzienności Nanukowi z Jakucji. I podobnie jak tamten film z 1922 r., tak i ten jest niemal niemy. Do pewnego momentu wydaje się nam, że jesteśmy świadkami spokojnego życia starzejącego się małżeństwa w egzotycznym krajobrazie. Dzień mija za dniem, noc za nocą, z wypowiadanych przez nich niewielu słów możemy odczytać wzajemną czułość i tajemniczą rodzinną ranę o imieniu Ága.
 
Dziura
Rzeczywistość to nie tylko codzienne polowania i walka z wiatrem i mrozem. To także krążące kruki zwiastujące nieszczęście, dawne mity wciąż opowiadane na nowo niczym baśnie, starożytne melodie nucone przed snem i same sny, które zawsze mają znaczenie. To wizje samotnego renifera na horyzoncie i pieśń nad umarłym lisem. Obserwowanie nieba przecinanego smugami samolotów, opłakiwanie stad reniferów, które wyginęły. Wspominanie nieobecnej córki. Tęsknota. Wspólne milczenie przy gorącej herbacie. Cierpienie, ból i śmierć.
Co się wydarzyło z córką Nanuka i Sedny, możemy się domyślać: odeszła od rodziców i pracuje w kopalni diamentów. Czy fakt porzucenia życia wśród lodów i przeprowadzka do miasta była powodem niezgody, czy też stało się jeszcze coś innego, że kontakt między rodzicami a Ágą został zerwany? Tego nie wiemy. Nie ma to znaczenia. Rana spowodowana brakiem przebaczenia, a przez to brakiem jedności w rodzinie, sprawia, że Nanuk i Sedna cierpią w samotności, mimo że żyją razem. Nanuk jest nieobecny myślami. Sedna nie mówi mu nic o swojej chorobie, jej ciało gnije, na ogromną dziurę w brzuchu nie pomaga nawet maść przodków. Kiedy umrze, Nanuk postanowi spełnić jej pragnienie i odszukać córkę.
Kopalnia diamentów w Mirnym w Jakucji istnieje naprawdę. To ogromna dziura w ziemi o średnicy 1200 metrów i głębokości 520 metrów. Ciężarówki, żeby zjechać na samo dno, pokonują spiralną drogę o długości 10 kilometrów. Na tym dnie ojciec spotyka córkę.
Dziury w filmie są trzy: jedna to ta, przez którą umarła matka. Druga to dziura w ziemi ze snu Sedny, w którą wpadła i zobaczyła tam wszystkie gwiazdy z nieba. Trzecia to kopalnia diamentów, ekologiczna rana planety, twór ludzkiej pazerności. Tam mogłoby się wszystko zakończyć, bo na jej industrialnym dnie kończy się piękno dawnego świata: natury i kultury. Koniec stad reniferów i lisów o białym futrze, koniec mitów powtarzanych przez ojca i futrzanych czapek szytych przez matkę przy naftowej lampie. A więc koniec świata? Pustka? Ága ma w uszach kolczyki z diamentem, ale zdaje się, że jaśniej od nich świecą jej łzy.
 
Bliskość
– Ta historia mogłaby się wydarzyć wszędzie, to opowieść o ostatniej rodzinie na Ziemi. Skierowaliśmy obiektyw w stronę tej małej społeczności, czyniąc z niej metaforę – mówi reżyser.
Od początku Lazarow chciał umieścić akcję na dalekiej północy. Myślał początkowo o Grenlandii i Kanadzie, ostatecznie wybrał Jakucję. W wywiadach wspomina, że gdy przyjechał tam z ekipą, temperatura wynosiła -42 stopnie. Aktorów zaangażował na miejscu, spośród lokalnych mieszkańców. Tylko Galina Tichonowa, która gra Ágę, to profesjonalna aktorka (obecnie mieszka w Moskwie, ale oczywiście pochodzi z Jakucji). W roli Sedny wystąpiła Feodozja Iwanowa, bardzo utalentowana kobieta, która mieszka w tajdze i zajmuje się hodowlą krów. Poszukiwania aktora do roli Nanuka były dłuższe. W końcu Lazarow odnalazł Michaiła Aprosimowa, aktora lokalnego teatru. Początkowo miał trochę problemów z jego stylem gry, który wyraźnie nawiązywał do teatru chińskiego i mongolskiego, pełnego wielkich gestów i dramatycznej mimiki. Udało się im wszystkim jednak stworzyć kreacje bardzo autentyczne, pozbawione tych stylistycznych, przerysowanych naleciałości.
Ten film koniecznie trzeba zobaczyć na dużym ekranie, bezkresne białe pejzaże robią wielkie wrażenie: pustki, ciszy i nieskończoności. Niemal każdy kadr to wysmakowany obraz. Lazarow przyznaje, że jedyną zasadą, jaką stosuje w filmach, jest jego poczucie estetyki. Wybierając Jakucję, kierował się właśnie tym: światłem i pejzażem, który go zafascynował. Powstał film skromny, intymny i nieśpieszny. Być może chcielibyśmy w takim świecie żyć, w takiej bliskości z naturą i drugim człowiekiem, patrzeć na świat oślepiająco przejrzysty. Być może tęsknimy za taką intymnością i prostotą. Ale nawet tam trzeba poradzić sobie z demonami, które zatruwają nasze życie. Mimo wszystko jest nadzieja w przebaczeniu, pospieszmy się, żeby zdążyć zanim przyjdzie po nas śmierć.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki